Jak zwykle o tej porze roku legionowska Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa przypuściła na osiedlach remontową ofensywę. Na własną rękę i we własnych mieszkaniach biorą też w niej udział lokatorzy. Kłopot w tym, że część z nich wyznaje popularną, choć z gruntu błędną zasadę: „wolnoć Tomku w swoim domku”. Zwłaszcza gdy „domek” jest wielorodzinny.

Na co dzień mało który lokator zaprząta sobie nim głowę, istnieje jednak coś takiego, jak regulamin porządku domowego. Określa on między innymi rodzaje robót, które należy zgłosić do zarządcy budynku, a których zgłaszać nie ma potrzeby. – Na niektóre prace remontowe należy też albo wykonać projekt, albo nawet uzyskać pozwolenie na budowę. Tak więc planując duży remont, dobrze byłoby zajrzeć wcześniej na naszą stronę internetową, do regulaminu, bądź zadzwonić do administracji lub działu technicznego, i poinformować o zakresie planowanego remontu. Wtedy najszybciej dowiecie się państwo, które prace należy, a których nie potrzeba zgłaszać – radzi Agnieszka Borkowska, wiceprezes zarządu SMLW w Legionowie.

Istnieje w tym zakresie pewien branżowy kanon, od lat – podobnie jak konstrukcja zwykłych budynków mieszkalnych – właściwie niezmienny. – W zakresie sanitarnym na pewno trzeba do nas zgłosić wymianę instalacji ciepłej czy zimnej wody, odpływów kanalizacji, wymianę wanny na prysznic, a także jakieś podłączenia pod przybory toaletowe. Występując o taką zgodę, otrzymacie państwo informację, że nie należy na stałe zabudowywać wszystkich zaworów, wodomierzy, syfonów. Dzięki temu unikniemy później nieprzyjemnych sytuacji, kiedy na przykład w pięknie wyremontowanej łazience, pod glazurą, coś pękło, mamy zalanie sąsiada, no i trzeba dostać się do uszkodzonej rury. Wtedy działający na miejscu fachowcy nie mają wyboru i muszą te płytki usunąć. Bo ktoś wcześniej od góry do dołu zabudował nimi ścianę, nie zostawiając żadnego dostępu.

Należy też powiadomić administrację o wszelkich ingerencjach w instalację elektryczną, a przede wszystkim o popularnych ostatnio modyfikacjach sieci gazowej. Zmierzających na przykład do zmiany ustawienia kuchenki oraz piekarnika. – Modne też się stało, że dużym pokoju chcecie państwo robić salon kuchenno-jadalny, a w kuchni sypialnię. Tak się niestety nie da, bo idzie tam instalacja gazowa i takie pomieszczenie nie może być wykorzystywane jako sypialnia – dodaje Agnieszka Borkowska. Przy dobieraniu się do rur z gazem chodzi już nie tylko o kwestię zgodności z przepisami. Tutaj na szali są również ludzkie życie i zdrowie. – I tu muszę zaakcentować, że robienie jakichkolwiek przeróbek instalacji gazowej jest zabronione. To instalacja bardzo wrażliwa. Wystarczy, że po jakiejś prowizorycznej przeróbce, na przykład przez glazurnika, nie wykona on próby szczelności i gaz zaczyna się ulatniać. Aż ciarki przechodzą na myśl o tym, co może się wydarzyć. Więc jeżeli istnieje potrzeba przerobienia instalacji gazowej, to bezwzględnie należy się do nas z tym zwrócić.

Pracownicy SMLW odnotowali ostatnio aż kilka prób dyletanckiego majstrowania przy sieci gazowej. Gdyby nie szybko wezwani na miejsce fachowcy, mogły one skończyć się tragedią. Podobnej skali zagrożenie niosą ze sobą samowolne zmiany rozkładu poszczególnych pomieszczeń w lokalu. Tu również trzeba zapytać administrację o zdanie. – Jeżeli chodzi o ścianki działowe, to tutaj nie ma problemu. Natomiast absolutnie nie wydajemy zgody na wyburzenie ścian konstrukcyjnych. Ich, poza dwoma przypadkami, nie wolno wyburzać. Taka możliwość jest dopuszczona tylko w przypadku modernizacji lokalu związanej z potrzebami osoby posiadającej orzeczenie o niepełnosprawności ruchowej albo jeżeli zabudowana jest klatka przejściowa i trzeba wstawić otwór drzwiowy. Nie wolno jednak robić tego samowolnie. Na takie prace również potrzebne są projekt i pozwolenie – zaznacza wiceprezes SMLW.

Chociaż z pozoru trąci to spółdzielczą biurokracją, tak naprawdę chodzi o bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców budynku. Przymierzając się do poważnego remontu lokalu, w pierwszej kolejności to właśnie je warto mieć na uwadze.

Poprzedni artykułLekarstwo na przemoc
Następny artykułLegionowo w zielonej paczce
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.