Opisywany poniżej fragment walnego zebrania spółdzielców z osiedla Jagiellońska zaczął się prawie jak film Hitchcocka – od akustycznego trzęsienia ziemi spowodowanego głośnym sprzężeniem aparatury nagłaśniającej. Tuż po nim zrobiło się jeszcze ciekawiej. A to za sprawą porządku obrad, w którym przyszła pora na punkt o powziętych przez SMLW zobowiązaniach finansowych. Część osób uznała to bowiem za jej zadłużanie.

Kiedy padła wymieniona w uchwale kwota 80 mln zł, mocno zadziałała ona na wyobraźnię części obecnych członków Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej. Pierwszy za tłumaczenie zaniepokojonym słuchaczom ekonomicznych zawiłości wziął się prezes Szymon Rosiak. – Ponieważ (z uwagi na trwającą wówczas pandemię – przyp. red.) zapadła decyzja, że nie ma walnego, rozciągnęliśmy działanie tej uchwały dalej. Mamy zaciągnięty kredyt na budowę mieszkań lokatorskich, mamy zaciągnięty kredyt na docieplenia budynków, więc co mieliśmy z tym zrobić? Zerwać te kredyty? – retorycznie pytał indagującą go w tej sprawie mieszkankę Szymon Rosiak. Tak zaś odrzekła: – Pytanie jest proste: w tej chwili mamy wyrazić zgodę na coś, co zostało już zrobione bez naszej wiedzy? – Tak, jest, bez pani wiedzy – odpowiedział prezes. – Wszyscy dobrze słyszą? – upewniła się mieszkanka, przekonana zapewne, że oto wyszły właśnie na jaw jakieś, głęboko dotąd skrywane, finansowe machinacje.

Zanim spółdzielcy zdążyli się z tym błędnym przekonaniem oswoić, widząc, co się święci, z pomocą szefowi ruszył wiceprezes SMLW ds. ekonomicznych. Po czym zafundował obecnym mini kurs spółdzielczej rachunkowości. – Taka uchwała jest co roku podejmowana przez walne zgromadzenie, ale nie w sensie kredytów, które spółdzielnia ma zaciągać – bo widzę, że państwo zmierzacie w tym kierunku. Jak pan prezes przedstawiał na prezentacji, koszt GZM, czyli gospodarki zasobami mieszkaniowymi, za ostatni rok wyniósł 66 mln zł. Żeby powstały te koszty, to spółdzielnia zaciąga zobowiązania – tłumaczył Marek Petrykowski. Wielu osobom mogą one wprawdzie kojarzyć się z jej zadłużaniem, ale w tym przypadku nie mają z nim absolutnie nic wspólnego. Co też wiceprezes SMLW cierpliwie starał się słuchaczom wyjaśnić. – Umowa z Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej – to jest zobowiązanie, tak samo jak umowa z Przedsiębiorstwem Wodociągowo-Kanalizacyjnym, z firmą konserwującą czy sprzątającą, wynagrodzenia pracowników – bo to też są stosunki umowne, i tak dalej, i tak dalej. Ta kwota 80 mln zł ma powiedzieć, że w swojej gospodarce, zaciągając zobowiązania, spółdzielnia nie może przekroczyć owych 80 milionów.

Nawiasem mówiąc, od kilku lat wspomniana kwota pozostawała taka sama. Wkrótce jednak, przez galopującą inflację oraz wzrost cen, z pewnością będzie ona musiała wzrosnąć. – Dlatego, bo rosną też nasze zobowiązania, Choćby te dotyczące ciepła wzrosły w stosunku do ubiegłego roku o 9 mln zł. I dopiero po podsumowaniu roku 2022 będziemy w stanie ocenić, jaką uchwałę będziemy stawiali następnym razem. Stąd właśnie jest ta uchwała. Nie jest to więc uchwała mówiąca o tym, jakie kredyty spółdzielnia ma zaciągać – podsumował Marek Petrykowski. Czy to krótkie, acz treściwe wytłumaczenie uspokoiło obecnych na sali uczestników walnego? Sądząc po ich reakcji, wydaje się, że tak. Oby w ich ślady poszli też pozostali mieszkańcy zasobów SMLW, już bez żadnych obaw o coroczne spółdzielcze zobowiązania.

Poprzedni artykułŚmieciowa konteStacja
Następny artykułZawody od rzeczy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.