Jak już informowaliśmy, pod koniec marca legionowskie PWK zakończyło swą kolejną „zieloną” inwestycję. W odróżnieniu od wielu innych, które siłą rzeczy trudno mieszkańcom dostrzec, efekty tej ostatniej są widoczne aż w czterech miejscach. I to już z daleka. Jednak jej szczegóły warto poznać z bliska, razem ze znaczeniem, jakie dla Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego oraz jego klientów może mieć energetyczna niezależność.

Pokaźne zestawy paneli fotowoltaicznych wyrosły w głównej siedzibie Przedsiębiorstwa – na jego budynkach administracyjnych i garażowo-magazynowych, nieopodal punktu zlewnego ścieków, a także przy Stacjach Uzdatniania Wody „Łajski” oraz „Piaski”. I to właśnie na terenie tej ostatniej zorganizowano w pewien słoneczny poniedziałek briefing dla przedstawicieli mediów. – Udało nam się, dosłownie w ciągu czterech miesięcy, zbudować cztery instalacje fotowoltaiczne o wydajności do 50 kWp (z ang. kilo watt peak, czyli jednostka określająca ilość prądu, jaką może wytworzyć instalacja – przyp. red.). Czemu akurat tyle? Po pierwsze, z tego powodu, że dla naszych obiektów taka wydajność jest wystarczająca, po drugie, jeżeli byśmy ją przekroczyli, to musielibyśmy uzyskiwać wszystkie niezbędne pozwolenia na budowę. A tutaj uniknęliśmy tego elementu, dzięki czemu to wszystko udało się zrobić w tak krótkim czasie – podkreśla Grzegorz Gruczek, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Legionowo”.

Realizacją wartej ponad 800 tysięcy złotych inwestycji zajęła się lokalna firma Dorian. Zleceniem od Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego jej szef nie był ani trochę zdziwiony. – Miałem kiedyś taką możliwość obejrzeć film o tym, jak legionowskie PWK się zmieniało. Przyznam, że do dzisiaj to pamiętam. Pamiętam te odważne decyzje i to, jak wyglądało PWK ileś tam lat temu, a jak wygląda dzisiaj. Więc dla mnie to, że zapadła decyzja o budowie tych instalacji, nie była jakimś znaczącym zaskoczeniem – przyznał Krzysztof Lisicki, właściciel firmy Dorian. Odnosząc się do samej realizacji zadania, podkreślił on też rolę wzorowej współpracy tercetu: wykonawca – PWK – miejski ratusz.

Na każdym etapie inwestycji specjaliści z firmy Dorian spotykali się ze zrozumieniem oraz wszechstronnym wsparciem. Włącznie z tym najważniejszym – prezydenckim. – Ta inwestycja ma wiele znaczeń i będzie służyć na różnych poziomach. Dla mieszkańców to ważne, ponieważ pozwoli Przedsiębiorstwu optymalizować koszty i nie wprowadzać znaczących podwyżek za usługi związane z dostarczaniem wody i odprowadzaniem ścieków. Pod względem ekologicznym chroni ona środowisko, ponieważ są to źródła odnawialne. No i ma też aspekt polityczny. Jesteśmy, tak to trzeba powiedzieć, na wojnie z Rosją. Oczywiście, chwała Bogu, nie walczymy z karabinami, ale musimy wspomagać sąsiednią Ukrainę w postaci takiej wojny ekonomicznej i do maksimum – pamiętając o bezpieczeństwie energetycznym – ograniczyć zakup nośników energii: czy to węgla, czy gazu, czy też ropy naftowej, żeby nie finansować Putinowi tej wojny – uważa Roman Smogorzewski, prezydent Legionowa. I ograniczyć też, jako się rzekło, zgubne dla obu stron potyczki ludzi ze środowiskiem. – Pesymiści, naukowcy mówią, że nasze pokolenie przeżyje, pokolenie naszych dzieci być może też, ale naszych wnuków to już niekoniecznie, jeżeli czegoś nie zrobimy z tym, co jest na Ziemi. Tak więc wydaje się, że tego typu inwestycje proekologiczne, związane z produkcją „zielonej” energii, są rzeczą bardzo istotną – dodaje Krzysztof Lisicki.

Nic dziwnego, że prezydent Legionowa chce, aby tą drogą podążyły też inne miejskie spółki. I kiedy już pozwoli na to ekonomiczna rzeczywistość, tak się zapewne stanie. – My trochę mamy wstrzymane różne nasze przedsięwzięcia, bo liczyliśmy, że z Krajowego Programu Odbudowy, czyli generalnie ze środków unijnych, da się to finansować na preferencyjnych zasadach. I cały czas mamy taką nadzieję. Widzieliśmy projekt Regionalnego Programu Operacyjnego i tam na „zieloną” energię są duże pieniądze. Mam nadzieję, że te środki natychmiast zostaną uruchomione, ponieważ potrzebujemy nowych inwestycji, a najbardziej tych w sektorze energetycznym, no bo to jest prawdziwa wojna – mówi Roman Smogorzewski.

Jedną z czterech bitew o czystą energię PWK stoczyło, jak wspomniano, przy punkcie zlewnym ścieków, na specjalnie w tym celu zakupionej parceli. Nowoczesna farma fotowoltaiczna zajęła tam powierzchnię aż półtora tysiąca metrów kwadratowych. – Na tej działce w zasadzie nic nie mogłoby być, bo jest ona głównie betonowa i ma szerokość tylko 10 metrów. Za to idealnie wpisywała się w nasze oczekiwania, jeżeli chodzi o tę instalację. Zasila ona tam punkt zlewny z pompownią ściekową oraz, docelowo, będzie też zasilała powstający tam garaż. Tak więc również ten wielki obiekt skorzysta z energii dostarczanej przez tę instalację fotowoltaiczną – zwraca uwagę Grzegorz Gruczek.

Jest ona tyleż efektowna, co efektywna. Dlatego serdecznie dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji zadania, prezes Gruczek już liczy wynikające z niego profity. – Ta inwestycja ma się zwracać od trzech do pięciu lat. Troszkę dłużej może to trwać w przypadku tej dużej farmy, z tego względu, że należy do niej doliczyć także koszty zakupu działki, które wyniosły około 300 tysięcy złotych. Ale przy rosnących kosztach energii elektrycznej sądzę, że cała ta inwestycja zwróci się jeszcze szybciej. A jej główny cel, szczególnie w okresie występujących na świecie napięć, był taki, żeby posiadać tutaj alternatywę, jeżeli chodzi o energię elektryczną – podsumowuje szef miejskich wodociągów. Produkując ją na własne potrzeby, można ograniczyć koszty zakupu prądu od dostawcy. To ważne, gdyż PWK „Legionowo” od lat rzadko podwyższa swoje stawki, a jeśli już, rosną one o wiele mniej niż rzeczywiste koszty Przedsiębiorstwa. Nie wspominając o szalejącej ostatnio inflacji. I taka też polityka legionowskiego dostawcy wody oraz odbiorcy ścieków ma pozostać.

Poprzedni artykułProfilaktyką w raka
Następny artykułKadrowy tercet
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.