W drugą środę czerwca prezydent Roman Smogorzewski oraz troje legionowskich radnych spotkali się z pacjentami zagrożonej likwidacją przychodni na osiedlu Młodych. Wspólnie rozmawiano i zastanawiano się nad tym, co zrobić, aby mimo niedostatecznego finansowania przez NFZ, nadal mogła ona funkcjonować.

Nie bez powodu mówimy o „służbie” zdrowia, a nie „przedsiębiorstwie” zdrowia. Lekarz to coś więcej niż profesja. To zawód ze szczególną, jeśli nie najważniejszą misją, jaką można mieć w życiu. Misją ratowania zdrowia i życia człowieka.

Jak podstawowa służba zdrowia działa w Polsce

W Polsce służbą zdrowia zajmuje się Narodowy Fundusz Zdrowia. Przychodnie ubiegają się o kontrakty, w ramach których następnie świadczą usługi medyczne określonym pacjentom. Jednostki, takie jak przychodnia przy ul. Suwalnej, które mają kontrakt z NFZ-em, otrzymują rocznie około 178 zł na każdego zapisanego pacjenta. W ramach tej kwoty muszą opłacić pensje lekarzy, utrzymać budynek (wynająć, zapłacić rachunki za prąd, wodę i ogrzewanie), a także zapłacić za każde zlecone przez lekarza badanie, na przykład morfologię, cukier we krwi czy inne. Nie ma znaczenia, czy pacjent korzysta z opieki specjalisty raz, czy 40 razy w roku – stawka pozostaje bez zmian.

Oznacza to, że aby przychodnia się bilansowała i nie przynosiła strat, muszą być do niej zapisani zarówno pacjenci, którzy korzystają z niej często, jak i ci, którzy – szczęśliwie dla siebie – pozostają przez większość roku zdrowi. Jak mówią ludzie związani z branżą medyczną, zazwyczaj około 2500-3000 pacjentów powinno wystarczyć. Finalnie świadczenia są prowadzone przez prywatne przychodnie, które, aby przetrwać, muszą mieć za co zapłacić rachunki.

Pacjenci to nie truskawki na straganie

Ratowanie zdrowia i życia to nie biznes, to misja. Ciężko wyobrazić sobie zawód wymagający więcej etyki i profesjonalizmu niż zawód lekarza. Aby jednak móc lekarzem być, aby móc zatroszczyć się o pacjentów, należy mieć środki na ich badania, na ogrzanie pomieszczeń, w których się ich przyjmuje, na sprzęt medyczny, na zapewnienie im bezpiecznych warunków. Czy nam się to podoba, czy nie, bez pieniędzy żaden podmiot medyczny nie utrzyma się. Przychodnia przy ul. Suwalnej jest prywatną spółką. Jeśli NFZ od lat nie podnosi stawki na pacjenta, przy rosnących cenach ogrzewania, czynszu, mediów, badań lekarskich, przychodnia ma ogromny problem ze zbilansowaniem swojej działalności. Nie da się bowiem prowadzić interesu, który przynosi straty – nawet jeśli misja, którą ten podmiot ma, jest najszlachetniejsza na świecie.

Stąd problemy przychodni przy ul. Suwalnej w Legionowie i stąd protest mieszkańców, którzy w środę (8 czerwca) licznie przybyli pod osiedlową placówkę, aby wyrazić swoje zdanie i prosić o pomoc. Z mieszkańcami spotkali się tam prezydent Roman Smogorzewski oraz miejscy radni: Matylda Durka-Wróbel, Bogdan Kiełbasiński i Sławomir Traczyk. Do zebranych wyszli także właściciele przychodni, doktorzy Tomasz Manowski oraz Lidia Deptuła. Aktualnie prezydent Legionowa prowadzi rozmowy zarówno z obecnymi właścicielami, jak i firmami, które mogłyby przejąć placówkę. Bo wprawdzie organizowanie służby zdrowia nie jest zadaniem gminy i nie otrzymuje ona na ten cel żadnych środków, ale zdrowie mieszkańców jest wartością nadrzędną,

Pozostawmy karty w przychodni

Jeśli nie jest to konieczne, nie należy zabierać kart z przychodni na Suwalnej. Choć jej dalszy los nadal nie jest jeszcze znany, wiadomo z całą pewnością, że będzie funkcjonowała do końca sierpnia. Ponieważ każdy zapisany do niej pacjent zwiększa pulę środków na jej funkcjonowanie, każda zabrana karta przechyla szalę na niekorzyść placówki. W przychodni na osiedlu Młodych zapisanych jest obecnie 2000 osób. Nie należy bać się „zgubienia” swojej karty. Podmiot medyczny ma obowiązek ich należytego przechowywania przez wiele lat. W przypadku przejęcia przychodni karty zostają przeniesione do nowego zakładu i w każdej chwili można je będzie stamtąd odebrać. W ciągu roku każdy pacjent może na swój wniosek dwa razy bezpłatnie zmienić przychodnię, za kolejne zmiany pobierana jest opłata. Swoją kartę medyczną można także skopiować.

Warto zatem poczekać z decyzją o zmianie lekarza i przychodni chociaż do połowy sierpnia, kiedy to – miejmy nadzieję – okaże się, że kart wcale nie trzeba zabierać, bo osiedlowa przychodnia pozostanie i nadal będzie działać.

Matylda Durka-Wróbel