Po dwuletniej, spowodowanej pandemią przerwie legionowscy muzealnicy wrócili do tradycyjnych pikników archeologicznych. Ten przygotowany przez nich w ostatnią niedzielę czerwca nosił tytuł „Dworskie zwyczaje” i miał „dokopać” się głównie do XVII wieku. Czego zresztą, choćby dzięki obecności członków grup rekonstrukcyjnych, trudno było na placu przed główną siedzibą muzeum nie dostrzec. A zarazem, biorąc pod uwagę armatni wystrzał, którym oficjalnie rozpoczęto piknik – nie usłyszeć.

Po głośnym i spektakularnym początku organizatorom nie pozostało nic innego, jak pójść za ciosem. Choć w tym przypadku należałoby raczej rzec: za ciosami, bo tych, zadawanych najpopularniejszymi średniowiecznymi narzędziami walki, podczas pikniku nie szczędzono. – W programie dzisiejszej imprezy mamy wykłady oraz prelekcje, ale przede wszystkim skupimy się na pokazach. Zaprosiliśmy grupy rekonstrukcyjne, mamy stoisko, które prezentuje przedmioty XVII-wieczne codziennego użytku, będzie też można – z pomocą naszego kaligrafa – napisać list do Jana Kazimierza. Ponadto przygotowaliśmy pokazy walki i uzbrojenia z tego okresu, zarówno broni białej, jak też czarnoprochowej – wylicza Wawrzyniec Orliński z Muzeum Historycznego w Legionowie.

Wspomniani już rekonstruktorzy ciekawie i widowiskowo zapoznali uczestników z tajnikami średniowiecznej wojaczki. Tłumacząc im między innymi, jakie szanse w starciu z szablą miał rapier oraz na czym polegało strzelanie z muszkietu. Połączenie historycznych informacji oraz efektownych pojedynków jeszcze raz okazało się doskonałą kombinacją, dzięki której łatwiej było zdobyć wiedzę o dawnych czasach. A o to głównie od początku organizatorom letnich imprez muzealnych chodziło. – Nasze pikniki archeologiczne mają na celu przekazanie sporej dawki porządnej wiedzy merytorycznej, ale w bardzo lekkiej, zabawowej i rekreacyjnej formie. To coś, co może zainteresować i dużych, i małych, tych mniej, ale też bardziej chętnych do poszukiwania dokładnych, szczegółowych informacji o historii. Tego wszystkiego można dowiedzieć się zarówno od samych rekonstruktorów, którzy są naprawdę świetnymi fachowcami, jak i w trakcie przygotowanych przez nas prelekcji – dodaje Wawrzyniec Orliński. W tym roku ich tematem były, jak w tytule wydarzenia, dworskie obyczaje, a także pierwsze tworzone na terenie Polski kolekcje dzieł sztuki.

Ponieważ niedzielna impreza potwierdziła, że to świetna formuła na zapoznawanie legionowian z historią, za rok – również przy okazji Europejskich Dni Archeologii – bez wątpienia mogą spodziewać się kolejnego pikniku. – Tematyka na razie jest nieznana, również nam – organizatorom, ale myślę, że będzie równie ciekawa i atrakcyjna dla wszystkich zwiedzających – uśmiecha się legionowski muzealnik. Miłośnikom poznawania przeszłości pozostaje zatem cierpliwie czekać na następny muzealny piknik. Z nadzieją, że on również, dosłownie i w przenośni, przejdzie do historii.

Poprzedni artykułNowa „Miejscowa na Weekend”
Następny artykułBiało-czerwone pląsy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.