Tylu emocji, pięknych dźwięków i wspaniałych smaków naraz nie było w Poczytalni chyba jeszcze nigdy. A dostarczyła ich jej gościom w pierwszą sobotę listopada impreza pod tyleż prostą, co zagadkową nazwą Wieczór Ukraiński. Złożyło się na niego kilka elementów, z których każdy z osobna mógłby stanowić pretekst do wydarzenia artystycznego. Kto tego dnia do biblioteki nie dotarł, ma czego żałować.

Na początek biblioteczną scenę wzięły we władanie zjawiskowa wokalistka i multiinstrumentalistka Karolina Cicha oraz towarzysząca jej Olena Yeremenko, Ukrainka od wielu lat mieszkająca w Polsce. – Na dzisiaj przygotowałyśmy wspólnie repertuar właśnie pod kątem ukraińskich pieśni, które od wielu, wielu lat są obecne na Podlasiu. Ale też utwory innych mniejszości, które są związane z Ukrainą, z Krymem – powiedziała muzyczna gwiazda wieczoru. Już od pierwszych dźwięków dało się usłyszeć, że powszechne zachwyty nad twórczością polskiej wokalistki nie są przesadzone. Zachwyty słyszalne również podczas jej występów na kilkudziesięciu zagranicznych festiwalach, gdzie dotarła ze swymi koncertami. Ten legionowski w pełni renomę artystki potwierdził.

Po wzruszającej porcji wschodniego folkloru przyszła pora na rozrywkę nieco lżejszej natury. Tym razem w rolach głównych wystąpiły Ukrainki, które upuściły swój kraj po rosyjskiej napaści, a schronienie znalazły właśnie w Legionowie. I korzystając z gościnności Poczytalni, starają się trzymać razem, ofiarowując też miastu oraz jego mieszkańcom coś od siebie. Kiedy anonsował ich krótki show, ubrany w tradycyjną ukraińską koszulę szef Poczytalni powiedział: – Będzie nostalgicznie, będzie wesoło, będzie trochę smutno. I powiem wiem, że będzie fajnie. Chociaż żadna z nich zawodowo ani aktorstwem, ani śpiewem, ani tańcem się nie zajmuje – zachęcał Tomasz Talarski, dyr. Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie. Ponad miesiąc prób zrobił jednak swoje i taneczny występ Ukrainek widownia nagrodziła rzęsistymi oklaskami. Podobnie skwitowała też ich popisy wokalne, w których na gitarze akustycznej wspomógł je sam dyrektor biblioteki. W kontekście wydarzeń na Wschodzie wykonana po ukraińsku popularna piosenka „Niech żyje wolność” nabrała szczególnego znaczenia.

Zadowolona była publiczność, zadowolony był też prezydent Legionowa, który na finał występu wspomnianego otrzymał okazały ukraiński wypiek. Jak zdradził wszystkim obecnym, w jego zawodowym życiu stało się tak nie po raz pierwszy. – Dostałem kiedyś od licealistów Kijowa taki chleb, który u mnie w gabinecie leżał przez siedem lat. I przez ten czas się nie zepsuł, taki był naturalny! Aż pewnego dnia, siedząc w pracy, byłem tak bardzo głodny, że go zjadłem – żartował Roman Smogorzewski. Tak czy inaczej, jeśli chodzi o legionowską gościnność, przybysze z Ukrainy – jak zapewnił gospodarz miasta – mogą ją konsumować do woli. – W Legionowie i w Polsce bądźcie, ile chcecie. Ale mam nadzieję, że ta wojna się szybko skończy i będziecie mogli wrócić do swojej ojczyzny, do swoich domów. I tego z całego serca wam życzę. Sława Ukrainie!

Kontynuując artystyczny wątek, goście z Ukrainy przygotowali dla swych rodaków krótki spektakl teatralny. Tym razem, także z harmonią w rękach, pomagał im na scenie Piotr Romaniv, lider polsko-ukraińskiego zespołu Dwa Kolory. W sobotę goście Poczytalni mogli też wziąć udział w warsztatach tworzenia motanek, czyli zrobionych ze skrawków materiału laleczek mających strzec od zła. Poprowadziła je Venera Ibragimova – aktorka, reżyserka i dyrektor artystyczna Teatru Dramatycznego i Lalek Salamandra. Ponadto uczestnicy imprezy mogli podziwiać fotografie Darka Kurowskiego i obrazy renomowanej artystki z Ukrainy. A na smaczny finał wszyscy chętni wzięli udział we wspólnej kolacji, z pierogami oraz barszczem – rzecz jasna, ukraińskim, w rolach głównych.

Poprzedni artykułMurem za trenerem
Następny artykułParkowania ciąg dalszy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.