Pod koniec lutego na największym sztucznym zbiorniku w Polsce – Jeziorze Solińskim, przeprowadzono dwa ostatnie etapy I Pucharu Arua Cup. Na zawodach w Solinie, które kończyły sezon startowy dla zimowych pływaków, wystartowała także rodzinna ekipa z legionowskiego Delfina, przywożąc do domu worek zawierający aż siedemnaście wywalczonych tam medali.

Co ciekawe, na potrzeby zawodów organizatorzy stworzyli specjalny, 25-metrowy basen, w którym temperatura wody wynosiła około jednego stopnia Celsjusza – dla zimowych pływaków w sam raz. Nic dziwnego, że do jednego z piękniejszych miejsc w Polsce zjechali czołowi polscy zawodnicy w tej dyscyplinie sportu, w tym reprezentanci klubu UKS Delfin Legionowo – Michał Perl, Rafał Perl oraz Maciej Perl.

Pierwszego dnia rywalizacji – przy pięknej, słonecznej pogodzie – najmłodszy zawodnik całych zawodów, czyli Maciek Perl, który podąża śladami swojego starszego brata Michała, wystartował w dwóch konkurencjach: na 25 m stylem dowolnym i klasycznym. Wstydu rodzinie oraz miastu nie przyniósł, zajmując odpowiednio dziesiątą i siódmą lokatę w kategorii open. Jego tata, Rafał Perl, również wystartował w dwóch konkurencjach i dołożył do tego wyścig w sztafecie. Na 25 m oraz 50 m stylem dowolnym prezes Delfina wywalczył brązowy i srebrny medal w kategorii open, natomiast ze sztafetą „Aqua” znalazł się na najwyższym stopniu podium.

Najcięższe wyzwanie czekało jednak Michała Perla, wielokrotnego mistrza świata w zimowym pływaniu. Tak jak wcześniej zapowiadał, pierwszego dnia wziął on na swoje barki osiem konkurencji: 25, 50 i 100 m stylem dowolnym; 25, 50 i 100 m klasycznym, 25 m stylem motylkowym oraz sztafetę 4×25 m stylem dowolnym. Wziął i sprostał wyzwaniu. Dość powiedzieć, że legionowski zawodnik triumfował w większości startów, za wyjątkiem dwóch srebrnych medali – na 100 m dowolnym oraz w sztafecie. Jakby tego było mało, Michał nieoczekiwanie ustanowił nowy, jeszcze nieoficjalny rekord świata na 50 m klasykiem. Osiągając czas 31,26 s, aż o pół sekundy pobił rekord należący do świetnego zawodnika z Białorusi, Yaroslava Pronina. Było to zaskoczenie nie tylko dla samego pływaka, lecz również dla organizatorów zawodów, których czeka teraz złożenie stosownej dokumentacji do federacji zimowego pływania International Winter Swimming Association i czekanie na oficjalne zatwierdzenie nowego światowego rekordu.

Drugiego dnia zawodów nad Soliną reprezentanci Legionowa startowali na tych samych dystansach, z tą różnicą, że Michał Perl… dodatkowo popłynął w jeszcze jednej sztafecie. Jego młodszy brat Maciek zajął jedenaste miejsce na 25 m dowolnym oraz ósme na 25 m klasycznym. Rafałowi Perlowi udało się wywalczyć indywidualnie jeden srebrny medal – na 25 m dowolnym, oraz kolejne złoto w sztafecie – na 4×25 m dowolnym. Natomiast Michał Perl znów pokazał, że na koniec sezonu jest w fantastycznej formie. Wywalczył indywidualnie sześć złotych krążków, jedynie na 25 m motylkiem zdobywając brąz. Natomiast w sztafetach zdobył srebrny oraz brązowy medal. To jednak nie wszystko, bo w sobotę Michał uporał się z kolejnymi rekordami świata – na 25 oraz 50 m klasykiem! Na tym krótszym wynosi on teraz 14,28 s, zaś na dystansie dwa razy dłuższym, na którym pobił rekord dzień wcześniej – 30,91 s. Zaskoczeni byli konkurenci, zaskoczony był też sam zawodnik. – Nie wierzę w to, co się stało! Dwa rekordy świata w momencie, kiedy zupełnie się na to nie nastawiałem. Nie myślałem o tym, ale czułem, jak dobrze mi się płynie. I to, co chciałem zrobić na zawodach w Gdyni, udało się tutaj, w Solinie. To idealne zakończenie sezonu zimowego 2020/2021 i na pewno zapadnie mi ono w pamięć. Teraz pozostaje tylko czekać na zatwierdzenie rekordów przez federacje zimowego pływania – mówi Michał Perl.

Jeżeli chodzi o klasyfikację generalną wszystkich czterech etapów Arua Cup, rekordzista z Legionowa wywalczył w tych zawodach trzecie miejsce. Na przeszkodzie w zdobyciu pucharu za zwycięstwo stanął jedynie fakt, że jeden etap imprezy Michał Perl zmuszony był opuścić.

Poprzedni artykułHistoria do wymiany
Następny artykułWiosna z wandalami
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.