Na klubowym profilu na Facebooku prezes KPR Legionowo Dominik Brinovec opublikował niedawno oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego zrezygnował z prób realizacji wywalczonego na boisku przywileju, czyli gry w elicie krajowego szczypiorniaka. Lecz jak zapewnia kibiców, nie zrezygnował jednak z powrotu do PGNiG Superligi całkowicie.

Kolejny raz wszystko rozbiło się o kasę. Legionowskiego klubu, podobnie jak kilku innych mających wcześniej taką możliwość, po prostu nie stać na spełnienie wygórowanych, zdaniem wielu działaczy, oczekiwań finansowych wobec ekip z Superligi. I trudno się dziwić, bo – nomen omen – w grę wchodzą miliony złotych. „Dziś przepaść między nami a PGNiG Superligą jest większa niż rok temu, w związku z czym realna ocena sytuacji spowodowała, iż nie zdecydowałem się aplikować do najwyższej klasy rozgrywkowej” – pisze szef KPR-u. Ale kilka linijek dalej zapewnia: „Nie zrezygnujemy z batalii o Superligę. Będziemy chcieli wygrywać, pokazywać swoją wartość i rozkochiwać społeczność w piłce ręcznej dalej, z wielką nadzieją, że znajdą się ludzie skłonni zainwestować w ten piękny mazowiecki projekt. Być może trzeba nam będzie kilku sezonów na szczycie, by zbudować budżet na miarę PGNiG Superligi. Nasz długofalowy projekt zakłada powrót do elity i miejmy nadzieję stanie się to jak najszybciej”.

Póki co, swoje marzenia o zmaganiach z najlepszymi w kraju zespół KPR-u zweryfikuje w starciach z rywalami występującymi w Lidze Centralnej. Jeszcze w tym roku, oby już siedząc na trybunach legionowskiej Areny, kibice będą mieli okazję się przekonać, na ile owe marzenia są w tym momencie uzasadnione. „Wierzcie w nas dalej, wspierajcie, kibicujcie, bądźcie z nami. Nie zawiedziemy Was” – obiecuje na koniec Dominik Brinovec. W imieniu miejscowych fanów piłki ręcznej trzymamy za słowo!