Tam, gdzie wkrótce ruszy rozbudowa legionowskiego Maxima, rzutem na taśmę zdążyła się jeszcze rozgościć impreza, która przez cały dzień przyciągnęła setki, jeśli nie tysiące mieszkańców. Ci młodsi opuszczali ją syci historyczno-rycerskich wrażeń, starsi zaś po prostu… najedzeni.

Wystrzałowo, bo od trzech armatnich salw, rozpoczęła się w niedzielę impreza na osiedlu Sobieskiego, nieopodal Domu Handlowego Maxim. A właściwie dwie imprezy, które zgodnie i z powodzeniem mogły odbywać się jedna przy drugiej. – W tym roku, po tej ubiegłorocznej posusze, bardzo delikatnie podchodzimy do organizowania wydarzeń w mieście. Dlatego staramy się je organizować… przy okazji. I tak właśnie, przy okazji tego, że pomysłodawcy festiwalu food trucków zwrócili się do nas z propozycją zorganizowania takiego wydarzenia w Legionowie, postanowiliśmy połączyć te dwie imprezy i zaproponować też mieszkańcom piknik rycerski – mówi Anna Szwarczewska, kierownik referatu kultury i współpracy Urzędu Miasta w Legionowie.

Tuż obok pełnych smaków restauracji na kółkach można zatem było spalić kalorie podczas przeróżnych, mniej lub bardziej wyczerpujących aktywności. W rozbitym naprędce średniowiecznym obozowisku atrakcji przygotowano co niemiara. – Oczywiście poza rycerzami, którzy będą tutaj również prezentować swój kunszt bojowy, mamy tu jeszcze na przykład warsztaty rzemieślnicze, gdzie można spróbować swoich sił chociażby w garncarstwie. Można się też dowiedzieć, jak dawniej tkano materiały, a poza tym postrzelać z łuku porzucać oszczepem lub spróbować swoich sił w zabawach plebejskich. Ponieważ dawniej bawiła się nie tylko szlachta, ale każdy mieszkaniec kraju, będący w lepszej lub gorszej sytuacji, zawsze chciał znaleźć chwilę na jakąś zabawę. No i zostało nam to do dnia dzisiejszego, dlatego też wszyscy się tu dzisiaj bawimy – opowiada ze swadą odziany w rycerskie szaty Michał Teodorewicz, współorganizator imprezy.

Tak więc kto chciał, mógł na przykład podszkolić się w używaniu dawnego oręża, a osoby o mniej bojowym nastawieniu zajęły się ceramiką czy tkactwem. Na najbardziej niesfornych uczestników pikniku rycerskiego czekały najprawdziwsze dyby oraz klatka kata. Ci aktywni mogli też stanąć w szranki w takich konkurencjach, jak skakanie w workach, przeciąganie liny oraz rzuty do celu. Krótko mówiąc, działo się całkiem sporo. Tak samo zresztą jak w całym średniowieczu, które miało przecież nie tylko ciemne strony. – Porównując je do największego rozkwitu cywilizacji starożytnych, to rzeczywiście była zapaść i wracano do tego poziomu przez setki lat. Aczkolwiek jeżeli chodzi o sam koniec średniowiecza, to już przechodzimy w renesans, którego przecież nie byłoby bez tych ostatnich dekad średniowiecza. Wystarczy popatrzeć na kulturę, na sztukę, na to wszystko, co nam pozostało po tamtym czasie. Krótko mówiąc, na wielu dziedzinach, które już wtedy były na bardzo wysokim poziomie – podkreśla pan Michał.

To ostatnie określenie świetnie pasuje do opisania jakości dań serwowanych z niedzielę z food trucków. Trudno się zatem dziwić, że właściwie za każdym razem są one przyjmowane w Legionowie z otwartymi rękami. Teraz, tuż po gastronomicznym lockdownie, mieszkańcy miasta jeszcze bardziej są głodni takich kulinarnych atrakcji. – Wielu organizatorów festiwali food trucków zwracało się do miasta z pytaniem o wskazanie miejsca bądź też jakąś współpracę przy organizacji tego typu wydarzeń. One tak naprawdę zawsze cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem i widać, że legionowianie lubią kosztować tego, co food trucki oferują – dodaje Anna Szwarczewska. Tak oto można było w niedzielę połączyć w Legionowie przyjemne z pożytecznym, no i smaczne ze zdrowym. Nic dziwnego, że skorzystało z tej okazji mnóstwo osób.

Poprzedni artykułPolacy i auto-sugestia
Następny artykułNie zdołał dopłynąć
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 52-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od blisko dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.