Za komuny władza ludowa lud o zdanie pytała rzadko. A jeśli już partyjna „góra” to czyniła, z góry znała odpowiedź. Co innego współczesne konsultacje społeczne. Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce posunięcia samorządowców mogą czasem kojarzyć się z nieomylnością peerelowskich dygnitarzy. Tym razem dotyczącą ulicznego nazewnictwa.

Podczas kwietniowej sesji rady miasta szef komisji odpowiedzialnej za rozwój grodu oznajmił, co postanowili jej członkowie w sprawie nadania nazw dwóm legionowskim rondom. Powołując się na wynik konsultacji społecznych, orzekli, że to u zbiegu ulic Sobieskiego i Parkowej ma nosić imię Jana Pawła II (druga z proponowanych nazw – Lecha i Marii Kaczyńskich, uzyskała 11 proc. – red.), a rondo przy Cynkowej i Alei Legionów – Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. – Komisja rozwoju uznała, że uzyskanie w granicach 18 procent poparcia dla tych nazw, a z całą pewnością było to największe poparcie, bo inne propozycje miały je dużo mniejsze, rzędu kilkuset głosów mniej, dowodzi, że nazwy zaproponowane przez komisję i radę miasta są trafne – uważa Leszek Smuniewski, przewodniczący Komisji Rozwoju Rady Miasta Legionowo.

Arytmetyczny sęk w tym, że członkowie owego szacownego ciała wzięli pod uwagę tylko te spośród przeszło 2200 głosów, które były na tak. Tymczasem w pierwszym przypadku ponad 70, a w drugim aż 82 proc. mieszkańców proponowane nazwy odrzuciło. Prezydenta Legionowa taka interpretacja vox populi, delikatnie mówiąc, zaskoczyła. – To niedobra sytuacja, kiedy społeczeństwo mówi inaczej, a radni upierają się przy swoim. Tym bardziej, że mamy tu do czynienia ze świętością, z wielkim Polakiem, i zamieszanie nikomu i niczemu nie służy. Będę rozmawiał z radnymi, żeby jeszcze się nad tym zastanowili – mówi Roman Smogorzewski. Czy to coś da, trudno powiedzieć. Sądząc ze słów Leszka Smuniewskiego, samorządowcy mieli świadomość, że wśród legionowian trudno będzie o nazewniczą jednomyślność. – Oczywiście nie jest możliwe, aby nazwy spodobały się wszystkim. Przy tego typu uchwałach zrozumiały jest rozdźwięk pomiędzy mieszkańcami. To oczywiste, że każdy ma swój typ – twierdzi radny Porozumienia Samorządowego.

Tak czy owak, komisja odbiła piłeczkę w stronę prezydenta, który na podstawie ich wniosku powinien przygotować stosowne uchwały. – Domyślam się, że będzie to, także w związku z niedawną kanonizacją świętego Jana Pawła II, w najbliższym czasie, z całą pewnością w tej kadencji – dodaje Smuniewski. Prognoza dotycząca czasu jest zapewne trafna. Inaczej rzecz ma się z głównym twórcą uchwał. Do dyskusyjnej decyzji radnych nie chce przykładać ani ręki, ani podpisu. – Zwracają się do nas, żebyśmy tą uchwałę przygotowali, ale myślę, że zostawimy to im – zapowiada Roman Smogorzewski. I tak też się stało. We wtorek, w ślad za słowami prezydenta, poszło oficjalne, podpisane przez zastępcę prezydenta Piotra Zadrożnego oświadczenie ratusza. Zgodnie z jego treścią, dokumenty związane z nadaniem nazw nowym rondom – w ramach inicjatywy uchwałodawczej – będą musieli przygotować miejscy radni.