fot. arch.

W minioną sobotę, w szóstej kolejce drugoligowych rozgrywek w grupie B, koszykarze Legionu Legionowo sprawdzili u siebie formę UKS Trójki Żyrardów. Gospodarze, choć pokrzepieni wyjazdowym zwycięstwem z Lublinianką, nie obronili po raz kolejny swojej twierdzy w IŁ Capital Arenie i po dramatycznej końcówce oddali gościom wszystkie punkty.

Sobotni mecz przyjezdni zaczęli z dużym animuszem, szybko zdobywając pierwszego kosza. A później kolejnego, na które Legion zareagował przeszło dwie minuty po rozpoczęciu meczu. Było widać, że żyrardowianie mają na niego plan, mają umiejętności, no i nie zawahają się ich użyć. Dało się to też zauważyć na tablicy wyników, gdzie po pięciu minutach widniał rezultat 13:8 dla gości. Było to również pokłosie słabo broniących gospodarzy, zbyt łatwo dopuszczających rywali pod swój kosz. Nic dziwnego, że trener Antonio Daykola szybko wziął czas, aby dać im reprymendę. Najwyraźniej pomogła, bo niedługo później zrobiło się po 15. A 2,5 minuty przed końcem inauguracyjnej kwarty Legion objął pierwsze w tym meczu prowadzenie (18:16). Goście ani trochę się tym jednak nie przejęli, najpierw wyrównując, a później odskakując na dwa „oczka”. Legion nie zdołał już wyrównać i po pierwszej kwarcie było 18:20.

Po powrocie obu ekip na parkiet goście od razu trafili za trzy punkty, czym potwierdzili chęć zgarnięcia ich w całym meczu. Na szczęście miejscowi szybko zrewanżowali się tym samym, po czym doprowadzili do remisu 23:23. Reakcją trenera Trójki Piotra Sochackiego było natychmiastowe wzięcie czasu. Bardziej chyba po to, aby wybić Legion z uderzenia, niż poprawiać coś w grze swej ekipy, która imponowała zarówno pomysłowością w ataku, jak i skutecznością w obronie. Było jasne, że tego dnia tanio skóry nie sprzeda. W połowie drugiej kwarty Trójka prowadziła 30:25, stwarzając miejscowym duże problemy w dotarciu w strefę podkoszową i zmuszając do rzutów z nie do końca przygotowanych pozycji. Mimo to nie tracili oni dystansu, który nadrabiali także rzutami na trzy punkty. Z powodzeniem, bo w ósmej minucie Paweł Łapiński wyprowadził legionowian na 36:34, powiększone po chwili przez Rafała Pstrokońskiego. Goście, rzecz jasna, usiłowali gonić, lecz bez powodzenia i w połowie spotkania przegrywali 38:43.

Trzecią kwartę Legion zaczął najlepiej jak mógł – od rzutu za trzy punkty. Nie minęło kilkadziesiąt sekund i było już 52:38! Nic dziwnego, że szkoleniowiec przyjezdnych z miejsca sięgnął po czas. W jego trakcie Antonio Daykola motywował chłopaków do jeszcze większego „nakręcania się” w obronie. – Wybijmy im koszykówkę z głów! – zachęcał trener. Chociaż gracze Legionu wzięli to sobie do serc, do pozbawienia gości wszelkich złudzeń było jeszcze daleko. Kilkanaście „oczek” przewagi stwarzało jednak gospodarzom większy luz przy rozgrywaniu akcji. W połowie trzeciej kwarty Legion prowadził 59:44, wciąż jednak musiał zachować czujność, bo Trójka ani myślała odpuszczać. Tym bardziej, że kilka niecelnych podań oraz rzutów gospodarzy pozwoliło jej nieco zmniejszyć dystans. Po trzech kwartach wynosił on 13 punktów (65:52).

Ostatnią część meczu znów lepiej rozpoczęli miejscowi, dorzucając do swego dorobku cztery punkty. W tej sytuacji wystarczyło im rozważnie rozgrywać piłkę i pilnować, aby przeciwnik zanadto się nie zbliżył. Ponieważ ten miał zgoła inny zamiar, mecz do samego końca był szybki, zacięty i mógł się podobać. Problem w tym, że po kilku minutach agresywnie broniąca Trójka doszła Legion na 9 punktów. Trener Daykola od razu zarządził przerwę, po której jednak przewaga jego drużyny stopniała tylko do sześciu „oczek”. Zrobiło się nerwowo i tak już pozostało. Na 16 sekund przed końcem Trójka wyszła na jednopunktowe prowadzenie i wciąż miała piłkę. Chcąc ją odzyskać, Legion musiał faulować, co kosztowało go kolejne rzuty osobiste. Mając zaledwie siedem sekund, Legion przegrywał 72:76 i o powiększeniu swego dorobku po tym meczu mógł zapomnieć. Choć walczył do ostatniego gwizdka sędziego, trzy punkty pojechały do Żyrardowa.

– Zaczęliśmy niezbyt udanie, bo założenie było takie, aby nie dać się Trójce rozpędzić. Od początku wyszła na prowadzenie i musieliśmy gonić. Dostosowaliśmy się tempem do wolnej gry Trójki, a mówiłem chłopakom, żeby grali szybciej i agresywniej w obronie. Tak naprawdę udało nam się to realizować od połowy pierwszej kwarty, lecz niestety zakończyliśmy w połowie czwartej i w efekcie przegraliśmy dwoma punktami. Zawiniły na pewno brak skuteczności oraz widoczna w ostatnich pięciu minutach nerwowość w poczynaniach na boisku. Przegraliśmy je aż 5:14, bo nie realizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy w grze w ataku i w obronie – komentował po spotkaniu rozgoryczony Antonio Daykola. – Mam nadzieję, że chłopaków to czegoś nauczy, ale ile tych nauczek jeszcze można zbierać…? To jest kolejny mecz, który nam w ten sposób ucieka. Podobnie przegraliśmy z Probasketem i wydawało mi się, że po tamtym meczu dostaliśmy nauczkę. Ale może do trzech razy sztuka? Zobaczymy.

Legion Legionowo – UKS Trójka Żyrardów 75:77 (18:20, 25:18, 22:14, 10:25)

Punkty dla Legionu zdobywali: Wojtyński – 29, Łapiński – 14, Motel – 11, Pstrokoński – 10, Lewandowski – 6, P. Benigni – 3, Słoniewski – 2.

Poprzedni artykułSportowe wagarowanie
Następny artykułRadzymin na rozkładzie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.