O tym, że Legionowo często serwuje światu żeńskiej siatkówki nowe talenty, wiadomo od dobrych paru lat. Nie rodzą się one jednak na przysłowiowym kamieniu, lecz wykuwają na treningach. Przede wszystkim w klasach sportowych Szkoły Podstawowej nr 8, gdzie młode dziewczęta od podstaw poznają siatkarskie rzemiosło. Poznają na zajęciach, lecz także podczas spotkań z wybitnymi zawodniczkami i zawodnikami, którzy od kulis pokazują im świat profesjonalnego sportu.

Zdaniem głównego animatora tych spotkań kontakty młodzieży z mistrzami są bezcenne, niezależnie od reprezentowanej przez nich specjalności. – Dwa tygodnie wcześniej gościliśmy Łukasza Jurkowskiego, zresztą byłego ucznia naszej szkoły. Nawet nie wiedziałem, że jest tak popularny. Zrobił tutaj furorę, a uczestniczące w spotkaniu dzieci były zafascynowane Łukaszem. A dzisiaj gościmy najlepszą siatkarkę Europy i świata, Małgorzatę Glinkę, która porozmawia z uczniami klas sportowych o profilu piłki siatkowej i zawodniczkami klubu LTS Legionovia – mówi Janusz Patriak, trener siatkówki w SP nr 8 w Legionowie. Z zaproszeniem do „ósemki” 286-krotnej reprezentantki Polski żadnych problemów szkoleniowiec nie miał. I to co najmniej z kilku względów. – Przede wszystkim dlatego, że Gośkę znam kupę lat, od momentu, kiedy zaczynała swoją karierę. Poza tym jej chrześnica gra u mnie, więc powiązania są też takie trochę rodzinne. Znam bardzo dobrze jej mamę, czyli siostrę Małgosi, tak więc siłą rzeczy dużo o niej wiem i od strony osobistej, i sportowej.

Łatwo zatem zrozumieć, dlaczego spotkanie z uczennicami kilku siatkarskich klas od początku przebiegało w swobodnej, przyjacielskiej atmosferze. Dwukrotna mistrzyni Europy opowiedziała im między innymi o tym, jak znalazła się na siatkarskim parkiecie. – Trafiłam do sportu poprzez szkołę podstawową, taką, w jakiej dzisiaj gościłam. Miałam szczęście, że była w niej klasa sportowa o profilu siatkarskim. I tak zaczęła się moja przygoda z siatkówką. Grałam w Polsce i za granicą, między innymi we Włoszech, w których to do dzisiaj jestem zakochana (w 2004 roku Małgorzata Glinka została żoną włoskiego siatkarza Roberto Mogentale, z którym ma dwoje dzieci – przyp. red.). Bo jak tu nie być w nich zakochanym, kiedy jest to tak piękny kraj, z fajnymi ludźmi, pysznym jedzeniem, górami, morzem, no i najlepszą na świecie ligą siatkówki. Dla mnie to było wielkie przeżycie.

W późniejszych latach Małgorzata Glinka-Mogentale występowała też na parkietach we Francji, Hiszpanii oraz w Turcji. I wszędzie tam zgarnęła wszystkie krajowe trofea, z tureckim Vakifbankiem wygrywając nawet przed jedenastoma laty Ligę Mistrzyń. Słynna siatkarka nie ukrywa, że granie i trenowanie za granicą znacząco pomogły jej w wejściu do światowej czołówki. – To był inny poziom, inne treningi, inna mentalność. Kiedy wróciłam tu z Vakifbanku do Chemika Police, był to dla mnie ogromny przeskok, bo jednak wciąż jeszcze to podejście do profesjonalizmu mamy trochę zachwiane. No i na samym początku było mi ciężko. Oczywiście na arenie europejskiej nie dałyśmy rady, co było dla nas rozczarowaniem, ale za to wygrałam z Chemikiem mistrzostwo Polski, którego mi brakowało.

Uczestniczkom pogawędki z mistrzynią nie brakowało natomiast niczego: ani jej cennych, fachowych wskazówek, ani okazji do uśmiechu. Postarał się o to trener Patriak, który przy dźwiękach piosenki „We are the champions” porwał mierzącą 191 cm siatkarkę do tańca. Ona sama zaś, zachęcona do opowiedzenia, jak to w młodości grywała z chłopakami w piłkę nożną, na dowód popisowo wykonała rzut karny. I okazał się to strzał w dziesiątkę, podobnie jak całe spotkanie w „ósemce”. Zadowolone były uczennice, cieszył się też jego pomysłodawca i organizator. A skoro tak, wcieliwszy się w rolę telewizyjnego dziennikarza, oficjalnie, przed kamerą legionowskiej LTV, wyraził wyjątkowemu gościowi swą wdzięczność. – Dziękujemy pani Małgorzato, za wszystko, co pani zrobiła dla polskiej, europejskiej i światowej siatkówki. Jest pani, moim zdaniem, jedyną Polską, która tak świetnie poradziła sobie w tylu zagranicznych klubach. Co by więc, tak na koniec, poradziła pani naszym młodym zawodniczkom, które dopiero rozpoczynają swoją siatkarską przygodę? – Przede wszystkim, żeby czerpały radość z tego, co robią. Życzę im, żeby się zakochały w tym sporcie i życzę także super zabawy oraz zaangażowania – odpowiedziała znakomita siatkarka.

W opinii Janusza Patriaka bezpośrednie kontakty jego podopiecznych z gwiazdami sportu są nie do przecenienia. Tak pod względem czysto szkoleniowym, jak i w sferze kształtowania osobistej motywacji do postawienia w życiu wszystkiego na jedną, siatkarską kartę. – Uważam, że to są bardzo ważne, bardzo istotne spotkania, ponieważ młodzież na własne oczy widzi, że można w sporcie coś osiągnąć, że można wyjść – tak jak Małgosia – z klasy sportowej, a później wspiąć się na sam szczyt. Skoro zrobiła to ona, mogą też zrobić to inne – uważa legionowski trener. Komu jak komu, ale odkrywcy tylu siatkarskich talentów można w tej kwestii wierzyć.

Poprzedni artykułW bibliotece jak w domu
Następny artykułŻyciówki w Zatoce
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.