fot. arch.

Praca samorządowych rajców, co każdy z nich chętnie potwierdzi, lekka nie jest. Bo to i lata całe trzeba być na diecie, i jeszcze co najmniej raz w miesiącu dźwigać w górę ten ciężki, obładowany oczekiwaniami wyborców mandat. Na szczęście dla naszych ukochanych reprezentantów czuwających nad świetlaną przyszłością gmin czy powiatów, z pomocą przyszła im nowoczesna technologia. Nowoczesna, lecz niestety zawodna…

Teraz, dzięki systemom ułatwiającym prowadzenie dyskusji tudzież następujące zwykle po niej głosowanie, państwo radni mogą sobie ogarnąć wszystko jednym palcem. Sęk w tym, że owym systemom wciąż daleko do powszechnie znanej i podziwianej doskonałości ich znamienitych użytkowników. Kiedy więc sprzęt mający zaszczyt usługiwać mandatariuszom z Legionowa złapał po długiej służbie zadyszkę, postanowiono wymienić go na inny. Ale z rozwagą, nie tak od razu i na zawsze. Przeto najpierw przyszedł czas na testy. I to od razu te najcięższe – w sesyjnym boju. Tu szybko potwierdziło się, że wymagający miejscy radni ani myślą w ciemno dać nowemu systemowi zielone światło. Temu przeszkadzało to, innemu wadziło owo, przez co – jak wieść gminna niesie – entuzjastycznych recenzji to ta nowa aparatura nie zebrała… Zdarza się, taki mamy klimat. Chociaż, kto wie, może łaskawie otrzyma ona kiedyś drugą szansę? Bo dobra rada nawet z bardziej ułomnymi egzemplarzami radzi sobie wzorowo. I nawet im daje czasem dojść do głosu.