Kiedy już bitwa o powstanie szpitala w Legionowie została wygrana i opadł kurz wzniecony przez uczestników jego uroczystego otwarcia, licząca ćwierć tysiąca osób załoga placówki mogła w spokoju zacząć wypełniać swoje obowiązki. Jak zapewniają jej szefowie, wszystko jest gotowe do walki o zdrowie pacjentów. I jeśli na Piaskach mają nie być z czegoś leczeni, to tylko ze złudzeń.

Otwarcie szpitala wojskowego, jaki w ciągu dwóch lat wyrósł przy mundurowej przychodni na Piaskach, trudno było legionowianom i mieszkańcom powiatu przeoczyć. Zwłaszcza tym śledzącym przekazy lokalnych oraz krajowych mediów. Otwarcie i dla pacjentów, i dla oficjeli, których zaproszono na krótką uroczystość z udziałem szefa resortu obrony. Na rozesłane z politycznego klucza wici goście przybyli bez wahania. – W życiu każdego człowieka są daty i wydarzenia, które się wspomina, celebruje, do których się chętnie wraca. Również w życiu wspólnot samorządowych, które budujemy od ponad 30 lat, są na pewno takie zdarzenia, które już za naszego życia stają się historyczne. I nie ulega wątpliwości, że to, co nastąpiło 19 stycznia 2022 roku, dla Legionowa, dla powiatu legionowskiego jest wydarzeniem historycznym – uważa starosta Sylwester Sokolnicki. Trudno bowiem ukryć, że głęboko w historii osadzone są też marzenia o posiadaniu przybytku, gdzie mieszkańcy mieliby zapewnioną opiekę szpitalną. – Idea jego powstania narodziła się już na początku lat 90. I dzięki zaangażowaniu wielu ludzi mamy w dniu dzisiejszym pozytywny finał. Oczywiście jest wiele osób, które zasługują na podziękowanie w tym temacie – podkreśla samorządowiec.

Bodaj każda z nich, na czele ze zwierzchnikiem MON, podziękowania w trakcie otwarcia się doczekała. Teraz jednak kluczowe jest nie to, dzięki komu szpital powstał, lecz jak sprawnie będzie funkcjonował. – Naszym priorytetem na chwilę obecną, na dzisiaj, jest otworzyć szpital, przyjąć pacjentów, przetestować wszystkie ścieżki i działać sprawnie – tak, żebyśmy już teraz mogli zacząć służyć mieszkańcom powiatu i zabezpieczyć im podstawową opiekę zdrowotną na poziomie ambulatoryjnym, na poziomie szpitala i również na poziomie referencyjnym – mówi płk dr n. med. Robert Ryczek, komendant-dyrektor szpitala w Legionowie. Po czym dodaje: – Chcemy odnaleźć się tutaj na rynku, chcemy zapełnić tę dużą lukę, duży brak w zabezpieczeniu potrzeb zdrowotnych dla pacjentów z całego powiatu. Wiemy, że jest on bardzo zaludniony, ma około 120 tysięcy mieszkańców, i chcemy tym wszystkim ludziom służyć pomocą medyczną.

Tak cywilom, jak i – a może nawet przede wszystkim – żołnierzom ze stacjonujących w okolicy jednostek wojskowych oraz słuchaczom Centrum Szkolenia Policji. Wszystko, jak zapewnia mózg całej inwestycji, zostało uszyte na miarę. – Szpital w Legionowie powstał jako filia Wojskowego Instytutu Medycznego i naszym celem w momencie, kiedy projektowaliśmy jego strukturę oraz wyposażenie, było ścisłe odniesienie się do potrzeb zdrowotnych mieszkańców. A zatem struktura – to, jakie znajdują się tu oddziały, jakie jest wyposażenie tego szpitala, to wszystko jest pochodną potrzeb zdrowotnych mieszkańców Legionowa i okolic – tłumaczy gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyr. Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Póki co wojskowy szpital zameldował się na rynku medycznym i – poza sygnalizowanymi przez mieszkańców kłopotami z dodzwonieniem się do placówki – działa bez większych przeszkód. Zdążył już też niestety odnotować kilka zgonów. Tego jednak, zwłaszcza w dobie pandemii, uniknąć w żadnym szpitalu nie sposób. Można za to próbować sprawić, aby zdarzało ich się tam jak najmniej. – Liczę na to, że to, co udało nam się tu stworzyć; to, że jest to szpital – jedyny, póki co, w Polsce – rangi powiatowej funkcjonujący jako struktura szpitala klinicznego, zagwarantuje wszystkim pacjentom trafiającym do tej placówki możliwość prowadzenia diagnostyki i terapii na najwyższym poziomie – podsumowuje gen. Gielerak.

Biorąc jego deklaracje za dobrą monetę, lepiej jednak uwierzyć mu na słowo, niż osobiście sprawdzać ich prawdziwość. A na co dzień trzeba po prostu dbać o zdrowie i nawet od najlepszych szpitali trzymać się z daleka…

Poprzedni artykułPomoc w identyfikacji
Następny artykułŚluby z datą ważności
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.