W domowym spotkaniu ze znajdującym się w dolnej połowie tabeli sosnowieckim Zagłębiem przewodzący stawce KPR Legionowo był, co zrozumiałe, zdecydowanym faworytem. Lanie, jakie lider sprawił gościom, przeszło jednak najśmielsze oczekiwania kibiców. Bodaj ostatecznie przekonując wszystkich niedowiarków, że w tym sezonie Ligę Centralną wygrać może tylko on.

Miejscowi fani szczypiorniaka, którzy przyszli zobaczyć sobotnie (15 kwietnia) spotkanie – a wedle oficjalnego protokołu uczyniło tak blisko tysiąc widzów – na pewno spędzonego w Arenie czasu nie żałowali. Inna sprawa, że początek meczu wcale nie wskazywał na aż tak jednostronny, zwłaszcza w drugiej połowie, jego przebieg. KPR, za sprawą Mateusza Chabiora, otworzył wprawdzie wynik, ale Zagłębie wyrównało i przez kilka minut dzielnie odgryzało się gospodarzom. Na więcej niż trzy trafienia pierwszy raz odskoczyli oni dopiero w jedenastej minucie, wychodząc na 8:4. Było już jednak widać, że szybcy i skuteczni podopieczni Michała Prątnickiego mają sytuację pod kontrolą i nie zamierzają dać sosnowiczanom nawet cienia nadziei na jakąkolwiek zdobycz punktową. Wygrana pięcioma trafieniami pierwsza część pojedynku stanowiła tego potwierdzenie.

Mimo to na drugą odsłonę spotkania Zagłębie wcale nie wyszło jak na ścięcie. To sprawiło, że ambitnym gościom z Sosnowca aż przez kilkanaście minut udawało się utrzymywać dystans do grających swoje miejscowych. Ale do czasu. W 45 minucie sygnał do ataku dał Kamil Ciok i tak od rezultatu 28:21 w ciągu zaledwie siedmiu minut KPR przeszedł do stanu 36:21! Dopiero wtedy przyjezdni zdołali po raz kolejny pokonać legionowskiego bramkarza. Wiele im to, oczywiście, nie dało. Napędzani dopingiem setek gardeł piłkarze ręczni z Areny robili na parkiecie to, co chcieli. A chcieli zdobyć jak najwięcej goli, dając tym samym kibicom powody do radości. I tak też się stało. W rywalizacji z sosnowieckim Zagłębiem lider tabeli okazał się lepszy aż o 16 trafień, dzięki czemu – w odróżnieniu od przeciwnika – mógł opuścić boisko z podniesionym czołem. I przekonaniem, że mając sześć punktów przewagi nad drugą w tabeli mielecką Stalą, na cztery kolejki przed końcem rozgrywek, nie odda już jej fotela lidera.

Aktualnie już tylko Handball Stal Mielec, która zdecydowanie, bo 39:21, pokonała w ostatniej kolejce MKS Wieluń, może zagrozić ekipie z Legionowa. Trzeci (na razie) AZS-AWF Biała Podlaska wyraźnie złapał zadyszkę, co potwierdził jego sobotni, skąpo okraszony golami mecz, który AZS minimalnie (20:21) przegrał z Olimpią Medex Piekary Śląskie. W 23 kolejce (23 kwietnia) KPR Legionowo zagra na wyjeździe ze Śląskiem Handball Wrocław. Początek spotkania o godz. 16.00.

KPR Legionowo – Zagłębie Handball Team Sosnowiec 43:27 (19:14)

Bramki dla KPR-u zdobywali: Wołowiec – 8, Ciok i Brzeziński – po 6, Jędrzejewski – 5, Didyk, Klapka i Kasprzak – po 4, Chabior i Kostro – po 2, Laskowski i Tylutki – po 1.

Poprzedni artykułLegion za burtą
Następny artykułCela dla tatusia
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.