fot. arch.

W poniedziałek wielkanocny (5 kwietnia) legionowscy strażacy dwukrotnie musieli pomagać w otwarciu mieszkań, w których miały przebywać osoby, z którymi od pewnego czasu nie było żadnego kontaktu. Niestety w obu przypadkach zgłoszenia okazały się uzasadnione.

Pierwsza interwencja miała miejsce około południa w jednym z bloków przy ul. Jagiellońskiej w Legionowie. Mieszkanie znajdowało się na szczęście na parterze, więc wejście do niego nie przysporzyło strażakom specjalnych trudności. W środku zastano nieprzytomną kobietę. Natychmiast przystąpiono do reanimacji. Niestety nie udało się jej już uratować. Lekarz pogotowia stwierdził zgon.

W tym samym czasie, kiedy strażacy pracowali jeszcze przy Jagiellońskiej, wpłynęło zgłoszenie od mieszkanki jednego z bloków przy ul. Sowińskiego. Twierdziła ona, że od pewnego czasu nie widziała swojej sąsiadki, która wcześniej przechodziła COVID 19. Jej mieszkanie znajdowało się na jednym z wyższych pięter wieżowca, strażacy rozstawili więc podnośnik, aby przy jego pomocy dostać się do środka. Nie było to jednak konieczne, bo jak się okazało, sąsiadka kobiety miała klucze do jej mieszkania. Do środka wszedł jeden z policjantów ubrany w odzież ochronną. Ujawnił tam zwłoki.