Na początku lutego Głogów był gospodarzem czwartych Mistrzostw Świata w Lodowym Pływaniu Federacji IISA. Wystartowało w nich ponad trzystu zawodników z 27 krajów, w tym także skromna ekipa z klubu Delfin Legionowo. Jak było do przewidzenia, jej liderem okazał się Michał Perl – zdobywca dwóch złotych i jednego srebrnego medalu, okraszonych w dodatku nowym rekordem świata. A niedługo później odwiedzili go z tego powodu wyjątkowi goście…

Michał Perl od kilku lat rozdaje karty w zimowym pływaniu. Jego plan na odbywające się w Polsce mistrzostwa był zatem oczywisty. – Jechałem na nie z prostym zamiarem: wygrania na dystansach w stylu klasycznym oraz na 50 m dowolnym. Startowałem też na innych, ale nie udało mi się zdobyć żadnego medalu. Konkurencja jest na coraz wyższym poziomie i trzeba po prostu skupiać się na konkretnych dystansach. W moim przypadku było to właśnie 50 i 100 m klasykiem oraz 50 m stylem dowolnym. Dwa z nich wygrałem, ale na moim królewskim dystansie, czyli 50 m „żabką”, zdobyłem srebro, przegrywając z Niemcem Tobiasem Wybierkiem. Do kompletu trzech złotych medali zabrakło mi 0,22 s, no ale taki jest sport i to tylko motywuje do dalszej pracy – mówi pływak.

Na wieść o sukcesie Michała zmotywowani – tyle że do złożenia mu gratulacji – poczuli się jego lokalni mecenasi: prezydent Legionowa Roman Smogorzewski, prezesi miejskich spółek KZB i PWK: Irena Bogucka oraz Grzegorz Gruczek, a także przedstawiciele miejscowego biznesu. W ubiegłym tygodniu przyjechali oni do klubu Perła Pro w Michałowie-Reginowie, by spotkać się tam z mistrzem świata. Z tej okazji on też przygotował dla nich skromne pamiątki z głogowskiego czempionatu. – Bardzo się cieszę, że miałem okazję wspierać naszego super sportowca. Ponieważ wodociągi od zawsze kojarzą się z wodą, połączenie naszej firmy i pływaka, który rozsławia ją i miasto na arenie krajowej, a przede wszystkim międzynarodowej, było słusznym założeniem – sądzi szef PWK Grzegorz Gruczek. Legionowski mistrz nie kryje, że wsparcie sponsorów jest w sporcie, nomen omen, na wagę złota. Przydaje się i w budowaniu formy, i przy organizacji startów. – Dzięki pomocy lokalnych partnerów mogę wyjeżdżać na mistrzostwa świata czy też zawody z cyklu pucharu świata. To ważne, bo mało jest osób, które chcą pomóc, dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu. No ale, jak widać, ktoś czasem się znajdzie i naprawdę jestem z tego powodu bardzo wdzięczny – nie ukrywa zawodnik Delfina.

Szczęściem Michała cieszy się oczywiście cała usportowiona rodzina. Choć jego mama na wstępie prostuje funkcjonującą wśród jej członków anegdotę: nie, nigdy nie kąpała syna w lodowatej wodzie… – Michał, z racji tego, że taka jest nasza praca, po prostu od dziecka przebywał na basenie. Nawet kiedy jeszcze nie pływał, siedział gdzieś tam na kozetce i czekał aż tata skończy trening. Tak to jest z małymi dziećmi. Myślę więc, że od początku „skazany” był na to, żeby trenować. Oczywiście nie na siłę, nikt go do tego nie zmuszał. On to bardzo lubił – opowiada Małgorzata Perl, trenerka fitness. Nic dziwnego, że szybko został czynnym zawodnikiem. Ale apetyt na zimowe pływanie pod chmurką przyszedł legionowianinowi dużo później. – Ja myślę, że Michałowi, kiedy skończył już wyczynowo trenować pływanie, brakowało tej adrenaliny i gdzieś szukał miejsca dla siebie. Myślę, że cały czas chciał rywalizować, chciał coś sobie udowadniać, chciał coś robić, coś zmieniać. To było dla nas zaskoczenie, bo wcześniej nie słyszeliśmy, że jest taka dyscyplina i można się w niej specjalizować. Wyjazd Michała na pierwsze mistrzostwa świata, nie wiedząc, co nas czeka, potraktowaliśmy z pewną rezerwą. Ale on od razu został mistrzem świata, co było dla nas ogromnym wzruszeniem. Oczywiście wcześniej martwiłam się, czy to wszystko jest bezpieczne, czy nic mu się nie stanie, zaczęliśmy więc dużo czytać na ten temat, aby mieć pewność, że będzie bezpieczny – dodaje mama Michała.

Teraz, gdy nie ma co do tego wątpliwości, można już tylko czerpać radość z osiągnięć zawodnika Delfina. On sam, w obliczu rosnącej popularności zimowego pływania, zamierza skupić się na swoich trzech koronnych dystansach. Konkurencja bowiem nie śpi. – Na kolejnych mistrzostwach świata, tyle że drugiej federacji, które odbędą się za półtora miesiąca, wystartuje Aleksander Popow, czyli ikona „zwykłego” pływania. Tak więc widać, że interesuje się tym coraz więcej osób. I o to w tym wszystkim chodzi – żeby ta dyscyplina stała się jedną z konkurencji zimowych igrzysk olimpijskich – mówi Michał Perl.

Niezależnie od tego liczy się też promocyjny aspekt sportowych sukcesów. Bo to dzięki osiągnięciom mistrzów wiele osób rozpoczyna przygodę z aktywnością fizyczną. – My w ogóle powinniśmy wspierać sport jako taki, co PWK czyni, ponieważ powoduje on, że młodsze i to średnie pokolenie po prostu się rusza. A to prowadzi do lepszego stanu zdrowia i do tego, że ci ludzie dłużej są aktywni. I wszyscy są z tego powodu szczęśliwi, bo właśnie sport wywołuje u nas pozytywne i dobre emocje – uważa prezes Gruczek. Co istotne, można je mieć każdego dnia, a nie tylko od sportowego święta. Małgorzata Perl potwierdza: – Mistrzostwa są przez chwilę, a pozostaje cały rok przygotowań. I to jest taki proces, w którym również my, jako osoby z otoczenia Michała, uczestniczymy. Krok po kroku. To tak jak w aktywności fizycznej: wymaga zaangażowania, systematycznej pracy , żebyśmy mogli mieć korzyści dla naszego zdrowia.

Poprzedni artykułNiepotrzebne zamieszanie
Następny artykułPlany z niespodzianką
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.