Tak wiele koronowanych głów zgromadzonych w jednym miejscu widuje się w Legionowie tylko raz w roku. A dokładnie 6 stycznia, czyli na samym jego początku, przy okazji Legionowskiego Orszaku Trzech Króli. Miejscową tradycją stało się również to, że uczestnicy pochodu spotykają się na zarządzanym przez spółkę KZB targowisku Mój Rynek. Tradycją, do której w miniony piątek z radością nawiązali.

Im bliżej było godziny rozpoczęcia Orszaku, tym bardziej tłoczno robiło się na zmodernizowanym przed kilkoma laty – właśnie z myślą o podobnych do tej piątkowej imprezach – Moim Rynku. – Bardzo się cieszę, że możemy się tutaj spotkać i to piękne święto Objawienia Pańskiego, zwane świętem Trzech Króli, tak publicznie i wspólnotowo świętować. Mamy też dziś tu wielu naszych braci i przyjaciół z Ukrainy, którzy dzisiaj obchodzą wigilię swoich świąt Bożego Narodzenia i są tutaj, żeby zobaczyć, jak my, Polacy, katolicy, celebrujemy to nasze święto – powitał zgromadzonych prezydent Roman Smogorzewski. Gospodarz miasta nie był w swojej radości odosobniony. – Cieszę się, że jesteśmy wszyscy razem. Dziękujemy panu prezydentowi, że zawsze jest z nami. Razem z księdzem dziekanem reprezentujemy dwie parafie, ale są tutaj ludzie z całego Legionowa i pan prezydent nas wszystkich łączy – dodał ks. Piotr Główka, proboszcz parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.

Rozdawane mieszkańcom papierowe korony występowały tego dnia w czterech, przyporządkowanych geograficznie, kolorach: zielony symbolizował Afrykę, czerwony Amerykę, niebieski Oceanię, a żółty Azję. Kolorowo i radośnie było też w sercach podążających w orszaku wiernych. – Dzisiaj chcemy zamanifestować naszą wiarę w to, że jesteśmy ludźmi, którzy mają wartości, które pielęgnujemy. I to, że dzisiaj taki wspaniały dar otrzymaliśmy od pana prezydenta. Możemy wspólnie tu tworzyć tę wspólnotę – wspólnotę lokalną, wspólnotę, powiedziałbym, samorządową, ale też wspólnotę, która jest pełna dobrych myśli, dobrych pragnień. Rozpoczyna się kolejny rok i dlatego chciałbym, abyście w tym czasie odkrywali te niezwykłe wartości – powiedział ze znajdującej się na Moim Rynku sceny ks. dziekan Grzegorz Kucharski, proboszcz parafii św. Jana Kantego w Legionowie. W kontekście legionowskiego, gromadzącego setki osób orszaku zaliczył on do nich przede wszystkim obecność drugiego człowieka. – To jest dar, który sprawia, że stajemy się dla siebie bliżsi, poznajemy się. I to nas łączy. Pewne zasady, pewne idee, pewne wartości łączą nas, a dzisiaj łączy nas ta tajemnica objawienia pańskiego. To niezwykłe wydarzenie, kiedy mędrcy ze Wschodu przyszli do Jezusa, aby złożyć dary. Każdy z nas składa ten dar Panu Bogu: ze swego życia, ze swojej miłości, ze swojej wiary. Zechciejmy z takiej wielkiej radości dzisiaj podążyć tą trasą i dawać świadectwo wiary – że chcemy być razem i tworzyć tą niezwykłą wspólnotę.

Cywilny szef owej wspólnoty także wyraźnie dostrzegał jej okolicznościową niezwykłość. – Życzę wszystkim, żeby wasze przeżycia były głębokie, piękne, żeby ten duch świąt Bożego Narodzenia czynił w nas cuda i żebyśmy byli lepsi: bliźni dla bliźniego, mieszkaniec dla mieszkańca. Żebyśmy mieli dużo cierpliwości, dużo miłości, a czasem i dużo miłosierdzia, bo ono też jest potrzebne – powiedział na odchodne Roman Smogorzewski.

Pokrzepieni tyleż dobrym, co mądrym słowem tworzący orszak legionowianie stali się już gotowi do wyruszenia na ulice miasta. W kolędowaniu, obok przygotowanych przez organizatorów śpiewników, wspomagali wiernych członkowie scholi działającej przy parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Jak zawsze na czele pochodu znaleźli się podróżujący konno aktorzy wcielający się w postaci trzech biblijnych mędrców. Jak zawsze też orszak zatrzymywał się w centralnych punktach Legionowa, aby wszyscy uczestnicy mogli w skupieniu zadumać się nad istotą styczniowego święta. Jego duchowym zwieńczeniem była uroczysta msza w kościele parafii św. Jana Kantego.