fot. arch.

Siódmym po zasadniczej fazie rozgrywek siatkarkom DPD IŁCapital Legionovii Legionowo przyszło w play-offach zmierzyć się z ekipą, której w tym sezonie już dwa razy ulegały. W poniedziałkowym (15 marca) starciu wiceliderki z E.Leclerc Moya Radomki Radom lepsze były jednak tylko w pierwszym secie. Trzy pozostałe padły łupem gości i w sobotę, na własnym parkiecie, to legionowianki będą miały po swojej stronie więcej atutów.

Statystyki nie były dla nich zachęcające. W bieżącej kampanii podopieczne Alessandro Chiappiniego przegrywały z radomiankami dwukrotnie: w trzech i w czterech setach. Grając w poniedziałek u siebie, drużyna stanowiąca największe objawienie regularnego sezonu mogła więc (mimo ubytków w składzie) czuć się dosyć pewnie. Za to legionowianki wyszły na parkiet w najmocniejszym składzie, do tego wyluzowane, z uśmiechem i wiarą w sprawienie sporej niespodzianki.

Początek spotkania był wyrównany i dopiero od stanu 3:3 gospodyniom udało się odskoczyć na dwa punkty. Po chwili dorzuciły jeszcze dwa i kiedy zrobiło się 8:4 dla miejscowych, trener Alessandro Chiappini od razu poprosił o czas. Po nim na parkiecie zmieniło się niewiele. Radomianki wciąż grały dokładniej, a sporo ryzykujące Novianki nie zawszy wychodziły z opałów obronną ręką. Kiedy zrobiło się 9:16, prowadzący je Włoch znów wziął przerwę i zażądał od swoich dziewczyn większego zaangażowania. Choć coś w tej sprawie drgnęło, to jednak nie na tyle, by niemające pomysłu na grę w ataku przyjezdne mogły odmienić losy inauguracyjnej partii. Popełniały też zbyt wiele błędów, żeby dogonić odjeżdżające im rywalki. Gdy na tablicy pojawił się rezultat 21:12, sprawa była przesądzona. Kilka minut później gospodynie postawiły „kropkę nad i”, wygrywając do 15.

Po powrocie na parkiet kontynuowały one ostrzał ekipy z Mazowsza, choć legionowianki starały się przeciwniczkom odgryzać. Gdyby skuteczniej kończyły ataki, pewnie by się to udało, ale dobrze broniące rywalki często rozstrzygały kontry na swoją korzyść. Przegrywając dwoma, trzema punktami, wciąż jednak Novianki miały je na wyciągnięcie ręki. Mniej więcej w połowie seta stosunkowo najlepiej wyciągały je w bloku, lecz na mocne w każdym elemencie radomianki to było zbyt mało. Przy stanie 8:12 trener Chiappini znów sięgnął po czas, wstawiając przy okazji na środek Martę Majkowską. Przy świetnie dysponowanych skrzydłowych z Radomia trudno było jednak myśleć o dogonieniu faworytek. Na szczęście nic nie trwa wiecznie. Gdy miejscowe dostały zadyszki i zgubiły kilka punktów, przy stanie 15:13 dla Radomki trener Riccardo Marchesi wziął pierwszy czas. Tuż po nim legionowianki zdobyły kolejne dwa oczka i zrobiło się po 15, a po chwili Olivia Różański niemal znokautowała swoim atakiem Paulinę Zaborowską. Chcąc nie chcąc, Włoch poprosił o drugą przerwę, bo coś w jego ekipie się zacięło. Goście zdobyli trzy punkty z rzędu, co oznaczało prowadzenie 19:15 i szansę na wyrównanie stanu meczu. Szansę, którą Novianki poczuły i walcząc jak lwice, dobrnęły do setbola przy rezultacie 24:19. A za moment, po asie serwisowym Jessiki Rivero Marin, zakończyły drugą partię. Partię, w której gospodynie straciły aż 9 „oczek” z rzędu…

Na trzeciego seta legionovianki wyszły pokrzepione zwycięstwem, co szybko przełożyło się na ich prowadzenie 6:2. Efekt: poirytowany trener Marchesi z miejsca wziął swoje podopieczne na stronę. I choć wydawało się, że nie jest to już ta drużyna z pierwszego seta, od stanu 4:8 punkty zdobywała tylko Radomka i zdołała wyjść na remis. Niezrażone Novianki się im odgryzły i jasno dały do zrozumienia, że chcą tego dnia zgarnąć całą pulę. Świetna w tej fazie seta Olivia Różański raz po raz ostrzeliwała połowę rywalek, lecz wystarczyło kilka błędów, aby z dwupunktowego prowadzenia legionowianek nic nie zostało i znów musiały gonić (13:14). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, jednak im bliżej było końca seta, tym była ona bardziej korzystna dla gości. Przy prowadzeniu 20:16 mieli oni już względnie prostą drogę do wygrania kolejnej partii. Prostą, choć wyboistą. Gdy jego dziewczyny prowadziły tylko 22:21, Alessandro Chiappini zmuszony był poprosić o przerwę. Po kolejnej piłce był już remis. Ale dwa następne „oczka” padły łupem Novianek, co dało im pierwszą piłkę setową. Co prawda niewykorzystaną, lecz po zagrywce rywalek kolejnego „gwoździa” wbiła Różański, dzięki czemu DPD IŁCapital Legionovia wygrała 25:23.

Czwartego seta rozpoczęła ona od serii ciosów, po których objęła prowadzenie 4:0. Gospodynie zdawały się odrobinę zamroczone, ale szybko odzyskały koncentrację i zdobyły kilka punktów. Trafiały także legionowianki, dzięki czemu prowadząc 9:5, mogły grać na nieco większym luzie. Obfitujący w widowiskowe obrony mecz mógł się podobać i należy tylko żałować, że na trybunach nie mogli zasiąść kibice. Przy stanie 13:11 podwójne odbicie legionowskiej libero dało radomiankom kontaktowy punkt, a za moment było po 13. Trener Chiappini od razu zareagował wzięciem czasu. Po nim przez kilka minut toczyła się gra punkt za punkt i trudno było wyrokować, która z ekip zakończy tę partię zwycięsko. Pierwsze „wyłamały się” Novianki, od stanu 17:17 zdobywając dwa punkty z rzędu. Czas dla Radomki miał je wytrącić z równowagi, jednak nic z tego nie wyszło. Szalejąca Olivia Różański wyprowadziła DPD IŁCapital Legionovię na 22:18 i sukces był bardzo blisko. Kłopot w tym, że trzy kolejne punkty zgarnęła Radomka. Na szczęście Novianki wyszły z impasu, a po autowym ataku gospodyń miały pierwszego setbola (24:22). Tym razem drugiego już nie potrzebowały i as serwisowy dał im zwycięstwo w czwartym secie, a 3:1 w całym poniedziałkowym meczu. Obchodząca tego dnia urodziny Jessica Rivero Marin otrzymała prezent najlepszy z możliwych…

E.Leclerc Moya Radomka Radom – DPD IŁCapital Legionovia Legionowo 1:3 (25:15, 19:25, 23:25, 22:25)

Poprzedni artykułRozkłady w rozkładzie
Następny artykułWypadek po pijaku
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.