Nie trzeba było długo czekać, aby na dramat, który trwa za naszą wschodnią granicą, zareagowali także polscy muzycy. Ci z Legionowa i okolic postanowili coś zrobić już kilkanaście dni po rozpoczęciu bandyckiego rosyjskiego ataku na Ukrainę. Zrobić nie w pojedynkę, lecz wspólnie, bo tak zdziałać można, jak wiadomo, najwięcej.

– Zaczęło się od tego, jak wszyscy wiemy, że 24 lutego jeden rosyjski koleżka z wątłym wąsem stwierdził, że Ukrainie się nie należy prawo do samoistnienia. Wjechał czołgami i myślał, że załatwi sprawę w dwa dni. Wiemy, jak to wygląda do tej pory. Postanowiliśmy coś na szybko zrobić, porozmawiałem z kilkoma osobami z Poczytalni, z Legionowa, z lokalnymi zespołami, no i wszyscy wyrazili chęć, aby wspólnie zagrać i zebrać pieniądze, a później przekazać je na Ukrainę. Ja skorzystałem też trochę ze swoich kontaktów: zaprosiłem Pawła „Bibę” Binkiewicza, zaprosiłem Roberta Cichego. Obydwaj entuzjastycznie odnieśli się do pomysłu, grają dzisiaj z nami, tak więc udało się – stwierdza zadowolony Tomek „Flex” Lewandowski, muzyk oraz producent muzyczny.

Wszyscy, którzy zdecydowali się wesprzeć wyprowadzone z Legionowa muzyczne kontrnatarcie, nad swoim udziałem w koncercie „Gramy dla Ukrainy” nie zastanawiali się ani chwili. Ich entuzjazm było widać, no i oczywiście słychać, od początku do końca trwającej wiele godzin sobotniej imprezy. – Każdy z nas ma coś, co może dać innym. Ja na przykład mam to, że mogę wystąpić i zaoferować to, jak śpiewam, jak gram, no i pomóc właśnie w ten sposób. Tak po prostu – mówi legionowska wokalistka i spiritus movens wielu projektów muzycznych Gośka Andrzejewska.

Dzięki takiemu podejściu absolutnie wszystkich występujących w Poczytalni solistów i zespołów na tamtejszej scenie działy się rzeczy niezwykłe. Barwne oraz ciekawe od strony artystycznej, ale także tej czysto społecznej, przywracające wiarę w ludzką dobroć, a także chęć do bezinteresownego niesienia pomocy. – Fajne jest to, że mamy tu dzisiaj ludzi z różnym doświadczeniem, jeśli chodzi o granie, o branżę, o muzykę: są ludzie, którzy grają „od zawsze”, są też tacy, którzy dopiero niedawno zaczęli. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ my chcemy tylko razem zrobić coś dobrego. I to jest najważniejsze – uważa Tomek Lewandowski.

Spontaniczny zryw lokalnego środowiska muzycznego idealnie zgrał się z tym, co dla wojennych uchodźców na co dzień starają się robić inni mieszkańcy Legionowa oraz powiatu. Czasem na mniejszą, czasem na większą skalę, ale zawsze na całego, szczerze i od serca. – To wszyscy widzą i to wszyscy czują. Tak naprawdę myślę, że wszyscy pomagają, bo nawet zwykłe udostępnienie czegoś na Facebooku czy na Instagramie stanowi według mnie jakąś pomoc, bo to idzie dalej, ludzie patrzą, czytają, wiedzą. Sądzę, że większość naszego społeczeństwa pomaga i to jest super. Wydaje mi się, że na tym właśnie polega człowieczeństwo – mówi Gośka Andrzejewska.

Finansowym plonem charytatywnego koncertu w legionowskiej Poczytalni było ponad dwa tysiące złotych. Zgodnie z intencją pomysłodawców i organizatorów imprezy, pieniądze przekazano na konto oficjalnej krajowej zbiórki pod hasłem „Solidarni z Ukrainą”.

Poprzedni artykułKadrowy tercet
Następny artykułW obronie flaszki
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.