Piąta odsłona tegorocznego Legionowskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej była gratką nie tylko dla melomanów. W niedzielę monumentalne brzmienie największego z instrumentów uzupełniły bowiem potężniejsze od niego słowa. Teksty i poezję świętego Jana Pawła II recytował aktor telewizyjny, filmowy i teatralny Michał Chorosiński.

Jak przyznał artysta, papieskie myśli, które przekazuje publiczności, są zmienne. – Staram się regularnie czytać teksty Jana Pawła II i zawsze to, co mnie w danym momencie uderzy, dobieram do występu. Dzisiaj wróciłem do homilii ze Skoczowa, bodajże z 1997 roku, gdzie Ojciec Święty mówi o sumieniu i o dokonywanych przez nas dzięki niemu wyborach. Pomyślałem, że obecnie jest to temat bardzo aktualny – mówi Michał Chorosiński, który, co ciekawe, tuż po ukończeniu szkoły teatralnej grał w filmie młodego Karola Wojtyłę.

O muzyczne tło do zadumy nad myślami wielkiego Polaka zadbał profesor Andrzej Chorosiński. Prywatnie – ojciec występującego w niedzielę aktora. Utytułowany i ceniony wirtuoz oraz nauczyciel obchodził niedawno czterdziestolecie pracy pedagogicznej. W swojej karierze nagrał ponad 20 płyt. Dał się też poznać jako rektor warszawskiej Akademii Muzycznej i ekspert w zakresie budownictwa organowego. – W formule „słowo i muzyka”, również z synową (aktorką Dominiką Figurską – red.) i innymi aktorami, występujemy już od kilku lat, łącząc muzykę organową z tekstami Jana Pawła II. Są one zaczerpnięte albo z jego homilii, albo z dwóch dzieł: „Renesansowego psałterza” oraz „Tryptyku rzymskiego” – mówi prof. Chorosiński.

Zdaniem organisty chwila refleksji nad słowem i odpowiednio dobrana muzyka znakomicie się uzupełniają. Zwłaszcza gdy myśl oraz dźwięki rodziły się na przestrzeni wieków w jednej i tej samej ojczyźnie. – Gdyby kogokolwiek na świecie zapytać o dwóch największych Polaków, wymieni Karola Wojtyłę i Fryderyka Chopina. Oprócz jego utworów gram też dzieła Mieczysława Surzyńskiego, czyli kompozytora późnego romantyzmu, którego twórczość zawiera bardzo wiele z ducha Chopina, z tej naszej typowo słowiańskiej nostalgii – twierdzi muzyk. Legionowski koncert Andrzej Chorosiński rozpoczął jednak Passacaglią c-moll Johanna Sebastiana Bacha. Wzniosłe, wielowątkowe dzieło stanowiło wymarzony grunt pod zasiane później w głowach melomanów słowa.

W trosce o integralność przekazu, artyści poprosili publiczność o zaczekanie z aplauzem do końca występu. Dla jej własnego, wynikającego z większej szansy na zrozumienie papieskich słów, dobra. – To nie takie proste. Wymaga od słuchaczy dużego skupienia, ponieważ chodzi o teksty autora, który wznosił się na wyżyny intelektu. Ta myśl jest zawsze bardzo skomplikowana, a przez to, jak wspomniałem, wymagająca w odbiorze. Jeżeli widzowie spełniają ten warunek i towarzyszy temu spokój i koncentracja z mojej strony, to odbiór jest z reguły bardzo dobry – zapewnia Michał Chorosiński. W niedzielę, podczas piątego koncertu legionowskiego festiwalu, to się potwierdziło. Jak można było oczekiwać, mariaż muzyki i słowa organowej imprezie wyszedł wyłącznie na zdrowie.