Po wielu miesiącach pandemicznej izolacji, parafrazując słynną ripostę byłej pani premier, dobra zabawa legionowianom się po prostu należała! Uznała tak chyba również aura, dzięki której przez całą sobotę Dni Legionowa mogły cieszyć się pięknym czerwcowym słońcem. Nic dziwnego, że z radości nie posiadali się też ich liczni uczestnicy.

Czuła opieka promieni słonecznych w długiej historii Dni Legionowa regułą, jak wiadomo, nie była. Jednak tym razem animatorzy 42. miejskiego święta mieli wymarzone warunki do zorganizowania wymarzonej imprezy. A skoro tak, zrobili wszystko, aby legionowskie Dni każdy zapamiętał na długo. – W bieżącym roku są bogate. Może dlatego, że czuliśmy jako MOK tęsknotę ludzi do przyjścia. Po czasie pandemii, kiedy przez dwa lata nic nie było, nagle jest możliwość przyjścia i widać, że jest tutaj dużo ludzi. Cieszę się, że jest pogoda, że mamy mnóstwo gości, że są tu różne stoiska z całego miasta. Pokazują się ludzie i firmy, stowarzyszenia, szkoły. Jest taka jedność; coś, co nas łączy, przynajmniej w tym dniu – mówi Zenon Durka, dyr. Miejskiego Ośrodka Kultury w Legionowie. Ale może też być zaczątkiem sąsiedzkiej więzi, która przetrwa znacznie dłużej. – Idea towarzysząca organizacji Dni Legionowa to przede wszystkim radość, zabawa i wspólne świętowanie. Po dwóch latach zamknięcia w covidowej rzeczywistości, następnie wojny w Ukrainie, którą ciągle mamy gdzieś w tle, w pamięci. Ale musimy się bawić, musimy się cieszyć i musimy poczuć, że jesteśmy wspólnotą samorządową; że my, legionowianie, jesteśmy jednością. Potrafiliśmy pięknie się zjednoczyć przy pomocy Ukrainie i myślę, że wszyscy potrzebujemy tej integracji i radości. Pogoda nam dopisała, więc tylko się cieszyć, bawić radować i koncertować – uważa Ida Parakiewicz-Czyżma, Sekretarz Miasta Legionowo.

Koncertowano więc na scenie nieopodal Ił Capital Areny, ale koncertowo wykorzystano też jej bezpośrednie sąsiedztwo. Podzielono je umownie na trzy strefy: mieszkańca, ekologii i zabawy. Już tradycyjnie rozgościły się w nich lokalne firmy oraz instytucje, kluby i organizacje pozarządowe. Swoje stoisko miała między innymi miejska spółka KZB Legionowo, specjalizująca się w zarządzaniu nieruchomościami. Stoisko dzielone z prowadzonym przez nią przedszkolem Wesołe Sówki, co sprawiło, że chętnie odwiedzali je mieszkańcy w każdym wieku. I nie wychodzili stamtąd z pustymi rękami… Mieli je też zajęte legionowianie, którzy zajrzeli na promocyjne stanowisko miejskiego ratusza. – W zamian za plastikowe nakrętki mieszkańcy przyjęli od nas roślinki. W tym roku postawiliśmy na byliny. Posadzą je w swoich ogródkach, w donicach i będą pamiętać, że otrzymali je na 42. Dni Legionowa. One będą im o nich przypominać – dodaje sekretarz miasta. A było naprawdę zielono, bo urzędnicy rozdali ludziom aż tysiąc sadzonek, między innymi dębu, kosodrzewiny i lawendy.

Jeśli chodzi o najmłodszych uczestników sobotniej imprezy, oni woleli zapuścić korzenie gdzie indziej – przede wszystkim w pobliżu licznych dmuchańców. Ale mogli też choćby spróbować swoich sił w połowie (sztucznych, rzecz jasna) ryb albo wziąć udział w animacjach, na przykład o tematyce bezpieczeństwa. A skoro już o nim mowa, rowerzyści mieli szansę wyrobić swemu jednośladowi paszport, otrzymać odblaski i zaliczyć bezpłatny przegląd rowerowy. Korzystając z dobrej okazji, przedstawiciele ratusza wręczyli też nagrody dla placówek oświatowych biorących udział w ogólnopolskiej akcji pod hasłem „Rowerowy maj”. Krótko mówiąc, działo się! – MOK lubi takie rzeczy. Nie lubimy, mówiąc kolokwialnie, siedzieć na tyłkach. Wolimy coś robić. A takie duże przedsięwzięcia są pewnym wyzwaniem: trzeba kilkadziesiąt zgód różnych podmiotów, logistyka jest spora, co nam sprawia wiele radości przy pracy przed rozpoczęciem imprezy. Bo przynajmniej jest ruch w interesie – śmieje się dyrektor Durka.

Pomijając obleganą przez setki mieszkańców strefę gastronomiczną, bodaj największy był on jak zwykle na scenie. Początkowo opanowanej przez młodych i starszych artystów lokalnego chowu, by przez tych już całkiem dojrzałych dojść do muzycznych gwiazd wieczoru. Zanim rzeczywiście zapadł wieczór, jasno zaświecił na niej Michał Szpak. – To jest część tego hardrockowego serca, które noszę w sobie od zawsze. Zapraszam was w podróż muzyczną, może nieznaną, ale na pewno niezwykle ciekawą – zapowiedział swój show polski uczestnik Konkursu Piosenki Eurowizji. Ciekawą, no i z perspektywy piknikowych standardów na pewno dla wielu zaskakującą. Tym razem, przy akompaniamencie mocnych gitarowych riffów, miłośnicy hitów z gatunku disco polo musieli obejść się smakiem. Na muzyczny deser goście Dni Legionowa otrzymali w sobotę koncert Katarzyny Nosowskiej. I był to doskonały dodatek do życzeń zawartych w słowach piosenki, którą kilka godzin wcześniej wykonali dla mieszkańców podopieczni Pracowni Śpiewu Estradowego Angel’s Voice Angeli Gerłowskiej: „Życzymy sobie i wam, by nas było stać na święty spokój. Szczęścia ile się da, miłości w bród, mądrych ludzi wokół…”

Poprzedni artykułPromile zamiast prawka
Następny artykułCentralna zachęta
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.