Jazda na Max(im)a!

Po zagadkowych billboardach, gazetowych insertach oraz konkursie w niedzielę wszystko się wyjaśniło. No, może prawie wszystko. Tak czy inaczej, impreza pod nazwą „Rajdowe lato w mieście” ruszyła dynamicznie i z piskiem malutkich opon.

– Przy parkingu Domu Handlowego Maxim będziemy się spotykali w każdą wakacyjną niedzielę. Bawimy się tu z dziećmi, składamy modele, uczymy się jeździć, ale i wygrywamy nagrody, ponieważ mamy kilku hojnych sponsorów. Miasto również ufundowało nagrody, więc zapewniamy bardzo dużo uśmiechu, rywalizację i wyścigi – mówi Karol Dumała, współorganizator imprezy. Jeśli chodzi o wymagania wobec młodych uczestników, chętni spełnią je bez trudu. – Na początku muszą mieć ogromny uśmiech. Gdy go brakuje, nie ma zajęć. A jak jest uśmiech, są zajęcia i jest zabawa. Oczywiście należy wcześniej dokonać zgłoszenia telefonicznego lub zrobić to za pośrednictwem strony www.zawody-rc.pl – dodaje instruktor.{mp4}7072013zawodyrc|512|384|{/mp4}

Ci, którzy około południa stawili się w maximowym pit-stopie, byli zdania, że taki pomysł na wakacje jest naprawdę odjazdowy. Cieszyli się początkujący konstruktorzy i kierowcy, zadowolenia nie kryli też ich rodzice. – Fajna impreza, dzieci się świetnie bawią, ćwiczą zdolności manualne, a przy okazji umiejętność jazdy, bo te samochodziki są bardzo zwrotne – uważa Sebastian Odoliński, tata Hani i Szymona. W zamyśle organizatorów zabawa w modelarstwo, chociaż trudna i pouczająca, nie jest celem samym w sobie. Ma to być tylko wstęp do wydarzenia na naprawdę dużą skalę. – Te pierwsze kroki, wiadomo, są ciężkie. Ale po to spotykamy się co tydzień, żeby we wrześniu dzieci z Legionowa wystartowały wśród międzynarodowej śmietanki najlepszych kierowców i pokazały im, że my, Polacy potrafimy – mówi Karol Dumała. Plany są więc, jak widać, ambitne. Czy początkujący rajdowcy je zrealizują, to już zupełnie inna sprawa. Jedno jest pewne: samodzielne przygotowanie własnej wyścigówki prędzej czy później wyjdzie im na dobre. Pan Sebastian, ojciec nagrodzonej w niedzielę dwójki konkursowych laureatów, nie ma co do tego wątpliwości. – Model trzeba najpierw złożyć. Nie idzie się do sklepu i nie kupuje gotowego. To dla dzieci jest super sprawa, bo jeśli zrobi się to samemu, wiadomo, że trzeba o niego dbać, żeby go zaraz nie rozbić.

Innymi słowy, czym skorupka za młodu nasiąknie, tak na starość pojedzie. Dzięki modelarskim zajęciom, unikając być może wielu niebezpiecznych, życiowych zakrętów.

Exit mobile version