fot. arch.

Koszykarze drugoligowego Legionu Legionowo po raz kolejny nie wykorzystali atutu własnego boiska i nieznacznie ulegli w IŁ Capital Arenie ekipie Kolejarza Basket Radom. Po sobotnim (12 listopada) spotkaniu, z trzynastoma punktami na koncie, Legion zajmuje siódme miejsce w tabeli grupy B.

Inaczej niż to często bywa w przypadku występów na wyjeździe, zawodnicy Kolejarza od początku nie chowali się za podwójną gardą i już w pierwszej kwarcie zaczęli ostre rzucanie. Ostre i niestety dla gospodarzy – bardzo często celne. Ci wprawdzie ze wszystkich sił starali się gonić rywala, ale do końca tej części gry za dużo nie wskórali, przegrywając ją aż trzynastoma punktami. Trudno się dziwić, że w przerwie miejscowi gracze usłyszeli od trenera sporo cierpkich uwag. Najwyraźniej jednak im one pomogły, bo w drugiej kwarcie Legion zaprezentował zgoła inne oblicze. Głównie pod względem skuteczności. A ponieważ Kolejarz nie był już tak precyzyjny, jak po otwarciu meczu, podopieczni Antonio Daykoli wygrali drugą partię 26:14. Dzięki temu pozostały im do gości tylko dwa „oczka” straty i w kolejnym rozdaniu spotkanie zaczęło się właściwie od nowa.

Jeśli chodzi o trzecią i czwartą kwartę, miały one o wiele bardziej wyrównany przebieg, bez znaczącej dominacji żadnej z drużyn. Problem w tym, że każdą z nich ambitnie walczący koszykarze Legionu nieznacznie – za każdym razem dwoma punktami – przegrali. I w końcowym rozrachunku ulegli radomianom 87:92. Następną okazję do podreperowania swego ligowego dorobku legionowska ekipa będzie miała już w najbliższą sobotę (19 listopada), ponownie „na własnych śmieciach”. Łatwo jednak nie będzie, gdyż do IŁ Capital Areny przyjedzie liderujący w rozgrywkach Znicz Pruszków. Początek rywalizacji o godz. 15.00.

KS Legion Legionowo – Kolejarz Basket Radom 87:92 (15:28, 26:14, 26:28, 20:22)

Punkty dla Legionu zdobywali: Lewandowski – 21, Łapiński – 19, Motel – 14, Wojtyński – 12, Pstrokoński – 8, Pabianek – 5, Słoniewski i Solanikow – po 3, P. Benigni – 2.

Poprzedni artykułPoczątek z łezką w oku
Następny artykułI znów do zera
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.