fot. arch.

To był intensywny, ale na pewno bardzo udany tydzień dla piłkarzy Legionovii Legionowo. W odstępie trzech dni rozegrali oni dwa ważne mecze i oba były dla nich zwycięskie. Najpierw w ćwierćfinale Regionalnego Pucharu Polski pokonali Oskara Przysuchę, a następnie w meczu ligowym wygrali 2:0 z rezerwami warszawskiej Legii.

Spotkanie z trzecim zespołem forBET IV ligi w grupie II było naprawdę szalonym meczem. Padło w nim aż 12 bramek, a podopieczni trenera Pirosa ostatecznie wygrali je po dogrywce 7:5. Mecz był rozgrywany w środę 20 kwietnia na boisku w Przysusze. W mecz lepiej weszli gospodarze i to oni jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 8 minucie gola na 1:0 zdobył Przemysław Śliwiński. Po dziesięciu minutach było już jednak 1:1, a bramkę wyrównującą strzelił dla Legionovii Piotr Sonnenberg. Na kolejne gole trzeba było czekać do drugiej połowy. W 67 minucie, po trafieniu Piotra Kornackiego, Oskar znów wyszedł na prowadzenie. Ponownie jednak długo się nim nie cieszył, bo w 75 minucie do drugiego w tym meczu wyrównania doprowadził Dawid Papazjan. Gdy w doliczonym czasie gry gola na 3:2 strzelił Patryk Czarnota, niemal każdy w półfinale Regionalnego Pucharu Polski widział już zespół z Przysuchy. Legionovia jednak znów zdołała wyrównać, a bramkę na wagę dogrywki strzelił Bartosz Mroczek.

W niej zaś festiwal strzelecki trwał w najlepsze. Z tą tylko różnicą, że to Legionovia jako pierwsza strzelała bramki, a Oskar musiał ją gonić. Gol na 4:3 padł w 98 minucie a strzelił go ponownie Bartosz Mroczek. Zanim drużyna z Przysuchy zdołała wyrównać, Mroczek w 104 minucie wykorzystał rzut karny i zdobył kolejną bramkę, zaliczając w tym meczu klasycznego hat-tricka. Minutę później Mariusz Moskwa strzelił czwartego gola dla Oskara, dając jeszcze swojej drużynie szanse na osiągnięcie korzystnego wyniku. Odpowiedź Legionovii również była błyskawiczna, bo już w 109 minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Dawid Papazjan. Mimo dwubramkowego prowadzenia, pod koniec meczu zrobiło się jeszcze nerwowo, bo po samobójczym trafieniu Konrada Budki było już tylko 6:5 dla Legionovii. Na szczęście gospodarze nie zdołali pójść za ciosem, a w 119 minucie wynik spotkania na 7:5 ustalił Mikołaj Gibas. W półfinale Regionalnego Pucharu Polski Legionovia zmierzy się z Polonią Warszawa. Spotkanie zostanie rozegrane 4 maja o godzinie 17.00 na boisku przy Parkowej.

Oskar Przysucha – Legionovia Legionowo 5:7 (w regulaminowym czasie 3:3)

Bramki: Śliwiński 8’ , Kornacki 67’ , Czarnota 90’+, Moskwa 105’ , Budek 111’ (s) – Sonnenberg 18’, Papazjan 75’, 109’, Mroczek 90’+, 98’, 104’ (k), Gibas 119’.

W meczu 27 kolejki 3 ligi w grupie 1, w którym Legionovia zmierzyła się na własnym boisku z Legią II Warszawa, takiego festiwalu strzeleckiego już nie było. Emocji też za to nie brakowało. Pierwsze minuty meczu zdecydowanie należały do gospodarzy. Podopieczni trenera Michała Pirosa zagrali jak na lidera przystało, a Zjawiński, Mroczek i Sonneberg potrafili mocno zagrozić bramce drużyny stołecznej. Dobra gra nie przełożyła się jednak na gole i na boisku długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Dopiero w 41 minucie błąd bramkarza Legii wykorzystał Bartosz Mroczek i między jego nogami posłał piłkę do siatki. Początek drugiej połowy znów należał do Legionovii. W 53 minucie, po zagraniu piłki ręką przez kapitana „wojskowych” Patryka Konika, sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Na bramkę na 2:0 zamienił go Michał Bajdur. Mimo starań tak jednej, jak i drugiej drużyny wynik w tym spotkaniu nie uległ już zmianie. – Uważam, że to zasłużone zwycięstwo gospodarzy i gratuluję trenerowi oraz jego piłkarzom. Mogę powiedzieć tylko tyle, że młodość przegrała z doświadczeniem i rutyną. Widać było, że zespół Legionovii się fajnie przesuwał i nie byliśmy w stanie stworzyć sobie wielu klarownych sytuacji. Nie graliśmy swojej piłki. Myślę też, że absencja Karola Noiszewskiego i Mateusza Grudzińskiego spowodowała, że ta drużyna miała trochę mniej tego doświadczenia i przez to nie byliśmy dzisiaj równorzędnym rywalem dla Legionovii – powiedział na pomeczowej konferencji Marek Gołębiewski, trener Legii II Warszawa. – My się przede wszystkim cieszymy z tego, że po czterech meczach wyjazdowych: trzech w lidze i jednym w pucharze, mogliśmy w końcu zagrać w normalnych warunkach. Boiska, na których graliśmy w ostatnim czasie, pozostawiały wiele do życzenia i przez to te mecze były mało piłkarskie. Dzisiaj natomiast myślę, że mieliśmy fajną promocję piłki trzecioligowej. Mecz był na pewno prowadzony w szybkim tempie. Mieliśmy trochę obaw, czy po tych 120 minutach na boisku w środkowym pucharze damy radę zagrać na wysokiej intensywności, ale daliśmy radę i jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa. Jesteśmy pierwszym zespołem w trzeciej lidze we wszystkich grupach, który doszedł do granicy 60 punktów. Dzisiaj jeszcze czeka nas praca regeneracyjna, bo wiemy, że teraz terminarz będzie bardzo napięty. Trzy kolejne środy będą aktywne, bo czekają nas dwa mecze ligowe oraz spotkanie pucharowe z Polonią Warszawa i musimy zrobić wszystko, żeby znów powalczyć o pełną pulę – dodał Michał Piros, trener legionowian.

Dwaj kolejni ligowi rywale Legionovii to Pilica Białobrzegi i Mamry Giżycko. Z tą pierwszą drużyną podopieczni trenera Pirosa zmierzą się na wyjeździe w środę 27 kwietnia o godzinie 17.00, a z drugą zagrają u siebie w sobotę 30 kwietnia o te samej godzinie.

Legionovia Legionowo – Legia II Warszawa 2:0 (1:0)

Bramki: Mroczek 41’, Bajdur 53’ (k)

Legionovia: Krzywański – Kaczorowski, Waszkiewicz, Bujak, Wojdyga (46’ Pociecha), Papazjan (68’ Balicki), Zaklika, Zjawiński (90’ Gibas), Bajdur (72’ Gołąb), Mroczek, Sonneberg.
Legia: Trojanowski – Niski (67′ Kwiatkowski), Charatin, Konik, Widejko – Pierzak, Ciepiela (46′ Laskowski), Strzałek – Mustafajew (46′ Kamiński), Dzięgielewski (78′ Czajkowski), Skwierczyński (46′ Warnecki).