W ubiegłym tygodniu, dwoma meczami z E.Leclerc Moya Radomką Radom, drużyna IŁ Capital Legionovii zakończyła siatkarski sezon. Zakończyła, po zaciętej rywalizacji i „złotym secie”, na piątym miejscu. Wysoko, ale… Chociaż to drugi najlepszy wynik w historii klubu, drużynie oraz kibicom wciąż trudno przeboleć straconą szansę na wejście do pierwszej czwórki. Bo wiele wskazuje na to, że prędko się ona nie powtórzy.

Drużyna z Legionowa wybitnie radomiankom nie leży, dlatego jej lekka dominacja na początku pierwszego seta rozgrywanego w środę w Radomiu meczu nie była dla nikogo zaskoczeniem. W połowie partii mocno atakujące przyjezdne prowadziły 13:9, umiejętnie wykorzystując niefrasobliwie popełniane przez gospodynie błędy, przede wszystkim w polu zagrywki. Nic dziwnego, że spokojne, konsekwentnie grające Novianki bez większych problemów zwycięsko zakończyły inauguracyjną partię, wygrywając ją do 20.

Jeśli dziewczyny Alessandro Chiappiniego myślały, że dalej pójdzie im równie łatwo, to mocno się zawiodły. W drugim secie ich rywalki się przebudziły, przez co sytuacja na parkiecie całkowicie się odwróciła. Legionowianki co rusz nadziewały się na blok Radomki, ta zaś raz za razem udanie kończyła swe ataki. Dokonywane przez Włocha roszady w składzie wniosły niewiele i w krótkim czasie podopieczne Błażeja Krzyształowicza rozgromiły IŁ Capital Legionovię 25:13. W kolejnym secie, choć ta na starcie się postawiła, rozpędzone radomianki znów nie pozostawiły przeciwniczkom złudzeń. Były pod każdym względem lepsze od przemeblowanej szóstki z Legionowa i zasłużenie wygrały do 15. Wszystko wskazywało na to, że wkrótce wyprowadzą trzeci, rozstrzygający cios.

Wtedy potwierdziła się, po pierwsze, nieprzewidywalność kobiecej siatkówki, po drugie zaś odporność psychiczna Novianek. Co prawda czwarte rozdanie lepiej rozpoczęła Radomka, jednak z biegiem czasu przyjezdne poprawiły obronę, odzyskały moc w ataku, a na swoim zwyczajowym, wysokim poziomie zaczęła też punktować Olivia Różański. W efekcie Legionovia dopadła rywalki w końcówce seta, by po chwili, minimalną różnicą punktów, rozstrzygnąć go na swoją korzyść. W tie-breaku napędzona liderka gości dała istny popis skuteczności, praktycznie w pojedynkę rozbijając pogubione zawodniczki Radomki. Decydującą partię IŁ Capital Legionovia zwyciężyła 15:11, zaś całe spotkanie 3:2 i to ona przed niedzielnym rewanżem miała w rękach mocniejsze karty.

E.Leclerc Moya Radomka Radom – IŁ Capital Legionovia Legionowo 2:3 (20:25, 25:13, 25:15, 23:25, 11:15)

Radomka: Szczepańska, Lazić, Moskwa, Zaroślińska-Król, Murek, Aelbrecht, Adamek (libero) oraz Biała, Wójcik, Kobus.
Legionovia: Grabka, Różański, Gryka, Silva, Erkek, Tokarska, Lemańczyk (libero) oraz Damaske, Dąbrowska, Szymańska, Szczyrba, Stefanik, Kulig (libero).
MVP: Olivia Różański (Legionovia).

Bez względu na wynik niedzielnego, rewanżowego meczu IŁ Capital Legionovii z E.Leclerc Moya Radomką Radom było jasne, że więcej spotkań w tym sezonie legionowscy kibice nie zobaczą. A co lepiej zorientowani wiedzieli, że więcej nie zobaczą też tej drużyny, bo jej czołowe zawodniczki są już „po słowie” z innymi klubami i jeśli będą kiedyś pojawiały się w IŁ Capital Arenie, to w roli gości. Krótko mówiąc, zanosiło się na pożegnanie.

Patrząc na rozgrzewkę obu ekip, można było odnieść wrażenie, że atmosfera jest trochę piknikowa. Lecz kiedy już zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, zawodniczki wzięły się do pracy. Zbliżony poziom rywali znów sprawił, że spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki punkt za punkt. Większość ataków zawodniczki kończyły za pierwszym razem, ponieważ tylko z rzadka napotykały skuteczny blok rywalek. W połowie inauguracyjnej partii było po 13 i nawet największy specjalista od przebijania piłki nad siatką nie zgadłby, która z drużyn zakończy ją zwycięsko. Wtedy Katarzyna Zaroślińska postanowiła ułatwić ową zgadywankę dobrą zagrywką, więc trzy punkty dla gości później trener Chiappini poprosił o pierwszy czas. Wiele jednak nie wskórał, bo radomianki wyczuły szansę na dobre rozpoczęcie meczu i odskoczyły na 22:16. Choć w samej końcówce Novianki napędziły im trochę strachu, gospodynie przegrały otwarcie do 22.

Gorzej też zaczęły drugie rozdanie, tracąc na „dzień dobry” trzy punkty. Lecz po kilku minutach legionowianki nadrobiły zaległości i zrobiło się 5:5. A chwilę później objęły prowadzenie. Na krótko, bo znów nastąpił okres obustronnej wymiany ciosów. W ekipie miejscowych zadawały je już nie tylko atakujące, lecz także coraz skuteczniejszy blok. Nie pomagała za to Gyselle Silva, której rzadko udawało się trafić w boisko. Kiedy przyjezdne wyszły na 13:9, Alessandro Chiappini postanowił przemówić dziewczynom do słuchu. Zrelaksowany trener Błażej Krzyształowicz też nie próżnował, z uśmiechem zachęcając swe podopieczne do boju. I te walczyły, z każdą akcją zbliżając się do finiszu seta. Prowadząc już 20:15, mogły mieć nadzieję, że kolejny raz padnie on ich łupem. Ale gdy ich przewaga stopniała do trzech „oczek” (21:18), trener radomianek od razu zarządził przerwę. Dwa stracone punkty później zrobił to znowu. Gdy na parkiecie pierwszy raz pojawiła się Magdalena Damaske, jej serwis przyniósł Noviankom remis po 22, a za chwilę było już 24:23. Będące pod presją przyjezdne obroniły jednak setbola i zaczęła się gra na przewagi. Gra krótka, zakończona zwycięstwem Radomki 27:25.

Pod względem wyrównanej walki start trzeciego seta przebiegał tak jak cały mecz: drużyny zmieniały się na prowadzeniu i żadna nie mogła oderwać się na bezpieczny dystans. Pierwsi zrobili to goście, wychodząc na 10:7. Po krótkiej rozmowie z trenerem Novianki trochę nadrobiły, ale ich rywalki dzielnie parły do przodu (14:11). W końcu jednak złapały lekką zadyszkę, co miejscowe skwapliwie wykorzystały, wyrównując na 15:15. I znów obie ekipy zaczęły iść łeb w łeb. Do czasu. Czasu dla Legionovii, który wziął jej trener przy stanie 20:22. Nie pomogło. Po chwili goście mieli pierwszego setbola (24:22), obronionego za sprawą Olivii Różański. Drugiego, a także trzeciego i czwartego, gdy zaczęła się gra na przewagi, też miejscowym udało się obronić. A po chwili same miały szansę na przełamanie. Ani tej, ani kolejnych jednak nie wykorzystały, przegrywając 29:31.

To oznaczało konieczność rozegrania decydującego, „złotego seta”. Novianki zaczęły go tak, jakby przez poprzednie trzy partie tylko czekały na tą najważniejszą. Gdy wyszły na 4:1, trener Krzyształowicz od razu wziął czas. Jego dziewczyny, choć trochę oszołomione mocnym wstępem przeciwniczek, nie zamierzały się poddawać. Tak czy owak, na zmianę stron miejscowe zeszły przy prowadzeniu 8:5. Za moment, po asie Gyselle Silvy, było już 9:5 i radomianki znów słuchały uwag szkoleniowca. Podjęta przez nie pogoń okazała się na tyle skuteczna, że gdy zmniejszyły stratę do jednego „oczka” (10:11), trener Chiappini poprosił o przerwę. Opłaciło się, bo w kolejnej akcji punktowały Novianki. I już nie dały się dopaść. Emocjonujący finisz seta, meczu i całego sezonu wygrały 15:12, kończąc rozgrywki na piątym miejscu. To drugi najlepszy wynik w historii legionowskiego klubu.

IŁ Capital Legionovia Legionowo – E.Leclerc Moya Radomka Radom 0:3 (24:26, 31:33, 24:26), Złoty set: 15:12

IŁ Capital Legionovia: Erkek, Gryka, Grabka, Różański, Tokarska, Silva Franco, Lemańczyk (libero).
E.Leclerc Moya Radomka: Lazić, Aelbrecht, Szczepańska, Murek, Moskwa, Zaroślińska-Król, Adamek (libero).
MVP: Katarzyna Zaroślińska-Król (E.Leclerc Moya Radomka).