Tuż po walnym zgromadzeniu członków SMLW do pracy zabrały się wyłonione w jego trakcie rady poszczególnych osiedli. Nie obyło się przy tej okazji bez wspomnień o czasach, w których dla spółdzielczych aktywistów nie istniały sprawy nie do załatwienia.

Na każdym z zebrań musiał stawić się szef rady nadzorczej, którego zadaniem było zwołanie pierwszego posiedzenia w celu ukonstytuowania się i wybrania zarządu rady osiedla. Zaczął od tej z osiedla Sobieskiego. Na jej inauguracyjnym spotkaniu zjawił się też prezes spółdzielni, pragnący podziękować wieloletnim radnym, którzy z różnych przyczyn przestali już pełnić swe funkcje. Przy okazji Szymon Rosiak pokusił się o szerszą refleksję na temat jej sprawowania. – Nasze rady osiedlowe rady złożone są z bardzo aktywnych ludzi, a ci z Rady Osiedla Sobieskiego są chyba, moim zdaniem, najbardziej zaangażowani. To osiedle jest w miarę skupione, kilka tysięcy ludzi mieszka blisko siebie, więc może jest im trochę łatwiej. Tym niemniej patrzę z podziwem, jak oni się angażują, jak pracują na rzecz społeczności.

Jeśli chodzi o nowy skład Rady Osiedla Sobieskiego, opuścili ją w tej kadencji Agnieszka Dzięciołowska, Wojciech Babecki oraz Marek Żelazowski. Wszystkim im prezes Rosiak złożył serdeczne podziękowania, wręczył też drobne pamiątkowe upominki. Swoją wdzięczność wyraziła im również wieloletnia szefowa rady. Wzruszające pożegnanie ze spółdzielczymi weteranami sprzyjało wspomnieniom dotyczącym ich wcześniejszej pracy. Danuta Ulkie przyniosła nawet grubą teczkę, w której znajdowały się świadectwa dawnych dokonań, m.in. w kwestii zmiany ówczesnego zarządu SMLW, dalekiego – zdaniem wielu mieszkańców – od ideału. – Poszliśmy wtedy nawet do Najwyższej Izby Kontroli i dzięki naszej, nierzadko nocnej, pracy pani Kaczorowska poleciała z prezesury – wspominała pani Danuta.

Jak zatem widać, gdy zachodziła taka potrzeba, już kilka dekad wcześniej legionowscy spółdzielcy potrafili wziąć sprawy we własne ręce. – Działo się nie zawsze dobrze, ale działające prężnie rady osiedli pewne problemy skutecznie rozwiązywały. I warto o tym pamiętać. Ale czasy się zmieniły, teraz każdy jest zabiegany i nie sądzę, żeby to młodsze pokolenie poświęciło tyle swojego prywatnego czasu, aby załatwiać tego typu sprawy. Myślę, że starsi działacze mogą być dla nas przykładem, jak należy angażować się w życie spółdzielni we właściwy sposób – stwierdziła Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego.

Tak czy inaczej, również w tej kadencji pracy brakować radnym nie powinno. – Jest bardzo dużo do zrobienia, szczególnie przy tak zwanych setkach, umiejscowionych w samym sercu naszego osiedla. Chodzi przede wszystkim o pozostawiającą dużo do życzenia estetykę budynków, a także stan techniczny ciągów pieszo-jezdnych. Wszystko to wymaga poprawy – uważa Danuta Ulkie, która decyzją członków nowej Rady Osiedla Sobieskiego ponownie została jej przewodniczącą.

Poprzedni artykułPech to sprawa prawa
Następny artykułKolejka dla Kolejarza
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.