fot. arch.

W dziewiętnastej kolejce koszykarskiej II ligi występujący w grupie B koszykarze Legionu Legionowo rywalizowali w stolicy z Isetią WMSS Warszawa. Zgodnie z przewidywaniami łatwo nie było, ale po udanym pościgu goście rozstrzygnęli sobotnie (28 stycznia) spotkanie na swoją korzyść.

W pojedynku sąsiadujących ze sobą w tabeli drużyn nie było, siłą rzeczy, zdecydowanego faworyta. Z drugiej strony, gospodarzom często pomagają przecież nawet własne ściany… Czy pomogły one również graczom Isetii, trudno powiedzieć, ale od pierwszego gwizdka sędziego prezentowali się na parkiecie lepiej od gości z Legionowa. Byli szybsi, bardziej precyzyjni i skuteczni, co potwierdzili wygraniem otwierającej kwarty siedmioma punktami. W drugiej także nie dali się koszykarzom Legionu rozkręcić, dzięki czemu zwiększyli swoją przewagę do trzynastu „oczek”. I bez wątpienia po przerwie zamierzali pójść za ciosem.

Na szczęście uwagi dawane zawodnikom przez trenera Antonio Daykolę przyniosły wreszcie zamierzony efekt. W trzeciej partii sobotniej rywalizacji zmotywowani goście w końcu pokazali na co ich stać, odrabiając do warszawskiej drużyny osiem punktów. Tak więc przed ostatnią kwartą sprawa końcowego wyniku wciąż była jeszcze otwarta. Wiedzieli to również rozpędzający się legionowianie, którzy wykorzystali zmęczenie oraz dekoncentrację gospodarzy i po emocjonującym finiszu okazali się od nich lepsi o zaledwie jednego kosza. Cennego o tyle, że dzięki zwycięstwu Legion przeskoczył Isetię o dwa „oczka” i rozgościł się na siódmym miejscu w tabeli.

Kolejny mecz Legion ponownie rozegra na wyjeździe. W sobotę (11 lutego) zmierzy się w Żyrardowie z tamtejszą UKS Trójką, zajmującą aktualnie szóstą lokatę w grupie B. Początek spotkania o godz. 18.00.

Isetia WMSS – KS Legion Legionowo 70:71 (20:13, 23:17, 11:19, 16:22)

Poprzedni artykułStal pękła w Arenie
Następny artykułNiebezpieczna prędkość
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 52-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od blisko dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.