Lufa z historii

Trochę to trwało, całe dwie dekady, by trzymający naród za twarz kagiebista całkiem zdjął ozdobioną fałszywym uśmieszkiem maskę. Maskę, za którą zresztą aż tak bardzo się nie skrywał, gdyż o swych imperialnych planach car Wołodia od dawna świat informował. Tyle tylko, że ten, uśpiony kojącym szumem warto płynących z Rosji paliw, bez cienia żenady udawał głuchotę. Nawet wtedy, gdy wystrzelone przez Moskwę pociski grały wojenne preludium w Gruzji i Czeczenii. To było przecież tak daleko… Dopiero teraz, kiedy odgłosy wybuchów stały się słyszalne w Berlinie czy Brukseli, polityczna „generalicja” zaczęła trząść portkami i wyzywać dyktatora do zbójów. Pozostaje pytanie, czy jej żal za grzechy tudzież postanowienie poprawy okażą się trwałe. Przynajmniej na tyle, aby raz na zawsze przestać mizdrzyć się do rosyjskiego niedźwiedzia i wreszcie wysłać go tam, gdzie jego miejsce – do klatki. Ja w to, przyznaję, powątpiewam.

Zszokowani ludzie, dziennikarze, komentatorzy polityczni często biadolą, jak to nie mieści im się w głowach fakt, że XXI wiek przyniósł takie okropieństwa. Dziwne to zdziwienie. Bo czyż odnotowano w historii ludzkości jakiś wiek, kiedy się one nie działy…? Nie, ponieważ należymy do gatunku wyposażonego przez… no właśnie, przez kogo, bo ani natury, ani Stwórcy obwiniać za to nie wypada. Wyposażonego wszak w kilka cech, które w określonych warunkach czynią z jego przedstawicieli śmiertelnie groźnych drapieżników. Zabijających bez skrupułów, wyrzutów sumienia, a jeśli jeszcze odzieje się ich w mundury i ojczyźniany etos – przekonanych o owego zabijania słuszności. Co i rusz, w różnych punktach globu, widać to jak na dłoni. Teraz akurat my, Europejczycy, przekonaliśmy się, że kiedy ktoś od lat trzyma w niej karabin, to w końcu zeń wystrzeli. Szczególnie gdy jest postrzelony.

Poprzedni artykułAlarmowa ściągawka
Następny artykułFutsal w Legionovii
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.