W przypadku ludzi tak otwartych na potrzeby innych, dzień otwarty w ich siedzibie to właściwie nic nadzwyczajnego. Dalekie od pospolitych były natomiast punkty programu imprezy, którą w minioną sobotę (21 maja) przygotowali dla mieszkańców druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Legionowie. Przygotowali, po czym zrealizowali ze skutecznością równą tej, z jaką na co dzień uczestniczą w akcjach ratowniczych.

Pretekstu do wydania na weekend komendy „spocznij” ochotnicy nie musieli długo szukać. Ba, bez trudu znaleźli nawet dwa. – W związku z zakończeniem pandemii oraz Dniem Strażaka postanowiliśmy zorganizować u siebie, przy strażnicy, dzień otwarty. Chcieliśmy w ten sposób zintegrować mieszkańców Legionowa, a zarazem promować ochotnicze pożarnictwo: zachęcić młodych ludzi do wstąpienia do naszej jednostki i do niesienia pomocy innym – przyznaje Tomasz Wiśniewski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Legionowie. Po czym, już bardziej konkretnie, dorzuca: – Dlatego też w każdą sobotę zapraszamy młodzież w wieku od 12 lat na rozpoczynające się o godzinie 13.00 zbiórki Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej.

Póki co sobotnią zbiórkę zaliczyli jednak nie tylko najmłodsi legionowianie, lecz także tacy już całkiem dojrzali. Choć oczywiście to ci pierwsi bardziej palili się do piknikowej zabawy. Zwłaszcza że dobrych okazji mieli ku temu co niemiara. – Dzisiaj wśród przygotowanych przez nas atrakcji jest gaszenie wioski Smerfów, wspinaczka po skrzynkach w asekuracji wysokościowej, grochówka strażacka, pieczone kiełbaski, zapoznawanie się ze sprzętem pożarniczym i nauka udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Tak więc wszystko dla wszystkich – wylicza prezes Wiśniewski. W programie znalazły się też między innymi zabawy animacyjne z psami, a także zwiedzanie strażackich koszar. Ci się zaś tyczy gastronomii, druhów z OSP dzielnie wsparli miejscy urzędnicy z referatu kultury i współpracy, serwujący mieszkańcom popcorn oraz watę cukrową.

Z kolei prezydent Legionowa, korzystając z doskonałej okazji, zaserwował, a właściwie podarował coś strażakom. A tak naprawdę wielu ludziom, którym kiedyś wyruszą oni na ratunek. – Oni często są pierwsi na miejscu wypadku, jeszcze przed policją i pogotowiem ratunkowym. Są przeszkoleni z udzielania pierwszej pomocy, dlatego przekazujemy naszej Ochotniczej Straży Pożarnej nowy, wysokiej klasy defibrylator. Robimy to z nadzieją, że będzie on w dobrych rękach i być może uratuje komuś życie – mówi Roman Smogorzewski. Od kogo, jako od kogo, ale od strażaków – także tych z OSP – zależy ono bardzo często. – Nie muszę nikomu mówić, jak przy zmieniającym się klimacie, przy wielu wypadkach samochodowych i klęskach żywiołowych, także tych lokalnych, zawsze możemy na nich liczyć. Są bardzo użyteczni, otwarci i zaangażowani. Do tego jeszcze mają siły i poświęcają swój prywatny czas, aby robić takie integracyjne spotkania. To ważne, bo atrakcje to jedno, ale drugie to, jak w każdej organizacji, konieczność zmiany pokoleniowej. Potrzebni są OSP młodzi ludzie, a wiadomo, że dzisiaj bywają oni często zaganiani, skoncentrowani na sobie, pochłonięci internetem, Facebookiem czy innymi komunikatorami. Natomiast z ich życiem wspólnotowym i skłonnością do poświęcania się bywa różnie. Stąd myślę, że to bardzo fajny pomysł, aby najmłodszych mieszkańców oswajać, przyzwyczajać, przywiązywać i zachęcać do tego, żeby – gdy już będą mogli – w szeregi tej jakże użytecznej organizacji wstąpili.

Zdaniem prezydenta sama idea Ochotniczych Straży Pożarnych to jedna z lepszych rzeczy, jakie przytrafiły się Polsce. Niezależnie od obowiązującego w niej akurat ustroju. Ochotnicy prężnie działali w PRL-u, z otwartymi rękami przyjęła ich też III RP. Wszystko to uczyniło z OSP prężną i potężną organizację, bez której trudno sobie wyobrazić Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy. Dzięki temu, że samorządy od swego zarania wspierają lokalne jednostki materialnie, ich sprzęt często nie ustępuje temu używanemu przez Państwową Straż Pożarną. Da się to dostrzec choćby po bojowych wozach druhów z Legionowa. A już wkrótce, jak zapowiada gospodarz miasta, może to być widoczne jeszcze wyraźniej. – Myślimy o takim mniejszym samochodzie pożarniczym. Szukamy zawsze partnerów, żeby nam takie zakupy dofinansowali i myślę, że w przyszłym miesiącu, na sesji, rada miasta też przesunie jakieś pieniądze, żeby ten kolejny, bardzo mobilny samochód przygotować i dodatkowo odświeżyć posiadany przez naszych ochotników park maszynowy – zdradza prezydent Smogorzewski.

Jak zatem widać, z wkroczeniem do akcji w roli sponsora OSP legionowski ratusz nie czeka na dźwięk strażackiej syreny. Od lat robi to po prostu… na ochotnika.

Poprzedni artykułPaka za tysiaka
Następny artykułWikielec na widelcu
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.