Strona główna Sport Piłka nożna

Rozmowa z Januszem Gębarowskim, prezesem KS Legionovia

Dotychczasowy prezes KS Legionovia, został wybrany na kolejna kadencję. Tym razem jednak jego wybór nie był taki oczywisty, jak poprzednimi razami. Pod adresem prezesa padało wiele uwag dotyczących jego działalności. na sali widać było wyraźnie, że duża część przybyła na walne zgromadzenie członków KS Legionovia z mocnym postanowieniem zmiany zarządu klubu.

– To jest niespotykane w historii Legionovii, żeby tak dużo było chętnych do wzięcia udziału w Walnym Zgromadzeniu Członków.

– Gdyby to byli ludzie, którzy chcą dobrze dla klubu, to serce by się radowało, ale są to ludzie zgromadzeni w dwóch obozach. Pierwszy obóz postanowił zrobić puch i niedemokratycznie usunąć władze klubu na poprzednim walnym zebraniu 7 marca.

– Na czym miał polegać ten przewrót?

– Przywieziono w teczkach ludzi z Warszawy, ale nie udało się. Nawet sami rodzice nie wiedzieli za kim mają głosować, nie wiedzieli kto jest kim i o co chodzi. Trenerzy, którzy zamiast zając się trenowaniem, zaczęli bawić się w politykę. Jest mi przykro, że musze brać udział w takim zebraniu, na którym są emocje i nie chodzi o dobro klubu.

– Padł zarzut, że wydano więcej legitymacji niż wpłynęło do klubu składek.

– To jest próba zerwania kolejnego walnego zgromadzenia. Już w pierwszym terminie padły takie zarzuty. Zapytam, dlaczego tylko pierwsze 82 osoby, które złożyły wnioski, mają być uprawnione, a reszta nie? Ja, jako prezes i zarząd mamy prawo przyjąć tylu członków, ilu uważaliśmy za stosowne. To są ludzie, którym zależy na tym, aby w klubie dobrze się działo.

– Skąd nagle pojawił się ten konflikt?

– Pan na pewno pamięta, że przez osiem lat, kiedy jestem prezesem Legionovii, nigdy nie było ludzi zainteresowanych działalnością klubu, chcących tu działać, nie przychodzili na zebrania. Przez osiem lat robię to samo i nie wiem, dlaczego ci ludzie są tak negatywnie do mnie nastawieni, za tyle lat moje pracy społecznej. Może nie wszystkim to się podoba. Może ktoś chciał rękami rodziców prowadzić swoje prywatne rozgrywki.

– Jaki, pana zdaniem, był powód tego ataku na pana i zarząd?

Nie każdemu było w smak, że trener Papszun z bylejakości zaczął robić coś. Nie każdemu się podoba, że jest jakiś pomysł, żeby w końcu zacząć szkolić młodzież w klubie w jednym kierunku, jednym programem. Widocznie niektórzy trenerzy się przestraszyli, że skończyła się tu „doklepka” do pensji i trzeba się wziąć za prace i zacząć pracować na konspektach, które pchną to nasze szkolenie na wyższy poziom.

– Z trybuny padały słowa, że powstanie Akademia Piłkarska w Legionovii.

– Akademia to może za dużo powiedziane. Mianowaliśmy pana Michała Kusińskiego dyrektorem sportowym ds. młodzieży. Będą spotkania z trenerami i ci, którzy będą chcieli pracować zgodnie z tymi nowymi wytycznymi, zostaną w klubie, a ci, którzy będą dalej chcieli politykować i udawać, że zależy im na dobru dzieci, a tak naprawdę będą chcieli leczyć swoje niespełnione ambicje trenerskie i zawodnicze, będą musieli się pożegnać z klubem.

– Jest szansa na zgodę w klubie?

– Myślę, że teraz wyjdziemy na prostą i uda nam się jakoś w końcu wystartować z tym wszystkim i klub zacznie działać normalnie, bo za chwile mamy ligę, a przecież w tym roku chcemy walczyć o awans do drugiej ligi.

– Opozycja zarzuca zarządowi, że źle gospodaruje finansami klubu.

– Brałem ten klub z zadłużeniem 56 tys. zł, a w tej chwili mamy zysk 40 tys. zł. Nie mamy zadłużenia w Urzędzie Skarbowym i ZUS-ie, u zawodników i instytucji zewnętrznych. Na skalę trzeciej ligi jesteśmy ewenementem. Obejmując klub miałem jeden cel główny, że każdy nowy działacz, czy sponsor, który przyjdzie do Legionovii, nie będzie spłacał długów swoich poprzedników.

– Nie miał pan już dość ataków na swoją osobę i nie chciał zrezygnować ze swojego stanowiska?

– Mogłem 7 marca pozwolić, żeby moja przygoda z Legionovią w roli prezesa się zakończyła, ale nie jestem człowiekiem, który ucieka lub daje się przegonić. Swoją kadencję skończę wtedy, gdy uznam, że zostawiam klub w dobrych rękach. Tymczasem wtedy klub oddano by na pastwę ludzi, których nikt nie zna. Już podjąłem decyzję, że na koniec czerwca zrezygnuję z funkcji prezesa. Chciałbym, aby do tego czasu klub wywalczył awans do drugiej ligi i otrzymał licencję na grę w wyższej klasie rozgrywkowej.

 

Exit mobile version