Lepiej późno niż wcale. Siedemnastego maja, na pierwsze dwa tygodnie pracy w formie hybrydowej, do szkół wracają uczniowie klas IV-VIII. Podejrzewając swe ewentualne „zdalne” zaległości, nie muszą jednak tego powrotu się obawiać. Zamiast gruntownie sprawdzać ich wiedzę, zachęcani przez ratusz nauczyciele z legionowskich placówek oświatowych postanowili sprawdzić się w nieco innej roli.

Termin szkolnej reaktywacji z kilku względów jest może mało fortunny, ale akurat w tym przypadku karty rozdawał nie resort oświaty, lecz pandemia. I dlatego nie ma co grymasić. – Ponieważ jest on związany z tygodniami, w których jest przeprowadzany egzamin klas ósmych, realnej nauki będzie tak naprawdę siedem dni. Dlatego z innymi dyrektorami z Legionowa wspólnie ustaliliśmy, że na ten okres wprowadzamy dzieci w systemie „trzy na cztery”, czyli każda klasa będzie trzy dni w szkole, a cztery dni w edukacji online. Natomiast klasy ósme na pierwszy tydzień przed egzaminem praktycznie wszystkie wracają stacjonarnie, bo chcemy poświęcić ten czas na jak najlepsze przygotowanie do egzaminów. Od 31 maja już wszystkie dzieci wracają do pracy stacjonarnej – informuje Dorota Kuchta, dyr. Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 w Legionowie.

Legionowskie szkoły na powrót swoich uczniów czekają z niecierpliwością. Starając się, aby do tego czasu każdy szczegół był dopięty na ostatni guzik. – Przygotowujemy już specjalny plan lekcji, taki żeby – podobnie jak było we wrześniu i w październiku – dzieci nadal pozostawały w takich „bańkach”, czyli każda klasa, w miarę możliwości, będzie przebywała w oddzielnej sali lekcyjnej, a obiady będą rozłożone na różne godziny, aby klasy nie stykały się ze sobą i zachowane było jak największe bezpieczeństwo sanitarne. Ponadto przygotowaliśmy na zewnątrz naszej szkoły sześć stanowisk pozwalających prowadzić lekcje na świeżym powietrzu. Chcemy, aby jak najwięcej zajęć odbywało się w formie spacerów albo właśnie w plenerze – dodaje dyrektorka „dwójki”.

Nawet najcieplejsze powitanie uczniów może jednak nie wystarczyć do ponownej szkolnej aklimatyzacji. Również w ich szeregach długi czas zdalnej nauki zrobił swoje. Wiedzą to dobrze nauczyciele, wiedzą też oświatowi zwierzchnicy z ratusza. Nic dziwnego, że w kwestii stawianych po lockdownie wymagań mówią oni jednym głosem. – Chciałbym zaapelować do środowiska pedagogów, nauczycieli, aby ten czas powrotu do szkoły przeznaczyć na odbudowanie relacji i więzi. Zarówno między uczniami, jak i uczniów z nauczycielami. Nauczanie zdalne było bardzo specyficzne. Nie było w tym winy uczniów ani nauczycieli, że mogli spotykać się tylko online i uczyć się online, w związku z tym powrót po tylu miesiącach do szkolnej ławki dla wielu będzie przeżyciem, a czasem nawet szokiem – uważa Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Dlatego właśnie należy teraz otoczyć wszystkich uczniów szczególną opieką. – Nie jest to dobry czas na kartkówki, sprawdziany czy na weryfikację zeszytów. To czas na to, żeby być może nadrabiać zaległości, ale nie w sposób odtwórczy, punkt po punkcie, tylko tak, by na nowo zainteresować ucznia wiedzą – dodaje zastępca szefa ratusza. – Wracamy po to, żeby być ze sobą. Wracamy po to, żeby budować relacje rówieśnicze. Wracamy po to, żeby dzieci znowu nauczyły się być ze swoimi kolegami i koleżankami, z nami – nauczycielami. My, nauczyciele, też musimy znowu nauczyć się być ze sobą i z dziećmi. Jest przed nami ogromna praca, oparta głównie na wsparciu psychologicznym – na budowaniu relacji i tak naprawdę na tworzeniu naszego szkolnego świata na nowo – podkreśla dyr. Kuchta.

Pozostaje pytanie, w jakim stopniu ten stary świat zmienił psychikę młodzieży i wpłynął na jej potencjał edukacyjny. Bo co do tego, że oświacie lockdown każe o sobie pamiętać jeszcze długo, specjaliści nie mają żadnych wątpliwości. – Na pewno pandemia odciśnie piętno na nauczaniu. Być może w dłuższej perspektywie zyskamy jednak pewne rozwiązania, które „od święta” będzie można stosować w oświacie – na przykład do prowadzenia zajęć dodatkowych. Mówię o pewnych technologiach, które wdrożono w trakcie zdalnego nauczania. Natomiast duży problem, który będzie trwał, dotyczy wpływu izolacji na psychikę młodych ludzi. I tutaj jest duża praca do wykonania zarówno dla psychologów, pedagogów szkolnych, jak i dla wychowawców. Myślę, że będzie to trwało równie długo, jak okres zdalnego nauczania – ocenia Piotr Zadrożny.

Zdaniem dyrektor legionowskiej „dwójki” nie trzeba natomiast obawiać się powstałych w trakcie takich lekcji zaległości. Chociaż akurat tutaj, ze zrozumiałych względów, w każdej placówce ich skala wygląda inaczej.– Przez ten ostatni rok prowadziliśmy bardzo solidną edukację online, ponieważ pracowaliśmy według normalnego planu lekcji, odbywały się one codziennie, a dzieci każdego dnia miały kontakt z nauczycielami. Oczywiście to nie jest to samo co nauka stacjonarna, natomiast tym, czy musimy coś nadrabiać, będziemy martwić się od września. Przeprowadzimy dokładne analizy, przyjrzymy się temu i na pewno od września przygotujemy specjalny plan i postaramy się, aby dzieci nie miały zaległości w materiale. Ale nie materiał, nie ta sfera dydaktyczna jest w tym momencie najważniejsza. Dziś dla nas najważniejsze są dzieci – mówi Dorota Kuchta.

Potwierdzeniem tych słów jest jej złożona w imieniu wszystkich dyrektorów deklaracja, o jakiej uczniowie mogli dotąd tylko marzyć. – Ten czas od 17 maja ogłaszamy w naszych szkołach czasem bez jedynek, czasem bez odpytywania, czasem bez sprawdzianów i kartkówek. Będziemy pracować z dziećmi, bo takie jest nasze zadanie, ale będziemy robić to metodami aktywnymi, projektami i przede wszystkim postaramy się tak zorganizować zajęcia, aby było jak najwięcej możliwości współpracy pomiędzy uczniami, aby było jak najwięcej międzyludzkich interakcji. Bo to jest teraz dla nas najważniejsze.

Na szczęście jednego pandemia w krajowej edukacji nie zmieniła – terminu wakacji. Oby w tym roku bardziej dla uczniów udanych niż poprzednie.

Poprzedni artykułJak prześwietlić rachmistrza
Następny artykułZabójcze rogi
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.