W takiej sytuacji aż chciałoby się rzec: grunt to grant! Legionowska biblioteka po raz drugi otrzymała finansowe wsparcie z Funduszu Naturalnej Energii, dzięki któremu rozkręci kolejną inicjatywę z ekologią w roli głównej. – Nasz projekt nosi nazwę „Sąsiedzi, czyli co się roi w mieście” i w zasadzie zawiera się w niej cały temat. Ci tajemniczy sąsiedzi to rośliny i zwierzęta żyjące z nami w Legionowie. Chcemy mówić o nich właśnie jak o sąsiadach, a nie lokatorach albo jeszcze gorzej – przeszkodach – tłumaczy Karolina Błaszczak-Modzelewska, zastępca dyr. Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

Swoim zwyczajem bibliotekarze postarali się zawrzeć w nazwie projektu dodatkowe treści. – Z jednej strony można tutaj nawiązać do postaci generała Bolesława Roi, czyli pomysłodawcy nazwy miasta. A więc do początków ośrodka miejskiego i do całego późniejszego rozwoju. Z drugiej strony słowo „roić się” przywołuje zarówno całokształt roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego życia w mieście, lecz także pokazuje to, jak w głowach legionowian roją się pomysły; to, jak oni sami chcą wpływać i kształtować otaczającą ich przestrzeń – mówi Ewa Kobylińska z Miejskiej Biblioteki Publicznej.

Jak w wielu innych dziedzinach życia, w przypadku edukacji ekologicznej także sprawdza się powiedzenie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Pomysłodawcy projektu to wiedzą i chcą zrobić z tej wiedzy użytek. – Rozpoczęliśmy już pierwsze działania. Legionowska poetka, pani Hania Niewiadomska, napisze dziesięć tekstów poruszających zagadnienia bioróżnorodności w Legionowie. Będą one bardzo proste i zapoznają dzieci ze zwyczajami zwierząt i roślinami, które chcemy traktować jak pełnoprawnych mieszkańców naszego miasta. Są po prostu naszymi sąsiadami. Wkrótce ogłosimy także konkurs ilustratorski, w którym dzieci będą mogły tworzyć obrazki do wierszy, które napisze pani Hanna. Dzięki temu chcemy jeszcze lepiej dotrzeć z publikacją do najmłodszych uczestników – wyjaśnia Karolina Błaszczak-Modzelewska.

W planach są także adresowane do młodzieży warsztaty pod hasłem „Bzyczące i ćwierkające ogrody”. Ich uczestnicy poznają zasady tworzenia tego rodzaju miejsc oraz dobierania roślinności w taki sposób, aby miały z niej pożytek ptaki, owady i zwierzęta. – Będziemy starali się podsuwać w naszych działaniach bardzo konkretne porady i wskazówki, co robić, czego unikać i jak można wprowadzać w życie te drobne, dobre zmiany ekologiczne. Innymi słowy odpowiemy na padające bardzo często pytanie: jak zacząć – dodaje zastępca dyrektora MBP.

Wiele działań związanych z projektem „Sąsiedzi, czyli co się roi w Legionowie” będzie realizowanych na legionowskich osiedlach mieszkaniowych. W partnerstwo dotyczące edukacji ekologicznej spółdzielnia weszła bez wahania. Ma w niej zresztą doświadczenie. – Postanowiliśmy „odgrzać” temat z pierwszej dekady XXI wieku, kiedy to zleciliśmy dendrologom opracowanie dokładnej analizy rozmieszczenia krzewów i zadrzewienia na osiedlu Jagiellońska. Później ci dendrolodzy złapali się za głowy, bo okazało się, że takiego skupiska tak różnorodnej roślinności jeszcze w jednym miejscu nie widzieli – wspomina Szymon Rosiak, prezes SMLW w Legionowie. Dość powiedzieć, że na jej włościach specjaliści naliczyli prawie sto gatunków drzew i ponad setkę gatunków krzewów. Większości z nich żyło się wśród wielorodzinnych budynków znakomicie. – Ta roślinność pojawiła się tutaj częściowo za sprawą spółdzielni, ale w większości za sprawą mieszkańców, którzy się tu osiedlali i przywozili ze sobą – z jakich źródeł, nie wiemy – drzewa i rośliny, po czym je sadzili. Czasami zresztą bez ładu i składu, bo na przykład na sieciach ciepłowniczych. No ale starali się, żeby ich osiedle ładnie wyglądało. Jak to wszystko wyrosło, zrobiła się z tego wspaniała roślinność.

Tym samym potwierdziło się kolejne znane powiedzenie – to, że historia lubi się powtarzać. I właśnie do niej, tej lokalnej, realizując projekt w setną rocznicę Pierwszego Spisu Powszechnego, bibliotekarze też chcieli nawiązać. – W tym pierwszym spisie miejscowość Jabłonna Gucin, która znajdowała się na terenie położonym blisko obecnego centrum Legionowa, przedstawiona była jako miejscowość letniskowa. Wśród lasów znajdowało się tam zaledwie dziesięć drewnianych willi. To było miejsce odpoczynku dla mieszkańców Warszawy – przypomina Ewa Kobylińska. – Jednak na przestrzeni minionego stulecia nastąpił bezprecedensowy rozwój miasta, choć często chaotyczny i przynoszący negatywne skutki dla środowiska oraz komfortu życia mieszkańców. Dlatego bardzo zależy nam na tym, żeby w ramach naszego projektu pokazywać takie działania, dzięki którym sami mieszkańcy – w oddolnych, bardzo prostych inicjatywach – będą w stanie pozytywnie wpływać na swoje otoczenie.

Jeżeli chodzi o legionowskie blokowiska, dzięki biblioteczno-spółdzielczej kooperacji mogą one tylko zyskać. Przede wszystkim na atrakcyjności. – Tam właśnie powstaną ogrody wertykalne z palet, w których będziemy umieszczać rośliny miododajne oraz pnącza pochłaniające zanieczyszczenia. Finałowym elementem będzie stworzenie edukacyjnej szansy przyrodniczej, którą przygotujemy we współpracy z legionowską spółdzielnią mieszkaniową i przy wsparciu urzędu miasta – zapowiada Karolina Błaszczak-Modzelewska.

Realizacja projektu „Sąsiedzi, czyli co się roi w Legionowie” potrwa do czerwca tego roku. Organizatorem konkursu na grant finansowy z Funduszu Naturalnej Energii jest Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM, a jego partnerem – Fundacja „Za górami, za lasami”.

Poprzedni artykułCo z klasami?
Następny artykułInwestycja z pompą
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.