Wykorzystując społeczny kapitał zgromadzony dzięki projektowi „Bankierzy czasu”, Fundacja Pracownia Kompetencji zainwestowała w nowe przedsięwzięcie. Przybrało ono nazwę SAGA, pod którą w marcu 2019 roku zaczęła działać w Legionowie i powiecie Seniorska Aktywna Grupa Animatorów.

Przy wsparciu Funduszu Inicjatyw Obywatelskich – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ponad 40 osób w sile wieku zaczęło pokazywać, że drzemie ona nie tylko w ich metrykach. – Ideą tego projektu jest to, że seniorzy coś od nas dostają, ale tę pozytywną energię muszą dalej przekazać innym. Takie były założenia. Kiedy na przykład mieli zajęcia z florystyki, ich efektem były piękne wiązanki, które później położyli na opuszczonych grobach na legionowskim cmentarzu, a część zawieźli do Palmir. Przy czym wcześniej te groby zostały przez nich posprzątane. Tak więc ci ludzie poświęcili mnóstwo wysiłku, żeby to wszystko się wydarzyło – podkreśla Agnieszka Żychalak, prezeska Fundacji Pracownia Kompetencji.

A projekt „Legionowianie, pamiętamy o Was” był tylko jedną z kilkunastu inicjatyw w ciągu blisko dwóch lat realizowanych przez seniorki i seniorów z myślą o innych. – Staraliśmy się wykorzystywać istniejący potencjał. Było dużo rzeczy bazujących na rękodziele. W zeszłym roku ekipa przygotowała ozdoby świąteczne, przekazane na kiermasz charytatywny, z którego dochód przeznaczono na potrzeby Domu Dziecka w Chotomowie. W tym roku również przygotowaliśmy ozdoby świąteczne, ale tym razem dla seniorów w jeszcze trudniejszej sytuacji, którzy są w placówkach zamkniętych, pozbawieni możliwości odwiedzin członków rodziny – mówi szefowa fundacji. Trafiły do nich jednak upominki wykonane przez członków SAGA. Drobne ozdoby czy pachnące, kolorowe mydełka pozwoliły im łatwiej znieść gorycz samotności. – Te wszystkie prezenty przekazujemy do domu „Kombatant”, do domu emeryta, domu samotnej matki. Jest kilka miejsc, gdzie je dostarczamy, a przebywający tam ludzie, często obłożnie chorzy, są bardzo szczęśliwi, że ktoś o nich pamięta – mówi Barbara Łabędź, uczestniczka projektu SAGA. – Bardzo się cieszą, no i ja też się cieszę, że coś dla kogoś zrobiłam – dodaje Wiesława Mościcka.

Taka postawa jest wśród seniorskich animatorów powszechna. Głównie dzięki często im wcześniej obcej satysfakcji, jaką daje działalność społeczna. W poznaniu jej smaku pomogła innowacyjna formuła projektu – połączenie klubu z centrum wolontariatu i aktywności społecznej. Mając za sobą warsztaty liderskie, taneczne, teatralne czy florystyczne, chętni do pracy aktywiści doskonale wiedzieli, jak się do niej zabrać. Ich motywację i pewność siebie wzmocniły również treningi pamięci. Ich i nie tylko. Bo w projekcie „Burza mózgów” zwyczaj codziennej umysłowej gimnastyki postarali się też zaszczepić u innych legionowskich seniorek i seniorów. Krótko mówiąc, SAGA od początku pochłonęła jej członków bez reszty. – A to nie zawsze jest tak, że seniorzy mają wiele wolnego czasu. Oni mają też swoje obowiązki: wnuki, swoje gotowania, sprzątania i przyzwyczajenia. A tu nagle wszystko im się wywróciło do góry nogami, bo okazało się, że od umycia okien na Wielkanoc ważniejsza jest realizacja projektu społecznego i trzeba coś zrobić, bo przecież się do tego zobowiązali – mówi Agnieszka Żychalak. – Dużo robimy, mamy ze sobą kontakt i bardzo nam się tu podoba. Nie siedziałam w domu, tylko trzeba było coś robić. A to jest przecież najważniejsze – uważa Helena Mostowska z projektu SAGA. A pani Barbara dodaje: – Jestem bardzo zadowolona, bo przynajmniej znalazłyśmy jakieś zajęcie. Człowiek nie siedział w domu, nie rozmyślał, tylko mobilizował się do pracy dla innych. A to siedzenie w domach nas męczyło, bo tak to jest, jeżeli człowiek jest przyzwyczajony do ruchu.

A przyzwyczajenie to, jak wiadomo, druga natura. Dlatego właśnie SAGA wyciskała czasem z seniorów obojga płci siódme poty. Choćby pod szyldem projektu rekreacyjnego, nie bez przyczyny nazwanego „Wygnaj śmiało ciało”. – Chodzili na ćwiczenia nordic walking, na jogę, mieliśmy różne pokazy w Parku Zdrowia związane z używaniem siłowni plenerowej, a także prostych sprzętów rehabilitacyjnych. Wiele tych działań miało odbyć się w przestrzeni miejskiej i zachęcać innych seniorów do ruchu, chcieliśmy też zrobić marsz nordic walking w parku jabłonowskim. Ale koronawirus pokrzyżował nam plany, więc przenieśliśmy wszystko do internetu, nagraliśmy film – opowiada prezeska FPK. Pandemia sprawiła, że projekt Fundacji Pracownia Kompetencji dzielił się niejako na dwa etapy. Wszystko, co zaplanowano przed jej nadejściem, trzeba było zmienić. – Musieliśmy się szybko zastanowić, co będziemy robić. Z jednej strony, żeby nie narażać naszych seniorów, ale z drugiej, żeby nie zostawić ich pozamykanych w domach, tylko z telewizorem, z którego lecą coraz bardziej pesymistyczne informacje i nakręcają negatywne emocje.

Chcąc nie chcąc, SAGA przestawiła się na tryb zdalny. – Na wiosnę polegał na tym, że personel projektu jeździł po domach członków SAGA i rozdawał im materiały do pracy. Szyliśmy wtedy jednorazowe fartuchy z włókniny dla Szpitala Zakaźnego w Warszawie. To było olbrzymie przedsięwzięcie, w które zaangażowało się wiele osób – przypomina Agnieszka Żychalak. Później „nakręceni” na pomaganie ludzie w wieku 60+ weszli do akcji z harcerzami z Legionowa. Dzieląc się zadaniami, kroili oraz szyli wielorazowe maseczki ochronne. – Nawet osoby 80+ tkwiły przy maszynie po parę godzin dziennie, a to nie takie proste, kiedy strzyka w kręgosłupie i gdy niedomaga wzrok. Ale tak sobie myślę, że pierwszą falę koronawirusa, kiedy wszyscy byli tak straszliwie przerażeni i nie wiedzieli, co to jest i jak się rozwinie, dzięki temu, że cały czas mieliśmy zajęcia i kontakt ze sobą, trochę łatwiej nam było przetrwać.

Późną wiosną senioralni animatorzy i animatorki ruszyli z proekologiczną inicjatywą pod nazwą „Pszczoły to życie”. Siejąc i sadząc rośliny miododajne oraz robiąc poidełka dla owadów, mieli nadzieję, że koronawirus już odpuścił. Lecz ten wkrótce znów wszedł im w paradę. Dlatego trzeba było odwołać uroczyste, zaplanowane w legionowskim ratuszu podsumowanie trwającego 21 miesięcy projektu SAGA. – Ja pierwszy raz w życiu realizowałam projekt, w którym tak bardzo musiałam wszystko zmieniać i tak elastycznie reagować na sytuację epidemiologiczną. Na szczęście Narodowy Instytut Wolności bardzo nam pomagał. Współpracowało nam się łatwo, lekko i spotykaliśmy ogromne zrozumienie z drugiej strony. Nasza współpraca przy realizacji tego projektu była naprawdę bajeczna – ocenia Agnieszka Żychalak.

Skoro już mowa o bajkach, tuż przed drugim lockdownem seniorkom udało się wystawić w Parku Solidarności „Kopciuszka na wesoło”. Przełamując nieśmiałość, wiele wykonawczyń po raz pierwszy stanęło wtedy frontem do publiczności. – SAGA to grupa animatorów, no a jak animatorzy, to różnego rodzaju inicjatywy teatralne czy ciekawe gry i zabawy, które można wykorzystać także w pracy z dziećmi, na przykład do zabaw ze swoimi wnukami – zwraca uwagę Iwona Bekisz, animatorka zajęć kulturalnych. – Ja wychodzę z założenia, że dopóki człowiek czegoś nie spróbuje, to nie wie, czy umie. Kiedy kogoś sprowokuję do przekroczenia jakiegoś progu i mu się udaje, to najważniejsze, co mogłam zrobić. Bo jak już ktoś spróbował i okazało się, że z tym swoim brakiem zdolności się mylił, to jest najlepsze, co mogło się człowiekowi wydarzyć. A to się u nas dzieje codziennie – mówi Agnieszka Żychalak.

W sferze artystycznej potwierdził to – siłą rzeczy tylko zarejestrowany, a nie wykonany na żywo – projekt pod hasłem „Wieczór rosyjski”, z inscenizacją bajki o rybaku i rybce, ale też wirtualnym spacerem po Moskwie i „Milionerach” z pytaniami dotyczącymi Rosji. To kolejny projekt, który miał się wydarzyć z ludźmi, a został zrealizowany tylko w formie zdalnej. Podobnie stało się w przypadku inicjatywy nazwanej „Seniorzy dzieciom”, kiedy to uczyli się oni pracy techniką kamishibai, czyli japońskiej wersji teatru bajki. Po opanowaniu tej sztuki seniorki i seniorzy mieli zabawiać maluchy w przedszkolach i na placach zabaw. Udało się to tylko raz, podczas imprezy w Poczytalni. Ale na przekór pandemii aktorzy nagrywają teraz bajki w swoich domach, z zamiarem opublikowania ich w internecie.

Bezczynności ani nudy SAGA nie uznaje. – Cały czas byłyśmy w biegu, ale bardzo lubimy wszystkie te aktywności, jesteśmy tu wszyscy bardzo fajnie zgrani – zapewnia Grażyna Olejniczak, uczestniczka projektu SAGA. To zgranie nie wzięło się znikąd. Obok wyznaczania uczestnikom nowych wyzwań, legionowska Fundacja pomogła im lepiej się poznać i do siebie zbliżyć. Tak, aby kiedy już projekt dobiegnie końca, nawiązane przyjaźnie trwały nadal. – Cała SAGA została podzielona na cztery podgrupy, gdzie była osoba startująca i zamykająca. Ja codziennie dzwoniłam do czterech osób, przekazując im „informację dnia”, zaś one takim łańcuszkiem podawały ją sobie dalej, przy okazji pytając, co u nich słychać. A ostatnia osoba dzwoniła znowu do mnie – opowiada prezeska fundacji. Szybko okazało się, że ta aktywność – jak i cała SAGA – ma zarówno walory czysto praktyczne, jak i towarzyskie. Pozwoliła uczestnikom odkryć w znajomych ludziach to, czego w nich wcześniej nie dostrzegali. W ludziach, lecz także w samych sobie. – To było nam bardzo potrzebne, projekt SAGA niezwykle nam pomógł, bo przecież same nic byśmy nie zrobiły. A zorganizowane to było super – uważa pani Barbara.

Każda saga – i ta literacka, i legionowska, napisana przez Fundację Pracownia Kompetencji, musi jednak mieć swój finał. Finał, który wszyscy beneficjenci projektu SAGA nagrodzili owacją na stojąco. Mogąc jedynie ubolewać, że swój wątek postanowiła dopisać do niego pandemia. – To wszystko, co robiliśmy przez te lata, kiedy próbowaliśmy ludzi „wyjmować” z domów, łączyć i motywować do wspólnego działania, mierzy się w tej chwili z komunikatami i zachętami do siedzenia w domu i zaniechania wszelkich kontaktów towarzyskich. Ja po prostu się boję, jakie to będzie miało reperkusje, co będzie dalej? Jak w ogóle zmieni się nasze podejście do drugiego człowieka – zastanawia się Agnieszka Żychalak.

Na szczęście ludzie, tacy jak uczestnicy projektu SAGA, dają nadzieję, że zmieni się niewiele. Jego realizacja była możliwa dzięki środkom z Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, w ramach programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich na lata 2014-2020.

Poprzedni artykułLexusowy pościg
Następny artykułDwie twarze (radio)aktywności
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.