fot. arch.

Wspomnienia bywają nie tylko miłe i wzruszające, lecz także sporo można się dzięki nim nauczyć. A przynajmniej spojrzeć na rzeczywistość z nieco szerszej perspektywy. Choćby dzięki takim wydarzeniom, o jakich pisaliśmy niemal osiemnaście lat temu – w maju 2003 roku, donosząc o pierwszych przymiarkach Urzędu Miasta Legionowo do budowy nowego ratusza.

Mało kto już dziś pamięta, że wielu ówczesnych radnych – argumentując to głównie wpędzeniem miasta w ogromne długi – za nic nie chciało zgodzić się na budowę nowej siedziby władz miasta, zaś wszyscy urzędnicy unikali słowa „ratusz”, jak przysłowiowy diabeł święconej wody. Zamiast go używać, stosowało się wtedy sprytny kamuflaż, mówiąc na głos o projekcie budowy centrum administracyjno-informacyjnego. Dlaczego? Bo na własny ratusz Legionowo nie dostałoby z Unii Europejskiej nawet złotówki. Z przecieków, jakie wówczas dotarły do naszej redakcji, wynikało, że przy centrum powstanie duży parking, w jego wnętrzu sala widowiskowa na około trzysta miejsc, a sam budynek stanie przy rondzie (jeszcze wtedy) Poniatowskiego, u zbiegu ulic Sowińskiego i Piłsudskiego, pomiędzy (jeszcze wtedy) Zespołem Szkół Ogólnokształcących nr 1 a (jeszcze wtedy) stacją pogotowia ratunkowego. Jak więc widać, od samego początku podawaliśmy tylko sprawdzone informacje. Z biegiem lat sprawdziła się także wizja prezydenta Romana Smogorzewskiego, przekonującego sceptyków, że nowe serce miasta nie tylko jest mu potrzebne, ale też szybko – między innymi dzięki przewidzianym tam powierzchniom komercyjnym – uda się spłacić zaciągnięte na jego budowę kredyty. I tak też się stało. Czy dzisiaj ktoś wyobraża sobie Legionowo bez budynku przy ul. Piłsudskiego 41, bez jego przeszklonego atrium i sali widowiskowej? Mało prawdopodobne.

Nawiasem mówiąc, dużym wydarzeniem maja 2003 roku była też prywatyzacja Publicznego Zakładu Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Legionowie, czyli dzisiejszej przychodni „Zdrowie” przy ul. Sowińskiego. O losach tej popularnej wśród mieszkańców placówki zadecydowali, choć nie jednogłośnie, miejscy radni. Ośmiu było za jej prywatyzacją, siedmiu przeciwko, uchwała została więc podjęta większością zaledwie jednego głosu. Prezydent Legionowa Roman Smogorzewski miał wówczas powiedzieć: „Prywatyzujemy, bo za przykładem Kuby i Korei Północnej stwierdzam bez wahania, że to co prywatne, jest lepsze”. Chyba było w tym sporo racji, bo po latach wiele się w tej kwestii nie zmieniło…