Nie trzeba było być wróżbitą, aby przewidzieć, że podczas wrześniowej sesji Rady Miasta Legionowo wypłynie temat nocnej oraz świątecznej pomocy lekarskiej. No więc wypłynął, i to bardzo szybko. Równie szybko okazało się, że echo toczonych przez lokalnych samorządowców dyskusji dotarło chyba tam, gdzie trzeba. Musiało dotrzeć, bo niedługo później sam szef MON-u przyszedł nocnej pomocy z pomocą.

Sytuacja, w której świadcząca ją dotąd legionowska przychodnia „na górce” ma robić to tylko do końca października, wydawała się samorządowcom nie do pomyślenia. Tak samo zresztą, jak i pacjentom tej prowadzonej przez powiat placówki medycznej. – Mamy z tym problem, ponieważ dotychczasowy podmiot, czyli powiatowa spółka, nie chce tego dalej realizować. Konkursy ogłaszane przez Narodowy Fundusz Zdrowia znajdują uznanie tylko w podmiotach zlokalizowanych na terenie Serocka. (…) Z tych informacji, które mamy, kwoty, które oferuje fundusz zdrowia, są daleko niewystarczające do sfinansowania tych zadań. I ta powiatowa spółka chyba po prostu miała dosyć dokładania do tego zadania – stwierdził, rozpoczynając medyczny wątek, prezydent Legionowa.

Jak poinformował, na szóstego października zaplanowano w starostwie spotkanie z przedstawicielem Narodowego Funduszu Zdrowia. Jego efektem miałyby być konkretne ustalenia, korzystne dla pacjentów z terenu powiatu. Ratusz stał w każdym razie na stanowisku, że nocne usługi lekarskie powinny być świadczone tam, gdzie dotychczas. Gdy tylko Roman Smogorzewski uderzył w stół, zaraz odezwały się nożyce. – Nie wiem, skąd pan ma takie informacje. Pan lubi takie informacje, że tak powiem, przekazywać opinii publicznej, że a to szpital nie powstał dlatego, że ktoś będzie podsłuchiwał. A to, prawda, powiat nie jest zainteresowany prowadzeniem działalności polegającej na świadczeniu usług nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Nie wiem, skąd pan ma takie informacje – odrzekł, stanowczo je dementując, Artur Pawłowski (PiS). Na odpowiedź prezydenta radny opozycji nie czekał długo. – Bzdury pan opowiada. I co pan może dementować, jeżeli rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jak jest zainteresowany, skoro jest ogłaszany któryś konkurs na dalsze świadczenie i powiatowa spółka nie startuje w tym konkursie? To jak można powiedzieć, że jest zainteresowany, skoro nie składa oferty, żeby to realizować? I co pan tutaj może dementować rzeczywistość, która nas otacza?

Za to szef ratusza nie dementował, lecz krytykował – głównie zbyt niską wycenę procedur przez NFZ. Wskazując, że właśnie z tego powodu wiele podmiotów medycznych unika wiązania się z Funduszem. Podobnego zdania była też część radnych zazwyczaj niechętnych rządzącej miastem koalicji. – To jest zwykły biznes, to się musi spółce opłacać, żeby przystąpiła do kontraktu. Tutaj być może NFZ zrobi lepszą wycenę tych procedur, które są tam realizowane. I wtedy tej firmie legionowskiej, oby się taka znalazła, będzie się to po prostu opłacało. Najbardziej, w moim odczuciu, było to miejsce w szpitalu, ale szpital został tak zorganizowany, że prawdopodobnie tam nie ma możliwości wydzielenia dodatkowych pomieszczeń, bo jego powierzchnia jest za mała. On tam ma już zajęte wszystkie gabinety. Żeby zorganizować nocną i świąteczną pomoc lekarską, to nie jest tylko powiedzenie „ja sobie biorę ten kontrakt”. Trzeba spełnić pewne wymagania NFZ-u, a są one dość szczegółowe i wysoko postawione – przypomniał Mirosław Grabowski (NMNS).

Wysoko postawieni są też bez wątpienia prezes NFZ-u czy wicepremier Mariusz Błaszczak. I to głównie oni, w opinii radnego, powinni wpłynąć na kierownictwo szpitala w kwestii roztoczenia nocnej i świątecznej opieki nad pacjentami. Chociaż nie od dziś wiadomo, że dla każdego podmiotu to zwykle bardzo ciężki kawałek chleba. – To jest problematyczne. To są kwestie związane też oczywiście z ludzką mentalnością. Jest problem z lekarzami, jest problem z pediatrami, a także to, że mieszkańcy – nie tylko naszego powiatu – zjawiają się tam o godzinie 19.00, ponieważ wcześniej nie skorzystali z lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej ani z pediatry. A zjawiają się tam dlatego, że w ciągu dnia z różnych powodów nie chcieli tego zrobić. I są problemy, są kolejki i są kłopoty związane z tym, że nie ma odpowiednich specjalistów. Kolejna kwestia: jeśli chodzi o powiat i próbę wpłynięcia na to, żeby szpital prowadził to zadanie, to tak – Powiat Legionowski, Starostwo Powiatowe zaangażowało się w to, żeby szpital, Wojskowy Instytut Medyczny prowadził to zadanie – powiedział Mirosław Pachulski, wiceprzewodniczący rady miasta.

Szybko wyszło na jaw, że nie wszyscy posiadacze mandatów są w tej kwestii zgodni. – Cieszę się, wbrew pozorom, że ta dyskusja – zarówno ta prowadzona w internecie, jak i na sesji powiatu i urzędu miasta – jest nawet w takiej ostrzejsze formie. To powiem też szczerze, że ma ona sens taki, że będzie to zauważone, ktoś może podejmie temat, żeby to uspokoić. I taką mam nadzieję. I szczerze powiedziawszy, dziwię się tylko jednemu: że jest taka chęć i wola (…) przeniesienia tego NPL-u na Piaski, na dzielnicę taką Legionowa. Uważam, że to by był duży błąd – komentował radny Sławomir Traczyk. Pierwszy na takie stwierdzenie zareagował zastępca prezydenta. – Z mojej wiedzy wynika, że szpital w Legionowie też dysponuje nowoczesnym sprzętem, a przede wszystkim wykwalifikowaną kadrą lekarzy; lekarzy, którzy pracują również nocami na oddziałach, są na miejscu, są dostępni. I jako przykład mogę podać, że każdy powiat pod Warszawą, w którym jest szpital, to w tym powiecie nocna pomoc lekarska mieści się właśnie w ramach struktury szpitala. I w budynku szpitala lub jakimś sąsiednim. Jest to rozwiązanie w pełni zrozumiałe, gdyż opiera się na zasobach, wyposażeniu i kadrze, która jest dostępna – mówił Piotr Zadrożny.

W trakcie wrześniowej debaty o lokalnej służbie zdrowia zdarzało się też dyskutantom zahaczać o wielką politykę. W tym przypadku, według prezydenta, wielką tylko z nazwy. Przy okazji Roman Smogorzewski odniósł się do sugerowanej przez jednego z radnych samorządowej zrzutki na nocną pomoc lekarską. – Co Prawo i Sprawiedliwość zrobiło? Polskim Ładem, obniżając PIT, ograniczyło drastycznie dochody jednostek samorządu terytorialnego. I to jest prawda absolutna. A z drugiej strony, co zrobiło przedsiębiorcom? Podwyższyło, i to drastycznie, składkę zdrowotną. I tutaj pan radny PiS-u mówi tak: „Zabraliśmy wam pieniądze, łupimy przedsiębiorców na służbę zdrowia”, że o respiratorach nie wspomnę, „a teraz zabierzmy z innych ważnych dziedzin działalności samorządowej pieniądze i dołóżmy do służby zdrowia. (…) To jest przecież bezczelność w czystej formie.

W obronie kolegi natychmiast stanął przewodniczący klubu radnych PiS-u. – Jeżeli chodzi o te pańskie, nie wiem jak to nazwać, żale, to jak zauważyłem, pańska pamięć jest świetna, ale znacząco krótka. Bo kto, jak nie minister finansów z Platformy Obywatelskiej, mówił, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. (…) Więc nie mówmy, że tu zabraliśmy, tam zabraliśmy. Sytuacja na całym świecie, globalna sytuacja od 2019 roku zmieniła się drastycznie. Musimy o tym pamiętać – apelował Andrzej Kalinowski. A wracając do meritum medyczno-finansowego problemu, podzielił on pogląd większości przedmówców. – Nie wiem, może zapiszemy to w annałach, ale zgadzam się i z radnym Mirkiem Grabowskim, i zgadzam się z prezydentem Romanem Smogorzewskim w tej kwestii, że jest to tak naprawdę rzecz biznesowa i nie mamy co krzyczeć, że coś się stanie, coś będzie źle, bo jeszcze nie mamy efektu tego. A tak naprawdę po efektach ich poznacie.

Czy tajemniczo nawiązując do ewangelii wg św. Mateusza, działacz PiS-u wiedział więcej, niż mógł powiedzieć, nie wiadomo. Wiadomo za to coś innego: już dwa dni później rozniosła się po mediach znamienna zapowiedź, mieszkającego przecież w Legionowie, Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka. Oznajmił on mianowicie, co następuje: Wojskowy Instytut Medyczny złoży ofertę na świadczenie w Legionowie oraz powiecie usług w ramach nocnej pomocy lekarskiej! A skoro złoży, to mając na uwadze jego potencjał i siłę przebicia, taka oferta zapewne zostanie przyjęta. Zapowiadane przez NFZ rozstrzygnięcie uzupełniającego postępowania w tej sprawie ma nastąpić 10 października.

Poprzedni artykułBOK frontem do klienta
Następny artykułObiektyw na pedały
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.