Najlepsze pomysły często rodzą się spontanicznie. Na przykład takie jak ten, co zaowocował niedzielnym (3 kwietnia) koncertem pod hasłem „Dzieci dzieciom”, który przed południem rozweselił salę widowiskową legionowskiego ratusza. Koncertem niezwykłym, bo można go było chłonąć niemal wszystkimi zmysłami.

Tym razem za dobroczynnymi kulisami nie stał samorząd ani organizacje pozarządowe. Do dzieła zabrali się po prostu zwykli (a zarazem przecież niezwykli) mieszkańcy. – Moja pierwsza myśl i ta inicjatywa wzięła się z obserwowania wydarzeń, które na naszych oczach dzieją się na terenie Ukrainy. Są bardzo tragiczne, bolesne, no i takie wygodne siedzenie i oglądanie ich w fotelu zaczęło mnie bardzo uwierać. Stąd zrodziła się ta idea: aby chociaż na chwilę zmienić tę sytuację i wywołać choć jeden uśmiech, trochę radości – mówi Sylwia Grabowska.

Do swego pomysłu na umilenie czasu przebywającym w Polsce dzieciom z Ukrainy szybko przekonała ona innych ludzi mogących pomóc w jego realizacji. I w ani jednym przypadku nie spotkała się z odmową. – Pani Sylwia zadzwoniła do mnie o siódmej rano w poniedziałek, a ja nie mogłem odmówić, bo po pierwsze… było za wcześnie, a po drugie, chodziło o o dobry cel. No i razem, wspólnymi siłami, udało się zorganizować grupę dzieci grających na pianinie, a także kolegów, z którymi miałem przyjemność tutaj zagrać. Daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy – uśmiecha się pianista Robert Skrzypiec. Zaś inicjatorka koncertu dodaje: – Prezydent Legionowa, jak tylko powiedziałem mu o swoim pomyśle, powiedział: „Rzeczy niemożliwe załatwiamy od zaraz!”, więc była to raczej taka spontaniczna organizacja.

Spontaniczna, lecz oparta na solidnych podstawach. Więc jeśli nawet było w niej odrobinę improwizacji, to tylko takiej w jej najlepszej, kreatywnej odmianie. – I Miejski Ośrodek Kultury, i pracownicy urzędu miasta chętnie i bezproblemowo to wszystko nam umożliwili i bardzo pomogli. Bez nich to wydarzenie nie mogłoby się odbyć. Wszystko, łącznie z nagłośnieniem było super, na dobrym poziomie, muzycy zadowoleni. Sama przyjemność – podkreśla Robert Skrzypiec. – Trzeba też wspomnieć o wolontariuszach, którzy wspierają osoby przebywające na terenie powiatu legionowskiego, w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Jabłonnie. Panie pomagały mi w organizacji i w przywiezieniu tutaj dzieci, bo większość tych obecnych na sali jest faktycznie z Ukrainy – zaznacza Sylwia Grabowska.

Starania organizatorów przełożyły się na klimatyczne, multimedialne widowisko, z wielkimi sercami w rolach głównych. Ukraińskie dzieci mogły między innymi zobaczyć, jak ich polscy rówieśnicy świetnie tańczą oraz posłuchać jak pięknie grają i śpiewają. W roli muzycznej gwiazdy niedzielnej imprezy w ratuszu wystąpił Wojtek Ezzat ze swoim elektryczno-akustycznym zespołem. Inspirującym, a przy tym ciekawym uzupełnieniem artystycznego ruchu oraz dźwięku był niecodzienny pokaz malowania piaskiem. Jego urzekające efekty zachwycona publiczność mogła oglądać na wielkim, kinowym ekranie. A tuż po piaskowym show, korzystając z pomocy tłumacza, młodszą część widowni wciągnął do zabawy zręczny i dowcipny iluzjonista. Śmiechu było co niemiara! – Próbujemy dać im odrobinę radości, odrobinę szczęścia, ale też wspomóc finansowo, bo celem tego wydarzenia jest także zbiórka na rzecz tych dzieci. Chodzi o ich integrację w polskich szkołach. Pieniądze, które zbierzemy, zostaną przeznaczone między innymi na naukę języka polskiego – wyjaśnia pani Sylwia.

Zakładany cel finansowy udało się organizatorom zrealizować jeszcze przed rozpoczęciem imprezy. A później znacząco go przekroczyć. Korzystnego wpływu koncertu na emocje oraz pobudzenie wyobraźni młodych uczestników nie da się jednak przeliczyć na żadne pieniądze.

Poprzedni artykułPomoc z paragrafem
Następny artykułLider coraz mocniejszy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.