fot. arch.

W 23. kolejce Ligi Centralnej KPR Legionowo miał okazję we własnej hali zrewanżować się Zagłębiu Sosnowiec za listopadową porażkę na wyjeździe. A skoro miał, to z tej okazji skorzystał, wygrywając piątkowy (29 kwietnia) mecz 28:25 i po potknięciach najgroźniejszych rywali umacniając się na pozycji wicelidera.

W pierwszej rundzie rozgrywek górą był zespół z województwa śląskiego, który na swoim terenie pokonał szczypiornistów z Mazowsza 32:31 i zgarnął trzy „oczka”. Jak łatwo zgadnąć, ci zamierzali je teraz odebrać. Zwłaszcza że ścigany przez dwójkę rywali KPR bardzo potrzebuje teraz punktów, które pomogą mu utrzymać drugie miejsce w stawce i szansę na baraż o grę w PGNiG Superlidze. W obliczu takiej perspektywy miejscowi zaczęli piątkową rywalizację nieco lepiej, lecz spokojnie rozgrywające swe akcje Zagłębie wyrównało na 3:3. Wtedy KPR wykorzystał podwójne osłabienie gości i kolejny raz się od nich oderwał, tym razem na trzy trafienia. Po kwadransie gospodarze prowadzili 8:5, raczej nie czując na plecach oddechu cisnącego ich przeciwnika. Ale po kolejnym golu Zagłębia trenerski duet Marcin Smolarczyk – Michał Prątnicki wziął legionowian na stronę i zmotywował ich do skuteczniejszej gry. Rozkręcający się z akcji na akcję bramkarz gości Gracjan Nowak zbyt często bowiem zatrzymywał mających świetne okazje legionowian. I to między innymi przez to, gdy w 27 minucie – przy stanie 11:9 – jedną z nich zmarnował Tomasz Kasprzak, a po chwili z parkietu wyleciał Franci Brinovec, mocno zapachniało remisem. Uratował przed nim drużynę Kacper Zacharski, który uniemożliwił rywalom zdobycie kontaktowego trafienia. Na przerwę obie drużyny zeszły przy prowadzeniu legionowian 12:9.

W drugiej połowie KPR kontynuował uważną grę, nie pozwalając Zagłębiu się rozpędzić i nabrać wiary w końcowy sukces. Po siedmiu minutach legionowianie prowadzili 16:12, wciąż utrzymując rywali na dystans. Prowadzili, co ciekawe, po serii trzech goli zdobytych przez rzadko występującego w roli snajpera Krzysztofa Tylutkiego. I to właśnie on, uprzedzając nieco fakty, okazał się w piątek najskuteczniejszym graczem legionowskiego zespołu. Jego kolegom nie pozostało zatem nic innego, jak dostosować się do strzeleckiego poziomu świetnie dysponowanego kolegi. W 40 minucie, po kolejnym trafieniu Tylutkiego, KPR prowadził 20:14 i wszystko wskazywało na to, że Zagłębie już się z tego nie podniesie. I tak rzeczywiście się stało. Co prawda na finiszu, gdy wszystko było przesądzone, gościom udało się wykorzystać słabszy okres KPR-u, dzięki czemu nieco zmniejszyli rozmiary porażki, ale ewentualne marzenia o wywiezieniu z Legionowa choćby punktu musieli zostawić sobie na przyszłość.

Przedostatnie spotkanie tego sezonu w IŁ Capital Arenie legionowski KPR wygrał 28:25, a ponieważ ścigające go ekipy z Białej Podlaskiej i Przemyśla pogubiły punkty, umocnił się na drugim miejscu w tabeli i jego przewaga nad kolejną z drużyn wzrosła do pięciu punktów. Następny mecz jedyny z Lidze Centralnej klub z Mazowsza zagra w sobotę (7 maja) w Białej Podlaskiej, gdzie sprawdzi go siedzący KPR-owi „na ogonie” tamtejszy AZS-AWF. I wygląda na to, że dla obu drużyn będzie to mecz o wszystko.

KPR Legionowo – MUKS Zagłębie ZSO 14 Sosnowiec 28:25 (12:9)

Bramki dla KPR-u: Tylutki – 6, Chabior i Fąfara – po 4, Brzeziński, Ciok i Kasprzak – po 3, Kostro i Prątnicki – po 2, Laskowski – 1.