Czego jak czego, ale terenu, na którym urządza się tam doroczną lokalną fetę, gminie Jabłonna można tylko pozazdrościć. Także i w tym roku potencjał tkwiący w pałacowym parku wykorzystano jak należy, w czym pomogły między innymi mnogość uczestników, sprzyjająca aura oraz, na słodki deser, legenda polskiej sceny blues-rockowej.

Jak podkreślają organizatorzy sobotniego (10 września) Święta Gminy Jabłonna, to była doskonała forma integracji połączona z super zabawą. A sukces tego wydarzenia osiągnięto poprzez zaangażowanie nie tylko wielu instytucji i firm, lecz również, co zrozumiałe, aktywnym reprezentantom miejscowej społeczności. Wszystko to, co działo się na barwnych, kuszących rozmaitymi atrakcjami stoiskach lokalnych samorządów, instytucji oraz organizacji pozarządowych, w połączeniu z licznymi zabawami, konkursami (na przykład w… segregowaniu odpadów na czas) przygotowanymi przez miejscowy Ośrodek Sportu i Rekreacji, no i oczywiście z występami na scenie, złożyło się na smaczny imprezowy koktajl, który przez niemal cały dzień zdążyły skonsumować tysiące uczestników. Nie tylko zresztą zamieszkałych na terenie częstującej nim gminy. Kto chciał, miał okazję spędzić czas bardziej aktywnie, pozostali mogli w spokoju „odhaczać” kolejne punkty z imprezowego „porządku obrad”.

Największy ruch był oczywiście na ustawionej w parku scenie. Zaprezentowali się na niej między innymi reprezentanci sekcji artystycznych działających w Gminnym Centrum Kultury. Koncertowały także zespoły Pilgreens, Raindow oraz wyczekiwany przez wielu fanów Bartek Królik. A gdy już wójt Jarosław Chodorski wręczył kilku mieszkańcom medale „Zasłużony dla Gminy Jabłonna”, do muzycznego głosu mogli dojść inni zasłużeni – członkowie działającej od blisko pół wieku grupy Dżem. A skoro już weszli na scenę, to uraczyli spragnioną pięknych gitarowych dźwięków publiczność dwiema godzinami swoich największych hitów. Stawiając zarazem słodką „kropkę nad i” wieńczącą udane jabłonowskie święto.

Poprzedni artykułZ wokalnym Wigorem
Następny artykułMisza dla mistrza
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.