Zamiast jedynie śledzić wiadomości z rozpętanej przez Rosję wojny, legionowscy włodarze oraz druhowie z miejscowej OSP starają się sprawić, aby były one coraz lepsze. Broni wysyłać Ukraińcom wprawdzie nie mogą, ale już sprzęt niezbędny ludności cywilnej i służbom ratowniczym – jak najbardziej. Potwierdzili to w minioną sobotę (21 stycznia), przekazując przyjaciołom z rejonu wyżnickiego kolejny specjalistyczny samochód medyczny. I coś jeszcze.

Tym razem pojechał tam gruntownie odremontowany ambulans sanitarny marki Mercedes Sprinter. Dokonując oficjalnych formalności, szef delegacji ze wschodu nie ukrywał wzruszenia. – Nisko pochylam głowę przed wami i przed wszystkimi mieszkańcami Legionowa, dobrymi ludźmi. Musimy trzymać się razem i tylko razem możemy pokonać wroga. Sława Polsce i sława Ukrainie! – przykładając do serca prawą dłoń, powiedział podczas skromnej uroczystości w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej Mychajło Andriuk, starosta powiatu wyżnickiego.

Wiekowy bohater całego tego pozytywnego zamieszania, wysłużony ambulans, ochoczo przyjął wezwanie z Ukrainy. I nie ma się czemu dziwić, ponieważ dało mu ono drugie życie. Pierwotnie bowiem wycofana z legionowskiego pogotowia, posiadająca niesprawny silnik karetka miała zostać zezłomowana. Zanim to jednak nastąpiło, przedstawiciele ratusza, służby zdrowia i strażacy usiedli razem, aby zastanowić się nad inną, lepszą opcją. – No i powstał wtedy pomysł, żeby nie złomować tego samochodu, tylko znaleźć jakieś sensowniejsze rozwiązanie. W międzyczasie wybuchła wojna, co jeszcze bardziej zintensyfikowało nasze działania i potrzebę tej pomocy. A później ludzie dobrej woli znaleźli silnik, chociaż nie było to łatwe, znaleźli także warsztat, który to naprawił, no i zapłacili za naprawę tego samochodu – podkreśla Roman Smogorzewski. – Nasz budżet nie wytrzymałby takiego wydatku. Tak jak wspominał pan prezydent, pomogli nam ludzie dobrej woli, którzy przyczynili się do naprawy samochodu, do przywrócenia mu pełnej sprawności technicznej. Pomogła nam również firma, która naprawiła i zmodernizowała w nim sygnały pojazdu uprzywilejowanego – dodaje dh Tomasz Wiśniewski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Legionowie.

Jedno jest pewne: wyjątkowo uprzywilejowani czują się w Legionowie goście z zaprzyjaźnionego od lat z miastem rejonu wyżnickiego. Jak przypominali, otrzymany w minioną sobotę ambulans to już trzeci pojazd, który poprzez druhów z Legionowa trafił do ukraińskich ratowników. – Ten samochód jest nam potrzebny do obsługi pacjentów miejscowego szpitala, ale też w ogóle do niesienia mieszkającym u nas ludziom pomocy medycznej. Na terenie naszego powiatu są i góry, i równiny, więc taki ambulans bardzo nam się przyda do ratowania ich zdrowia i życia – zapewnił Mychajło Andriuk.

Sam ambulans to jednak nie wszystko. Członkowie legionowskiej OSP postarali się od podłogi aż po dach wypełnić go przydatną swoim kolegom po fachu treścią. – W ramach współpracy ze strażą pożarną z miasta Wyżnica przekazaliśmy tamtejszej braci strażackiej umundurowanie, które my wycofaliśmy już z użytkowania, a nadal znajduje się ono w bardzo dobrym stanie. Mogliśmy to zrobić, bo wcześniej Marszałek Województwa Mazowieckiego przekazał nam nowe umundurowanie. Tak więc mieliśmy możliwość ofiarowania Ukraińcom użytkowanego przez nas sprzętu – mówi Tomasz Wiśniewski. Na długiej liście strażackich podarunków znalazło się, jak wspomniano, między innymi sześć kompletów umundurowania, cztery kurtki dowódczo-sztabowe, a także sześć par specjalistycznych butów. Ponadto Ukraińcy otrzymali od polskich przyjaciół dwa agregaty prądotwórcze, dwa komplety aparatów oddechowych, a także groźnie wyglądające narzędzie wielofunkcyjne o nieco mylącej nazwie… hooligan – czyli po polsku „chuligan”.

Pospolite, choć niepospolite ruszenie ludzi o wielkich sercach wielkie przyniosło też zatem rezultaty. – Dzięki temu, właściwie bez pieniędzy z budżetu miasta, udało się zrobić naprawdę piękny podarunek, który będzie tam, w Ukrainie, ratował ludzkie życie i zdrowie. A przecież nie ma większej od nich wartości – uważa Roman Smogorzewski. W nieco metaforyczny sposób gospodarzom oraz darczyńcom przypomniał o tym symboliczny prezent od wyżnickiego starosty. Przebywając niedawno na froncie, otrzymał on z rąk żołnierzy z Bachmutu, wcześniejszych beneficjentów legionowskiej pomocy, ukraińską flagę. Po polsku napisano na niej „Dla przyjaciół z miasta Legionowo, dziękujemy za ochronę nas!!! Z najlepszymi życzeniami od 93. wydzielonego batalionu Obrony Terytorialnej Obwodu Wyżnickiego”. Podpisali się pod nimi dowódca, a także jego podkomendni. W obecności między innymi swego zastępcy Piotra Zadrożnego i przewodniczącego rady miasta Ryszarda Brańskiego, flagę odebrał prezydent Legionowa.

Nic dodać, nic ująć. Chyba tylko… dalej oferować cenne wsparcie. – Staramy się pomagać jak tylko możemy ludziom, którzy walczą za swoją ojczyznę. I biorą udział nie tylko w działaniach wojennych, ale też na co dzień niosą pomoc ludności cywilnej – podsumowuje druh Tomasz Wiśniewski. Wiele wskazuje na to, że raczej prędzej niż później wyjedzie z Legionowa w stronę Wyżnicy kolejny transport z niezbędnym tam sprzętem. Ważnym tak samo jak wszystkie poprzednie, bo nie tylko ratującym życie, lecz także podtrzymującym obrońców na duchu.

Poprzedni artykułPostrzela dla Podlasia
Następny artykułCo nagle, to… przez opał
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 52-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od blisko dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.