Wołanie o rozliczanie

Już pacholęciem będąc, słyszałem powtarzaną w naszym przedsiębiorczym narodzie dewizę „Jak kraść, to miliony”. Co zresztą życzliwa mu władza – choć akurat nie z dewizami – w końcu ułatwiła, dewastując złotówkę tak mocno, że milionerem można się było stać po przywłaszczeniu kilkunastu flaszek wódki. Dziś, trzy dekady później, gdy średnia pensja nie wynosi już 5,3 mln zł, to dużo trudniejsze, ale wciąż możliwe. Wystarczy pójść w politykę i dorwać się do władzy. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość jej obecnym przedstawicielom, że twórczo rozwinęli przywołane na wstępie hasełko. Sprawiają bowiem wrażenie świetnie zorientowanych nie tylko w tym, jak miliony przytulać, lecz także, jak je beztrosko tracić. Miliony, te państwowe.

„Demokracja kosztuje” – tak mniej więcej wicepremier Sasin skomentował oddanie na makulaturę 70 baniek, którymi sfinansował niedoszłe wybory kopertowe na Dudę. Skomentował tak, bo mógł. Wiedział, że tzw. opinia publiczna też mu może – naskoczyć. Co zaś mówili sprawcy utopienia miliarda zielonych w budowie porzuconego bloku węglowego w Ostrołęce? Pewnie nic, bo i po co? Przecież nie musieli, gdyż elektorat może im… jak wyżej. Niestety, jeśli ktoś myślał, że to szczyt destrukcyjnych talentów premierowej ekipy, ta znów go zaskoczyła. Tym razem z pomocą ciskającej się o praworządność panny Unii.

Eksperci od jej posunięć finansowych mówią jasno: przez wybryki nadwiślańskiego ministra od niesprawiedliwości jego „ukochany” kraj postradał okrągłe trzy miliardy euro! To pieniądze, które do krajów UE trafiły najszybciej, aby pomóc ugasić wywołane kryzysem pożary. Krnąbrna Polska się na tę kasę nie załapała i ponoć już się nie załapie. Przemilczając ten drobny szczegół, jej władcy polukrowali więc trochę sądownictwo i trąbią właśnie, że inna pani na „U”, tym razem Ursula, już im odpuściła i zacznie słać przelewy. Jeśli to nawet prawda, co ze wspomnianą górą szmalu? Rząd dodrukuje i odda…? Artysta Kazik krzyczał kiedyś ze sceny: „Wałęsa, dawaj moje sto milionów!”. Drodzy twórcy, pora skomponować coś o bardziej skompromitowanych.

Poprzedni artykułTaryfy idą w gURE
Następny artykułPomoc z powietrza
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.