W szóstej rundzie TAURON Ligi siatkarki IŁ Capital Legionovii zmierzyły się u siebie z drużyną #VolleyWrocław, a więc jedyną ekipą, której – choć miało to miejsce podczas rozgrywek o Puchar Polski – zabrały w tym sezonie seta. I której też wybitnie się ostatnio nie wiedzie. W niedzielę legionowianki również urwały rywalkom seta. Niestety tylko jednego.

Gdzie szukać punktów, jak nie w spotkaniu ostatniej z przedostatnią drużyną w tabeli? – to pytanie zadawali sobie przed niedzielnym pojedynkiem zarówno fani młodej legionowskiej drużyny, jak też jej – także zresztą znajdujący się jeszcze „na dorobku” – sztab szkoleniowy. Będąc na ligowym dnie, można albo na nim zostać, albo się od niego odbić. Pokrzepione awansem do 1/16 Pucharu CEV Novianki chciały, rzecz jasna, wprowadzić w życie tą drugą opcję.

Zaczęły świetnie, szybko wychodząc na 3:0. Dopiero wtedy wrocławianki zdobyły swój pierwszy punkt. Niedługo później złapały z gospodyniami kontakt, po czym doszły je przy stanie 6:6. A za chwilę, po udanym serwisie, objęły prowadzenie. Zaczęła się wyrównana gra punkt za punkt, gdzie obie drużyny szły do przodu po części dzięki swoim atakom, po części zaś dzięki błędom rywalek. Zdarzyła się nawet akcja, w której punkt dla przyjezdnych ich ciemnoskóra gwiazda Regiane Bidias zdobyła… głową. Kiedy jednak pod koniec seta – przy zagrywce Neiry Ortiz – Novianki wyszły na 19:17, szkoleniowiec z Wrocławia od razu sięgnął po czas. Dwa punkty dla gospodyń później (21:18) zrobił to znowu. Ale rozpędzone Novianki nie wypuściły już z rąk szansy na zgarnięcie seta i po zagraniu Marty Dudy wygrały inauguracyjną partię 25:20.

Do drugiej podrażnione wrocławianki ruszyły z dużym animuszem, lecz na ich jeden punkt ekipa Pawła Kowala odpowiedziała czterema. W tym dwoma po asach serwisowych. Było widać, że dobrze czuje się przy siatce, ma też moc w ataku. I zaczęło być to widać po wyniku (8:4). Gdy miejscowe odskoczyły na 10:5, zdenerwowany Michał Mašek wezwał dziewczyny na rozmowę. Tyle że wciąż nic im nie wychodziło, zaś ich rywalki ambitnie walczyły o każdą piłkę. W połowie seta prowadziły 13:8. Grały odważnie, cierpliwie, choć często psuły serwisy, a ich ataki rzadko znajdowały cel za pierwszym razem. Po dwóch zepsutych akcjach Oli Dudek trener Kowal z miejsca zarządził przerwę, pościg gości zaczął być bowiem niebezpieczny (14:12). Nic to jednak nie dało i po chwili zrobiło się po 15. O ile goście złapali wiatr w żagle, Novianki zaczęły tracić pewność siebie. No i punkty (17:20). Choć były bardzo blisko, już rywalek nie doszły, przegrywając do 22.

Trzeci set miał dać odpowiedź na pytanie, czy po raz kolejny w tym sezonie z Novianek ujdzie powietrze, czy jednak się odbudują i powalczą z teamem z Dolnego Śląska o zwycięstwo. Wyrównany początek takiej odpowiedzi dać nie mógł. Chyba, że za dobrą monetę przyjąć długą, piękną akcję, po której miejscowe wyszły na 5:3. Tyle że wkrótce było już 5:6. Gra wyglądała podobnie jak w poprzedniej partii, z lekkim wskazaniem na #Volley Wrocław, który zaczął powiększać przewagę (11:7). Ale Novianki nie odpuszczały i w końcu złapały kontakt. Niestety, mimo kilku okazji remis długo wymykał im się z rąk. Udało się dopiero przy 18:18. I chociaż wyszły nawet na prowadzenie, skuteczniejsze w końcówce okazały się przyjezdne, które po serii pomyłek legionowianek wygrały 25:19.

Idąc za ciosem i wykorzystując rosnącą liczbę błędów gospodyń, czwarte rozdanie lepiej zaczęły wrocławianki. IŁ Capital Legionovia zdołała jednak wyrównać (6:6). Szczęściu Novianek towarzyszył pech ich przeciwniczek, u których w odstępie kilku minut dwie zawodniczki złapały groźnie wyglądające kontuzje i opuściły boisko. Ale z tej trudnej próby zespół trenera Maška wyszedł obronną ręką, obejmując zarazem prowadzenie 11:8. Miejscowe wprawdzie nie odpuszczały, lecz często psute proste piłki nie ułatwiały im pogoni. Paweł Kowal próbował postawić dziewczyny do pionu, bo przewaga gości szybko wzrosła do pięciu „oczek” (15:10). Gdy stopniała do dwóch (16:14), o czas poprosił z kolei drugi ze szkoleniowców. Bez skutku. Po chwili był już remis. Emocjonujący, wyrównany finisz seta – chociaż gospodynie, broniąc dwa meczbole, miały go na wyciągnięcie ręki – rozstrzygnęły na swoją korzyść wrocławianki. W krótkiej grze na przewagi zwyciężyły 26:24, a w całym meczu 3:1, zgarniając pierwsze w tym sezonie trzy punkty. IŁ Capital Legionovia na taką okazję do radości musi jeszcze poczekać.

IŁ Capital Legionovia Legionowo – #VolleyWrocław 1:3 (25:20, 22:25, 19:25, 24:26)

Legionovia: Ortiz, Mras, Jedut, Dudek, Duda, Stefanik, Kulig (libero) oraz Kubas, Mazenko, Dębowska, Dąbrowska.
Volley: Evans, Szady, Pacak, Bączyńska, Saad (libero), Bidias, Witowska oraz Gromadowska.
MVP: Melissa Evans (#VolleyWrocław).

Poprzedni artykułProjekt na życie
Następny artykułNowa „Miejscowa na Weekend”
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.