fot. arch.

Dystans w tabeli oraz dzieląca szóstą po dziewięciu kolejkach IŁ Capital Legionovię od trzeciego ŁKS-u Commercecon Łódź niewielka różnica punktowa zwiastowały emocjonujący mecz, w którym trudno wskazać zdecydowanego faworyta. A już na pewno, grając przed własną publicznością, Novianki nie stały w nim na straconej pozycji. Koniec końców, po pięciosetowej walce, dwa punkty zostały w Legionowie.

Wyrównany początek niedzielnej rywalizacji potwierdził przedmeczowe prognozy. Większą przewagę (11:8) pierwsze osiągnęły Novianki. Tyle że kilkadziesiąt sekund później było już po 11 i Alessandro Chiappini profilaktycznie zawołał dziewczyny na przerwę. Po niej znów momentalnie odskoczyły, tym razem na cztery punkty i były coraz bliżej dobrego rozpoczęcia spotkania. Wprawdzie łodzianki podjęły pogoń, lecz gospodynie umiejętnie broniły swej przewagi. Świetnie dysponowana Gyselle Silva i jej ofiarnie walczące koleżanki doprowadziły do stanu 23:17, więc nie pozostało im nic innego, jak szybkie zakończenie seta. „Kropkę nad i” postawiła Aleksandra Gryka, zapewniając swej drużynie wygraną 25:18.

Drugą partię łodzianki rozpoczęły z dużym animuszem. Novianki się jednak nie wystraszyły, do stanu 5:5 grając punkt za punkt. Niestety, po serii błędów w ataku miejscowa straciły trzy „oczka” z rzędu, na co ich trener szybko zareagował wzięciem czasu. Gdzieś zagubiła się skuteczność w ataku prezentowana w pierwszym secie i dało się to zauważyć na tablicy wyników (7:11). Gdy w połowie seta ich strata skurczyła się do minimum i wydawało się, że wyrównają, kilka błędów sprawiło, że gra Novianek całkiem się posypała i przegrywały już 12:17. Rady dawane w przerwie przez trenera Chiappiniego wiele już nie zmieniły: szwankował blok, zbyt rzadko punktował też atak. IŁ Capital Legionovia walczyła do końca, ale miała przed sobą bardzo trudne zadanie. Za trudne: drugiego seta przegrała do 19.

Mimo to kolejne rozdanie miejscowe zaczęły bez obciążeń, tak jak w tym pierwszym znów imponując skutecznością, również w bloku. Nic dziwnego, że przy stanie 8:4 trener gości od razu wziął swoje siatkarki na rozmowę. Kiedy po asie Olivii Różański i kolejnej wygranej piłce zrobiło się 11:5, łodzianki znów musiały słuchać cierpkich słów drugiego szkoleniowca. Bartłomiej Bartodziejski zaczął szukać zmian, bo jego drużynie wyjątkowo nie szło. Za to Gyselle Silva zaczęła bombardować rywalki silnymi, celnymi atakami, wyprowadzając IŁ Capital Legionovię na 14:7. Przy stanie 19:11 wyglądało na to, że losy seta zostały rozstrzygnięte. Z ŁKS-em trzeba jednak uważać do końca. Gdy przewaga stopniała do sześciu punktów (20:14), Alessandro Chiappini z miejsca poprosił o przerwę. Łodzianki próbowały jeszcze gonić, jednak nie zdążyły już napędzić Noviankom strachu. Po wygranej do 20 to one podtrzymały szansę na zgarnięcie tego wieczoru pełnej puli.

Warunkiem było podtrzymanie dyspozycji i koncentracji z trzeciego seta. Sęk w tym, że powtórzyła się raczej historia z drugiego. Tak więc przy wyniku 1:4 trener Chiappini był zmuszony przemówić swoim siatkarkom do rozumu. Remis 4:4 wskazywał, że znalazł odpowiednie słowa… Pierwszy raz Novianki wyszły na prowadzenie przy stanie 8:7, co trener przyjezdnych błyskawicznie „skomentował” wzięciem czasu. Zaciekle walczące łodzianki zdołały jednak odzyskać prowadzenie i po kilku minutach znów powiększyły je do trzech „oczek” (12:9). Mocno skupione, często nie pozwalały gospodyniom za pierwszym razem kończyć ataków. Gdy zrobiło się już 11:17, prowadzący je Włoch znów wziął czas, bo zanosiło się na tie-breaka. Chwilę później dał też odpocząć najlepszym zawodniczkom, aby zebrały siły na piąte, decydujące starcie. To czwarte legionowianki przegrały do 18.

Punktowanie w tie-breaku zaczęły siatkarki z Legionowa i szybko wyszły na 3:1. Nie było jednak mowy o ich dominacji, bo łodzianki nie dawały za wygraną. Gdy po trzech obronionych atakach rywalek doszły je na 6:6, wydawało się, że Novianki odbijają się od ściany. Na szczęście nie zbiło ich to z tropu i przy zmianie stron prowadziły 8:6. Z obu stron sunęły potężne ataki i do samego końca trwała wyrównana walka o zwycięstwo. Lepiej zniosły ją Novianki, dochodząc do pierwszego meczbola przy stanie 14:13. Drugiego, po kapitalnym ataku Gyselle Silvy, już nie potrzebowały. Nagrodę za zdobyte w tym meczu aż 27 punktów Brazylijka jednak nie dostała. MVP spotkania, po raz czwarty w tym sezonie, wybrano wyjmującą tego dnia nieprawdopodobne piłki Izabelę Lemańczyk.

IŁ Capital Legionovia Legionowo – ŁKS Commercecon Łódź 3:2 (25:18, 19:25, 25:20, 18:25, 15:13)

IŁ Capital Legionovia: Grabka, Różański, Tokarska, Silva Franco, Erkek, Gryka, Lemańczyk (libero) oraz Dąbrowska, Szczyrba, Damaske.
ŁKS Commercecon: Roberta, Jones-Perry, Alagierska, Colombo, Grajber, Witkowska, Maj-Erwardt (libero) oraz Gajer, Sobiczewska, Pacak, Strasz (libero).
MVP: Izabela Lemańczyk (IŁ Capital Legionovia).

Poprzedni artykułDzieci zanurzone w zdrowiu
Następny artykułPierwsi do pierwszej pomocy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.