fot. arch.

Przed drugim meczem ćwierćfinałowym z Grot Budowlanymi Łódź ekipa IŁ Capital Legionovii miała komfortową sytuację. Po zwycięstwie na własnym terenie 3:0 mogła sobie pozwolić na większy luz i spokój. Nic takiego się jednak nie stało. Sparaliżowane stawką legionowianki gładko przegrały 0:3 i o awansie do ligowego półfinału będzie musiało zadecydować trzecie spotkanie.

Ponieważ rywalizacja toczy się tylko do dwóch wygranych, sytuacja była jasna: chcąc rozegrać jeszcze jeden mecz, w niedzielę łodzianki musiały zwyciężyć. Występujące w najmocniejszym składzie Novianki nie zamierzały im, rzecz jasna, tego ułatwiać. Początek zaliczyły jednak dość niemrawy, przez co gospodynie, które w poprzednim starciu miały duże kłopoty z kończeniem swoich ataków, łatwo odskoczyły na 5:1. Widząc, co się święci, Alessandro Chiappini od razu sięgnął po czas. Wyglądało to tak, jakby tym razem role się odwróciły. Prowadzenie 8:1 mówi samo za siebie. Wtedy legionowianki wzięły się za odrabianie strat. Skończyło się na serii trzech „oczek”, po których nastąpił fragment wyrównanej gry. Bardziej pasowało to oczywiście „budowlankom”, które z każdym punktem zbliżały się do wygrania inauguracyjnej partii. Lepiej serwowały, popełniały mniej błędów i kiedy zrobiło się 14:7, trener Chiappini znów zaprosił swoje zawodniczki na przerwę. I przypomniał im, że do zakończenia seta jest jeszcze dość daleko. Kilka akcji później przewaga miejscowych stopniała już tylko do dwóch punktów. Trzy asy kubańskiej gwiazdy Budowlanych, Any Cleger, pozwoliły im jednak wyjść spod topora. Obie drużyny zaciekle walczyły o każdą piłkę i do samego końca seta Novianki starały się zbliżyć do rywalek. Udało im się na zaledwie jeden punkt (21:22), ale do remisu nie doszło. Łodzianki wykorzystały drugiego setbola i wygrały pierwszą partię do 22.

W tej drugiej za Maję Tokarską wybiegła w IŁ Capital Legionovii Sonia Stefanik. Miała ona między innymi dodać koleżankom więcej luzu, bo w przegranym secie były one wyjątkowo spięte i jak to się skończyło – wiadomo. Teraz mazowszanki zaczęły nieco lepiej wykorzystywać swe atuty, co szybko znalazło odzwierciedlenie na wiszącej w Sport Arenie Łódź tablicy wyników. Już nie musiały odrabiać dużych zaległości, lecz same wypracowały skromne prowadzenie. Tyle że pokrzepione wygranym setem gospodynie szybko złapały kontakt. To już nie była ta drużyna z poprzedniego meczu, która w każdym elemencie ustępowała ekipie po drugiej stronie siatki. W niedzielę Grot zgrabnie omijał legionowską obronę, często wbijając się w parkiet. Kiedy prowadził 14:10, Alessandro Chiappini wziął czas i już odrobinę mniej spokojnie starał się motywować zespół do walki. Tego dnia szła mu ona jednak jak po grudzie (12:17). Mimo to, wspólnym wysiłkiem Olivii Różański i Gyselle Silvy, Novianki odrobiły kilka „oczek” i wyszły na 16:18, czym zmusiły trenera Macieja Biernata do wzięcia czasu. Tuż po nim pierwsza z zawodniczek dołożyła asa i remis był tuż, tuż. Tyle że kolejne dwie akcje wygrały łodzianki, odskakując na w miarę bezpieczny, zwłaszcza w tej fazie seta, dystans. I tej szansy już z rąk nie wypuściły. Chociaż po kolejnej rozmowie z trenerem Novianki próbowały jeszcze odrobić straty, skończyło się tylko na zmniejszeniu rozmiarów porażki. Drugiego seta „budowlanki” wygrały 25:20 i wyglądało na to, że zrewanżują się rywalkom pięknym za nadobne.

Wiele wskazywało, że IŁ Capital Legionovia nie udźwignęła przypisywanej jej roli faworyta spotkania. O ile po drugiej stronie siatki było widać zespół, którego zawodniczki poszłyby za sobą w ogień, Novianki bardziej przypominały zbiór zagubionych indywidualistek. Trzecie rozdanie łodzianki też zaczęły lepiej, obejmując prowadzenie 6:2. Wtedy, co zrozumiałe, trener Chiappini postanowił wybić je z uderzenia. Na próżno. Miejscowe siatkarki uwierzyły w siebie, grały coraz pewniej i coraz więcej też im wychodziło. A jeśli nawet nie, dostawały prezenty w postaci autowych zagrywek Legionovii. Kiedy zrobiło się 15:7, prowadzący Novianki Włoch głośno próbował im jeszcze coś wyperswadować, lecz w tym momencie tchnięcie w ten zespół ducha walki było już właściwie niemożliwe. Trener Biernat był jednak czujny, więc gdy mazowszanki odrobiły dwa punkty, od razu poprosił o czas. Ale dwa kolejne też padły ich łupem i przewaga Grota stopniała do czterech punktów. Impas przełamała wprowadzona na parkiet, dobrze w Legionowie znana Zuzanna Górecka. Do końca meczu obraz się już nie zmienił. Drużyna z Łodzi nie zmarnowała szansy, jaką w niedzielę stworzyły jej rywalki i gromiąc je w trzecim secie do 16, wygrała całe spotkanie 3:0.

Ostatni, decydujący o awansie mecz rozegrany zostanie w najbliższy czwartek (14 kwietnia), najprawdopodobniej w IŁ Capital Arenie Legionowo.

Grot Budowlani Łódź – IŁ Capital Legionovia Legionowo 3:0 (25:22, 25:20, 25:16)