We wtorek (13 lipca), po długich dwóch latach robót, przedstawiciele rządu oficjalnie odtrąbili na miejscu zakończenie trzeciego etapu rozbudowy legionowskiego odcinka drogi krajowej nr 61. Tym razem, kosztem 46 mln zł, dwupasmówkę przesunięto o prawie dwa kilometry – od wiaduktu nad torami kolejowymi do skrzyżowania z ulicą Wolską.

Przesunięto też, jak szepcze się w politycznym światku, ostateczny termin otwarcia drogi. Na szczęście stosunkowo niewiele. – To, co martwi, to różne pogłoski dotyczące tego, że inwestycja właściwie była gotowa do oddania do użytku już kilka dni temu, ale czekano z otwarciem drogi na to, aż pojawi się tam odpowiednia reprezentacja obozu rządowego. To smutne, że nawet dziś rano kierowcy stali w wielokilometrowych korkach. Nie oddano do użytku drugiej nitki ulicy Zegrzyńskiej, no bo jeszcze minister nie otworzył… To bardzo przypomina złe czasy, ale myślę, że od dzisiaj mieszkańcy Legionowa i powiatu cieszą się przede wszystkim z tego, że ta droga działa i że można nią przejechać – mówi Jan Grabiec, były legionowski starosta, a obecnie opozycyjny poseł z Legionowa.

Najpierw jednak, jak wspomniano, na miejsce zjechali się przedstawiciele obozu władzy. I to nie byle jacy, bo z ministrami Mariuszem Błaszczakiem oraz Andrzejem Adamczykiem na czele. Pojawili się też związani z nim miejscy i powiatowi radni, widać zawiadomieni, że otwarcie rozpocznie się wcześniej, niż zapowiadano. Co znamienne, do legionowskiego ratusza zaproszenie na otwarcie drogi nie dotarło. – Mogę potwierdzić jedno: udała się ta inwestycja, udała się ta droga. Ta część życia, którą zostawili tutaj pracownicy bezpośrednio realizujący to przedsięwzięcie, a wcześniej projektanci, nadzór, który starał się dopilnować – i uczynił to bardzo dobrze – aby droga została zrealizowana w wysokich parametrach, w wysokiej technologii i w wysokiej jakości. Ten wysiłek nie poszedł na marne – z patosem podkreślił szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk. A jego „siłowy” kolega z Rady Ministrów dodał: – Miałem sposobność z panem ministrem właśnie przejść się tą drogą. To rzeczywiście jest bardzo dobrze wykonana praca. A co jest najważniejsze? Bezpieczeństwo. Ta droga, przebudowana i poszerzona, będzie bezpieczna dla użytkowników – powiedział minister obrony narodowej.

Stojąc na drodze, Mariusz Błaszczak, a zarazem także przecież legionowski poseł, tradycyjnie starał się przy okazji rozjechać politycznych przeciwników PiS-u. Na szczęście tyko werbalnie, bez używania resortowego sprzętu… – Chciałem podkreślić, że tym różni się Prawo i Sprawiedliwość od innych rządzących Polską, że dotrzymujemy obietnic, że potrafimy rządzić! – zakomunikował zebranym mówca.

O rozmaitych perypetiach związanych z przebudową legionowskiego odcinka krajówki szef MON-u nie wspomniał. Tymczasem ma ona długą i momentami zagmatwaną historię. – Walczyliśmy o to przez lata. Ta inwestycja ruszyła w 2015 roku, wtedy gdy miałem jeszcze przyjemność być wiceministrem i starać się o zabezpieczenie środków na ten cel. Niestety inwestycja trwała bardzo długo. Wszyscy mamy świadomość, że powinna być oddana do użytku już kilka lat temu. No ale lepiej późno niż wcale – podsumowuje Jan Grabiec. Cóż, trudno mieć co do tego wątpliwości. W urzędzie miasta ich w każdym razie nie mają. – Bardzo się cieszymy z tego, że wreszcie został uruchomiony ruch na drugiej nitce DK 61, od wiaduktu do granic miasta, a właściwie do skrzyżowania z drogą wojewódzką na Nasielsk. Przede wszystkim znikną korki z wiaduktu i ta część miasta będzie bardziej przejezdna. Myślę, że w związku z tym otwarciem zmniejszy się także ruch na innych ulicach, chociażby na przejeździe kolejowym Polna-Kwiatowa – uważa Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.

Przebudowany przez firmę Skanska odcinek drogi, chociaż dosyć krótki, przysporzył wykonawcy sporo pracy. Roboty prowadzono bowiem „pod ruchem”, co wymagało wielu zmian w jego organizacji. Problemów, do tego naprawdę groźnych, pojawiło się jednak więcej. – W trakcie tej przebudowy odkryto i zneutralizowano 70 niewybuchów. To świadczy o skali przedsięwzięcia: raz o tym, jak ta ziemia jest doświadczona, a dwa, w jaki sposób ta inwestycja była skomplikowana – przypomniał Jarosław Wąsowski, dyr. warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jej główny element to oczywiście poszerzenie jezdni do dwóch pasów ruchu w każdą stronę. Główny, lecz nie jedyny. – Oprócz tej drugiej jezdni to ciągi pieszo-rowerowe, to drogi serwisowe, to ekrany akustyczne, to cztery skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Tak, aby całość tej drogi była w pełni funkcjonalna, w pełni bezpieczna – dodał dyr. Wąsowski.

Bezpośrednie połączenie z krajówką mają teraz jedynie ulice: gen. Tadeusza Buka, Strużańska i Sybiraków, Piaskowa, Wolska oraz Polna. Pozostałe włączają się do dróg dojazdowych. Wygląda więc na to, że permanentne korki na wiadukcie przesuną się w stronę ronda w Zegrzu. Tam, gdzie za kilka lat również ma dotrzeć dwupasmówka. – To też odcinek zaplanowany w 2015 roku. Mam nadzieję, że szybko zostanie zaprojektowany i wykonany, tak żeby w sposób cywilizowany można było przejechać przez Legionowo: dostać się do miasta i z niego wyjechać – mówi poseł Grabiec. Umowę na projekt i rozbudowę liczącego 4,5 km odcinka DK 61 pomiędzy Legionowem a Zegrzem podpisano w grudniu ubiegłego roku. Wartą 195 mln zł inwestycję zrealizuje Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego. Ma ona zostać oddana do użytku w połowie 2024 roku.

Poprzedni artykułGrunt to dobry grant!
Następny artykułKolejna śmierć na drodze
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.