Bodaj najbardziej widowiskowym elementem Dni Osób z Niepełnosprawnościami Miasta Legionowo i Powiatu Legionowskiego jest tradycyjna Paraolimpiada. W poprzedni piątek, na terenie zarządzanego przez spółkę KZB Stadionu Miejskiego, odbyła się jej tegoroczna edycja. Jak zwykle bez olimpijskiego znicza, za to z płomiennym zapałem wypełniającym serca jej kilkuset uczestników.

Następna legionowska Paraolimpiada była oczekiwana tym bardziej, że również tę imprezę dotknęły niedawne jeszcze ograniczenia sanitarne, przez co przed rokiem musiała ona zostać odwołana. Ale to już na szczęście historia – oby taka, która nie będzie lubiła się powtarzać. – I tak oto po raz kolejny miejskie obiekty służą szczytnym celom, sportowi i zabawie. Po raz jedenasty obchodzimy w powiecie legionowskim Dni Osób z Niepełnosprawnościami, a po raz dziesiąty w ramach składających się na nie wydarzeń organizujemy Paraolimpiadę. Wszyscy się świetnie bawią, wszyscy są uśmiechnięci, wszyscy wyjdą stąd z medalem i z nagrodą. Do tego mamy dziś wyjątkowo piękną pogodę. Dla takich imprez naprawdę warto się poświęcać i je organizować – mówi zadowolony Michał Kobrzyński, kierownik IŁ Capital Areny Legionowo.

O ile w pierwszej legionowskiej Paraolimpiadzie wzięło udział 130 sportowców, na tę ostatnią przyjechało ich aż 340. Byli wśród nich między innymi podopieczni Powiatowego Zespołu Szkół i Placówek Specjalnych, a także Warsztatów Terapii Zajęciowej z Legionowa oraz kilku sąsiednich gmin. Dojechali też zawodnicy z Pułtuska. Przygotowując zestaw konkurencji, organizatorzy pomyśleli i o miłośnikach rywalizacji, i o tych, co stawiają raczej na rekreację. – W części sportowej biorą udział zawodnicy nieco sprawniejsi. Jest tam mierzony czas, wysokość czy długość – tak jak na normalnych zawodach sportowych. W części relaksacyjnej podejście jest bardziej zabawowe, dla osób z mniejszymi możliwościami fizycznymi – wyjaśnia Jerzy Jastrzębski, prezes Fundacji „Promień Słońca”, a zarazem nauczyciel z PZSiPS w Legionowie.

Podobnie jak w ubiegłych latach, również w ten piątek olimpijska inauguracja ściągnęła na stadion wielu oficjalnych gości. Była wśród nich pełniąca rolę gospodyni Irena Bogucka, prezes spółki KZB Legionowo, stawili się również włodarze miasta i powiatu. – Cieszę się, że tak wielu zawodników przyjęło zaproszenie na tą imprezę. Serce rośnie. Serdecznie wam życzę doskonałej zabawy, wspaniałej rywalizacji sportowej i żeby każdy wyjechał stąd z medalem. Chciałbym też bardzo podziękować całemu środowisku sportowemu, które jest zaangażowane w tą imprezę: trenerom, instruktorom, zawodnikom, a także wolontariuszom, którzy są z nami. I organizatorom za to, że tak wspaniałą imprezę przygotowali już po raz kolejny – witając uczestników, powiedział Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. – Wychodzimy do normalności z okresu pandemii, możemy się tutaj spotkać, możemy być razem. Bardzo się cieszę, że mogę współotwierać tą wspaniałą imprezę. (…) I życzę wszystkim udanych zawodów, żebyście tutaj razem rywalizowali, ale w takim dobrym duchu, duchu sportowym, bo trzeba pamiętać, że jest to przede wszystkim zabawa, a rywalizacja to jest tylko taki dodatek – przypomniał z kolei Konrad Michalski, wicestarosta legionowski.

Dodatek, lecz dla wielu paraolimpijczyków szalenie istotny. Jak zawsze wkładali oni więc w swój udział mnóstwo sił i serca. Niezależnie od tego, czy ścigali się na bieżni, skakali w dal i rzucali piłeczką palantową, czy też pokonywali slalom, tor przeszkód albo rzucali kółkami lub strzelali piłką do bramki. We wszystkich tych aktywnościach wspomagali uczestników, jak wcześniej wspomniano, ich lokalni przyjaciele ze świata sportu oraz edukacji. – I tutaj wielkie pochwały oraz podziękowania – zresztą po raz kolejny, bo pomagają nam co roku – należą się legionowskim sportowcom. W tym roku są z nami piłkarze ręczni KPR-u Legionowo oraz siatkarki LTS Legionowo, wspólnie pomagający w przeprowadzaniu wszystkich konkurencji. Ale mamy tutaj również mnóstwo wolontariuszy, uczniów naszych legionowskich szkół, za co serdecznie im dziękuję. Wszyscy razem jesteśmy w stanie stworzyć warunki do tego, żeby ta impreza była udana – uważa Michał Kobrzyński.

Trudno być zatem zaskoczonym, że liczba uczestników paraolimpiady z roku na rok rośnie. Tak samo jak ich chęć do sprawdzenia swoich sił w sportowej rywalizacji, gdzie najbardziej liczą się nie wynik czy zajęte miejsce, ale po prostu sam udział. – Nasze paraolimpiady są bardzo popularne. Kiedy raz się nie odbyła, to jej stali uczestnicy natychmiast zaczęli pytać, dlaczego tak się stało. Oczywiście wszyscy wiemy, dlaczego jej ostatnio nie było. Poza tym na naszych paraolimpiadach zawsze są znani sportowcy, w ubiegłym roku byli to na przykład polscy paraolimpijczycy z Tokio. Tak więc co roku są jakieś atrakcje, są też duże wyzwania i cieszymy się, że tych zawodników przybywa, że dopingują ich rodziny i że legionowska Paraolimpiada staje się coraz bardziej popularna – mówi Jerzy Jastrzębski. To zaś niewątpliwie stanowi powód do zadowolenia. Nie od dziś przecież wiadomo, że sport – zwłaszcza w czysto amatorskim wydaniu – to zdrowie.

Poprzedni artykułKradzież z promilami
Następny artykułW sieci bezpieczeństwa
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.