Trudno powiedzieć, czy mazowieckiemu wojewodzie brak teraz większych zmartwień, lecz fakty są takie, że nie spodobała mu się nazwa zbiorowego patrona Szkoły Podstawowej nr 8 w Legionowie i domaga się jego historycznej degradacji. Jednak w opinii prezydenta miasta, jak też lokalnych historyków i byłych żołnierzy, do ataku na 1 Warszawską Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, namiestnik rządu używa zwietrzałej amunicji.

Historyczną rewizję wojewody zapoczątkowała prawdopodobnie opinia, jaką 20 grudnia ubiegłego roku otrzymał z lnstytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Wskazano w niej, że nazwa „Szkoła Podstawowa nr 8 im. Warszawskiej Dywizji Piechoty w Legionowie” powinna ulec zmianie w związku z art. 1 ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki. Powinna, gdyż „upamiętnia organizację symbolizującą represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce, istniejący w latach 1944-1989”. Opierając się na opinii IPN, w piśmie z 20 stycznia br. Konstanty Radziwiłł zwrócił się do Prezydenta Miasta Legionowo „z uprzejmą prośbą o rozważenie dokonania zmiany patrona ww. szkoły i w tym celu skierowanie inicjatywy do Rady Miasta Legionowa”. Dołączył też do swojego apelu kilkustronicowe, okopane w przeszłości uzasadnienie stanowiska IPN w tej sprawie.

I w legionowskim ratuszu, i wśród historyków oraz mieszkańców związanych z wojskowością natarcie wojewody wywołało sporą konsternację. Nie tylko z powodu zestawienia kalibru całej „afery” z innymi problemami, z którymi – w dużej mierze przez decyzje rządzących – muszą teraz zmagać się polskie samorządy. – To jest 30 lat tradycji, wszyscy do tej nazwy się przyzwyczaili. Powstał jakiś konsensus i nagle ktoś z zewnątrz próbuje ten spokój zniszczyć. Wcześniej pojawił się polityczny zarzut, że 1 Dywizja została zlikwidowana przez złą Platformę Obywatelską, a teraz nagle z publicznej, z historycznej pamięci chce się wymazać nazwę jednostki. Taka była historia Polski. Idąc tym torem, całe Ludowe Wojsko Polskie należałoby z tej historii wymazać. To absurd – ocenia prezydent Roman Smogorzewski.

W łagodniejszym tonie wypowiedzieli się poproszeni o zajęcie stanowiska lokalni historycy. Na wstępie podkreślając, że „Legionowo było związane z dowództwem i jednostkami 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty (a od 1955 r. Zmechanizowanej) nieprzerwanie przez 65 lat – od 1946 r. do 2011 r., tj. do chwili rozwiązania dywizji. Jednostki dywizji tworzyły Garnizon Legionowo, który jest ważnym czynnikiem miastotwórczym. W ten sposób trwale zapisały się w dziejach miasta i regionu”. – Czytając opinię IPN, chcieliśmy z ramienia muzeum wskazać na inne aspekty, bardzo ważne dla społeczności legionowskiej, które w tej opinii nie zostały poruszone – tłumaczy dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie. Zgodnie z tym zamierzeniem sporządzony na prośbę prezydenta dokument zawiera długą listę szeregu wojennych i powojennych działań kościuszkowców na rzecz miasta i regionu. Przypominając ponadto, iż byli nimi też Honorowi Obywatele Legionowa: ks. płk Jan Mrugacz oraz Teofila Bojkowska. „Również sama nazwa 1. Warszawska Dywizja Piechoty nie zawiera w sobie czytelnego elementu propagującego komunizm czy nawet kojarzącego się z komunizmem. Przeciwnie, wielu mieszkańcom kojarzy się dziś z chlubnymi tradycjami Wojska Polskiego” – napisali miejscy historycy.

Należy wspomnieć, że piętnując nazwę „1 Dywizja…”, pracownicy IPN zaznaczyli, iż ich opinia „nie odnosi się do zachowania pamięci o zwykłych żołnierzach I dywizji piechoty, którzy w różnych okolicznościach znaleźli się w jej szeregach walcząc z Niemcami. Nie mieli oni bowiem wpływu ani na oblicze polityczne tych jednostek, ani na kształt prowadzonej przez aparat polityczno-wychowawczy indoktrynacji, a w końcu na sposób wykorzystania ich walk z Niemcami w propagandzie komunistów i w polityce międzynarodowej ZSRS”. Z związku z tym, zamiast całkowitej zmiany nazwy szkoły, IPN sugeruje dopisać do niej na wstępie słowo „żołnierzy”. Ów marny kompromis przypadł widać do gustu legionowskim radnym PIS, którzy błyskawicznie przekuli tę propozycję w formalny wniosek. Co on zwojuje na kolejnej sesji rada miasta, to już inna sprawa.

Wiadomo natomiast, że o kapitulacji ani myślą byli żołnierze 1 Dywizji. Na wtorkowym (8 lutego) posiedzeniu zarządu stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców, jakie z udziałem zaproszonych gości odbyło się w sali konferencyjnej legionowskiego ratusza, stanowczo dali odpór zakusom wojewody oraz IPN, zapowiadając przy okazji kolejne działania na rzecz obrony nazwy szkoły. – Oczywiście wśród kościuszkowców wywołało to wielkie oburzenie. Trzeba zaznaczyć, że 1 Dywizja Piechoty, która powstała w Sielcach nad Oką w 1943 roku, była utworzona w głównej mierze z sybiraków, katorżników zesłanych przez władze Związku Radzieckiego w głąb Rosji. Gdy dowiedzieli się, że formowana jest polska jednostka, dzięki której mogą jak najszybciej dostać się do kraju – a nie zdążyli wcześniej do armii Andersa – postanowili wstąpić do tej dywizji. Jesteśmy tym ludziom winni cześć, chwałę i wielki honor. A teraz mówi się o nich, że na bagnetach przynieśli oni do naszego kraju komunizm. To nieprawda – podkreśla gen. dyw. Piotr Czerwiński, prezes stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców. O propozycji IPN i radnych PIS uzupełnienia nazwy zbudowanej przez nich szkoły o wyraz „żołnierzy” mówi krótko: – To zwykła gra słów. Dla nas 1 Dywizja to są żołnierze, to są wszyscy, którzy tam służyli. I nie wyobrażam sobie, żeby ta nazwa mogła ulec zmianie. Brzmi ona teraz: 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty i tak ma pozostać. O to będziemy walczyć!

Na razie owa walka zapowiada się głównie na papierze. Przykłady podobnych bojów o pamięć kościuszkowców, toczonych już np. w Bielsku-Białej, dowodzą, że choć trwają one długo i opierają się o sądy, da się w nich zwyciężyć. Pytanie tylko, czy w ogóle wojewoda musiał taką wojenkę rozpoczynać…? – To nie były proste wybory tych ludzi, tak jak nie jest prosta historia naszej ojczyzny. Myślę, że powinniśmy podejść do tego spokojnie i zajmować się rozwiązywaniem rzeczywistych problemów, a nie szukaniem tego, co Polaków dzieli, i rozdrapywaniem tej niewątpliwie trudnej historii – uważa prezydent Roman Smogorzewski. Cóż, tym razem raczej się bez tego nie obejdzie. Chyba że wojewoda przemyśli sprawę i jednak wywiesi białą flagę…

Poprzedni artykułAutomaty do paki
Następny artykułZnów niepokonane na Mazowszu!
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.