fot. UG Jabłonna

Szczerości i wylewności w kanonie politycznych cnót wprawdzie nie ma, ale ludziom z tej branży także się one zdarzają. Zwłaszcza na szczeblu samorządowym, gdzie jakoś łatwiej powiedzieć wyborcom coś od serca. Tak właśnie uczynił niedawno legionowski starosta, tuż przed uroczystym podpisaniem umowy w sprawie dokończenia jabłonowskiej obwodnicy. No i się zaczęło…

Cóż takiego zrobił legionowski starosta? Ano jak na spowiedzi wyznał zebranym gościom, z czym kojarzy mu się pałac w Jabłonnie, gdzie podpisy miały zostać złożone. Jak na spowiedzi, lecz chodziło o całkiem inny sakrament. – Ja powiem, że mam osobisty sentyment, bo 36 lat temu brałem tu ślub, w związku z tym wspomnienia odżywają. A jeszcze powiem, że z tą samą żoną przebywam tyle lat, to też warto… (w tym miejscu pojawiły się oklaski). Tak że nie było trochę przypadku, panie wójcie, że żeśmy wybrali takie miejsce, ponieważ z własnego małżeństwa wiem, że jak się raz dobrze zainwestuje, to finał jest też korzystny – z uśmiechem zauważył Sylwester Sokolnicki.

Czy podpisanie umowy właśnie w pałacu przyniesie obwodnicy szczęście, to się dopiero okaże. Przemawiający po staroście marszałek Mazowsza zadumał się jednak nad innym aspektem wieszczonego przez szefa powiatu powodzenia wspólnej inwestycji. Tym wyrażonym w mijającym dniach, miesiącach i latach. – Bardzo ciekawa sprawa z tym małżeństwem pana starosty. To znaczy, że to jest szczęśliwe miejsce. Rozumiem, że liczy pan na to, że jak tutaj podpiszemy to porozumienie, to też się szczęśliwie skończy? Ale ja mam nadzieję, że szybciej, niż trwa pańskie małżeństwo… – kontynuował ślubny wątek pogodny Adam Struzik.

Jak łatwo zgadnąć, podobne nadzieje żywią też – poza tysiącami mieszkańców gminy – jabłonowscy włodarze. Nic dziwnego, że przewodniczący jej rady szybko postarał się znaleźć jakiś bardziej pokrzepiający ślubny omen. Zaczynając wszak, podobnie jak starosta Sokolnicki, od własnych związanych z pałacem wspomnień. – Także i ja w tym miejscu… (tym razem do oklasków dołączyły też śmiechy) Tak, tak się właśnie stało, 26 lat temu. Pan marszałek był uprzejmy nawiązać w swojej wypowiedzi do tego okresu 36 lat, jak pamiętam, i powiedzieć, że życzyłby nam wszystkim, by tak długo to nie trwało. 26 lat mojego małżeństwa to też jest za długi okres, żebyśmy mogli kłaść to na szali i taką miarą mierzyć tę inwestycję – powiedział Wojciech Nowosiński, przewodniczący Rady Gminy Jabłonna. Po czym dodał: – Ale wiecie państwo, tak się zastanawiałem, gdzie moglibyśmy ją zmierzyć; który z samorządowców – tu obecnych lub mi znanych, ma krótszy staż. I pomyślałem sobie tak: wyobraźcie sobie państwo, mamy taką okoliczność, że w niedzielę wiceprzewodniczący rady gminy bierze ślub. Więc życzę, żeby to właśnie była miara prędkości tej inwestycji.

My zaś, w imieniu mieszkańców, oczywiście się do tych życzeń dołączamy. Na wszelki wypadek trzymając kciuki za to, by inwestorom nie przyszło do głów wziąć z planami nowej obwodnicy Jabłonny rozwodu.

Poprzedni artykułSobota w kratkę
Następny artykułNowa „Miejscowa na Weekend”!
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.