Pod koniec września salę widowiskową legionowskiego ratusza znów rozruszał polsko-ukraiński zespół Dwa Kolory. Czyniąc to tym chętniej, że okazję do tego występu znalazł sobie wręcz wymarzoną – wydanie swojej pierwszej płyty, na której zawarł muzyczne podsumowanie dotychczasowej folklorystycznej podróży po świecie muzyki.

Główny powód wrześniowego wydarzenia publiczność poznała już na samym jego początku. – Postanowiliśmy, a w zasadzie zespół Dwa Kolory postanowił zorganizować ten koncert w związku z pojawieniem się na rynku fonograficznym płyty zespołu – zdradził Andrzej Sobierajski z legionowskiego MOK-u. W jej wydaniu pomogli mu finansowo Urząd Miasta Legionowo, Miejski Ośrodek Kultury, a także zajmująca się gospodarką odpadami firma Partner. Tuż przed koncertem przedstawiciel ratusza wręczył też członkom grupy okolicznościowe listy gratulacyjne. – Tak pięknie gracie i śpiewacie dla mieszkańców Legionowa, a dzięki temu my też uczymy się kultury ludowej, kultury pogranicza. Mamy te kultury bardzo do siebie zbliżone, podobne są tematy przewodnie piosenek i to dobrze, że dzięki wam poznajemy je jak gdyby na nowo. W ten sposób dzięki państwu mamy do czynienia ze swego rodzaju edukacją kulturalną – powiedział Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.

Tym razem odbywała się ona pod towarzyszącym piątkowemu koncertowi hasłem „Pieśń do ojczyzny zna swój szlak”. Spragnionej pięknych melodii legionowskiej publiczności zespół Dwa Kolory zaprezentował w jego trakcie wszystko to, co w swoim bogatym programie ma najlepszego. – Od Poloneza Ogińskiego do „Głębokiej studzienki”. Mamy też w repertuarze piosenki autorskie: „Kochany kraj”, „Nie całuj, kiedy nie kochasz” i napisany przez nas specjalnie utwór o Legionowie. Miła i przyjemna piosenka – mówi Piotr Romaniv, kierownik zespołu Dwa Kolory. Dla artystów miły i przyjemny był też z pewnością fakt, że nie raz i nie dwa wokalnie wspierała ich cała sala. Trudno się jednak temu dziwić, skoro zespół chętnie sięga do piosenek od lat znanych i lubianych. Inna sprawa, że po rosyjskim ataku na Ukrainę te kojarzone z Białorusią i z „russkim mirem” natychmiast odesłał w artystyczny niebyt. – Ale wciąż mamy repertuar góralski, kaszubski, czy z Podlasia. Każde województwo ma taki swój folklorystyczny ton i my ten ich folklor bierzemy do siebie i robimy z niego dobrą sprawę.

Sięgając po nowe utwory, polsko-ukraińska grupa przy okazji liczebnie rośnie w siłę. Podczas ratuszowego koncertu wsparła ją młoda legionowska skrzypaczka Nikola Rosa. A wiele wskazuje na to, że na niej nowe angaże się nie skończą. – Młodzi ludzie chętnie idą do naszego zespołu, chcąc w nim grać i śpiewać. To dla nas wielka radość, że oni również czują te ludowe piosenki. Bo przecież wszystkie one mają swoją duszę, swój własny charakter – podkreśla Piotr Romaniv.

O tym, że Dwa Kolory wspaniale grają i śpiewają, legionowianie zdążyli się już przekonać. Mało kto jednak wiedział, że lider grupy potrafi na scenie również… czarować. I chętnie to zaintrygowanym widzom udowodnił. W ten oto sposób wokalno-instrumentalny koncert zyskał też odrobinę magii, co przysporzyło mu dodatkowej atrakcyjności. – Kiedy jeszcze byłem studentem, robiłem to znacznie częściej. Ale z wiekiem przestałem, bo żeby być w takich sztuczkach dobrym, trzeba bardzo dużo ćwiczyć i godzinami stać przed lustrem. Ale dziś coś tak mnie zainspirowało i postanowiłem zrobić tutaj coś fajnego dla oka. No i tak zrobiłem – śmieje się pan Piotr.

Dodatkową atrakcję legionowskiego koncertu stanowiła towarzysząca mu wystawa osiągnięć zespołu Dwa Kolory. A ponieważ zbliża się on do piątego roku działalności i ma na koncie ponad pół setki koncertów, zdjęć oraz pamiątek zdołał już zgromadzić całkiem sporo. Krótko mówiąc, było kolorowo.

Poprzedni artykułDziczyzna na krajówce
Następny artykułSpółdzielcze (pa)rady
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.