Miasto da do pieca

To miała być uchwała w rodzaju tych, które mieszkańcy lubią najbardziej – oferująca im wymierne, liczone w tysiącach złotych korzyści finansowe. Tyle że akurat ten chwalebny zamiar prezydenta spalił chwilowo na panewce. I na dotacje ułatwiające legionowianom wymianę domowych źródeł ciepła przyszli beneficjenci będą musieli poczekać nieco dłużej.

Atmosfera środowej sesji rady miasta przypominała dzień, w którym się ona odbywała – należała do spokojnych i pogodnych. Ciekawą nowość stanowiło jedynie pojawienie się dyskretnie hałasującego urządzenia, przypominającego radnym o rozpoczęciu bądź wznowieniu obrad. W ich trakcie, pośród wielu różnych spraw,  wypłynęła kwestia oczyszczania miejskich studni chłonnych. Bo ktoś to co jakiś czas musi robić.

– System kanalizacji deszczowej mamy w Legionowie dosyć ubogi. Ratujemy się, w dużej części na wniosek państwa radnych, studniami chłonnymi. Ich eksploatacja po prostu kosztuje – tłumaczył prezydent miasta. Korzystając z okazji, jeden z radnych zapytał go, czy mogłaby kosztować mniej. W tym przypadku chodziło o oczyszczenie urządzeń z nagromadzonych w nich osadów. – Czy spółka miejska jest w stanie podjąć się tego wyzwania, a tym samym, jak się domyślam, taniej realizować tę usługę? – dociekał Leszek Smuniewski. – Owszem, jeśli PWK wygra przetarg – odpowiedział Roman Smogorzewski. I szybko dodał. – Na pytanie, które tutaj nie padło, ale odpowiedź została zasugerowana: czy spółki miejskie są zawsze najtańsze, odpowiadam, ze różnie to bywa. Obserwując to, co się dzieje na rynku, jestem generalnie zwolennikiem tezy, że własność prywatna jest najczęściej najtańsza i najsprawniejsza.

Jak na ironię, z porządku obrad wrześniowej sesji wypadł punkt bodaj najistotniejszy, przynajmniej z punktu widzenia mieszkańców. Chodzi o uchwałę w sprawie regulaminu udzielania dotacji na dofinansowanie im kosztów wymiany źródeł ciepła. – W Legionowie nie mamy przemysłu, a powietrze mamy nie najlepsze. Ta uchwała robi dobrze, a właściwie miała robić dobrze wszystkim mieszkańcom. Nie tylko tym, którzy mają dzisiaj kiepskie piece i opalają śmieciami i byle czym, ale wszystkim, którzy oddychają legionowskim powietrzem – mówi prezydent Legionowa.

W myśl pierwotnego tekstu uchwały, o dotację mogliby się ubiegać właściciele, użytkownicy wieczyści nieruchomości oraz wspólnoty mieszkaniowe. Jej maksymalna wysokość to 8 tys. złotych w przypadku nowego pieca i 16 tysięcy przy zakupie pompy ciepła. Niestety, okazało się, że w takim kształcie wolę radnych zakwestionowałaby Regionalna Izba Obrachunkowa. Jej zdaniem do grona beneficjentów należy dołączyć także przedsiębiorców. Dlatego dokument trzeba przygotować od nowa. – Musimy w tym naszym przeregulowanym kraju przejść całą procedurę, żeby ludzie mogli tego typu inwestycję, z pieniędzy także miejskich, realizować. Bo dzisiaj mogą to robić, ale w oparciu o środki z Wojewódzkiego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – narzeka szef ratusza. Miejska uchwała ułatwia wymianę pieców węglowych na kotły zasilane gazem lub olejem opałowym. To także, według prezydenta, wypadałoby w przyszłości zmienić. – Moim marzeniem jest zrobienie programu, dzięki któremu stare piece węglowe ludzie zamienialiby na ich nowoczesne i sprawniejsze odpowiedniki. Wiem, że nie dla wszystkich mieszkańców gaz jest dobrym rozwiązaniem, bo ich na niego nie stać. Nie jesteśmy w stanie zmusić ich do tego, żeby się przyłączyli do miejskiej sieci. Ale ilość emisji pyłów i efektywność spalania węgla w nowoczesnych piecach jest wielokrotnie większa, przy jednocześnie mniejszej emisji pyłów – dodaje Smogorzewski.

Tłumu mieszkańców chcących przyczynić się od ograniczenia w Legionowie tzw. niskiej emisji urzędnicy się nie spodziewają. Przynajmniej do czasu wspomnianego już wzbogacenia ich proekologicznej oferty. Na jej realizację miasto planuje przeznaczać rocznie około pół miliona złotych. 

Exit mobile version